Kuny zabiły dwa maluszki Sewilli. Kocia mama i dwa ocalałe błagają o pomoc

Zbiórka zakończona
Wsparło 85 osób
2 640 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 2 Czerwca 2021

Zakończenie: 22 Sierpnia 2021

Godzina: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Czasem jedna chwila może zmienić wszystko, jedna decyzja może wpłynąć na to czy ktoś przeżyje, czy nie. Urodziłam się na wsi jakoś rok temu, tej wiosny sama urodziłam kocięta. Było ich czworo. Starałam się nimi zajmować najlepiej jak mogła, robiłam wszystko, tak jak nauczyła się od swojej mamy -  myłam, karmiłam i ogrzewałam.

Kocięta były śliczne, tłuściutkie i puchate. My, koty, zawsze kilka razy przenosimy swoje dzieci, zanim będą na tyle duże, żeby już sobie radzić praktycznie samemu. Byliśmy już dwa tygodnie w jednym miejscu, więc nastał najwyższy czas, żeby miejsce zmienić. Robimy tak dlatego, żeby jakieś drapieżniki jak lis czy kuna nie znalazły nas po zapachu, no bo wiecie, ja sprzątam po dzieciach, ale nie dam rady tak posprzątać, żeby nic nie było czuć. Dzień wcześniej przyjechały ciocie, obejrzały nas i powiedziały, że wrócą następnego dnia i nas zabiorą do domku tymczasowego, żebym mogła w spokoju wychować dzieci.

Bardzo się cieszyła, bo strasznie kocham ludzi, zawsze chciałam na zawsze zamieszkać w domku. Ciocie obiecały, że już nigdy nie będę musiała się tułać po stodołach, że i ja moje maluszki będziemy mieć swoje posłanka i człowieka, który nas pokocha. Jak ciocie pojechały to pomyślałam, że przecież muszę już kocięta przenieść, żeby im się nic nie stało. To żaden problem, jak tylko jutro ciocie przyjadą to ja im od razu pokażę gdzie maluszki przeniosłam, bo ja zawsze chętnie dzieci ludziom pokazuję :) Gdybym poczekała… Gdybym lepiej wybrała miejsce… Przeniosłam kocięta do miejsca, gdzie tuż obok miała swoje gniazdo kuna. Kiedy szłam po trzeciego maluszka kuna zabiła dwójkę moich dzieci… Nie umiałam ciociom przecież powiedzieć, co się stało, ale one wiedziały, znalazły ślady tego, co kuna zrobiła. Przyjechałam do miasta nie z czwórką a z dwójką dzieci. Cieszę się bardzo, że i ja i one będziemy mieć szanse na prawdziwe domy, ale nigdy nie zapomnę o tych dzieciach, które straciłam…

Sewilla ma około roku, to młodziutka kotka zapatrzona w ludzi. Z ogromną ufnością pokazuje swoje kocięta każdemu, kto chce je oglądać, wdzięczy się do człowieka, ociera i cieszy z każdego głasknięcia. Jej dzieci mają niewiele ponad trzy tygodnie, są pięknie odkarmione i czyściutkie, widać że mama bardzo się stara. Kiedy zobaczyliśmy co spotkało dwa pozostałe maluszki serce nam pękło, tym bardziej, że dzień wcześniej jeszcze widzieliśmy jak baraszkują… Pięknie Was prosimy o pomoc. Przyjęliśmy kocią rodzinę, bo oczywistym było, że tam, gdzie mieszkały zostać nie mogły, ale zupełnie nie mamy funduszy. Kocięta za chwilę zaczną samodzielnie jeść, a każdy, kto miał w domu małe kociątko wie, ile taki brzdące jedzą i wiadomo, że muszą dostawać dobrej jakości pokarm, bo ten okres ich życia będzie miał wpływ na dosłownie całą resztę. Sewilla je oczywiście za trzy koty, bo jakoś musi mleko dla dzieci produkować.

Poza tak prozaicznymi rzeczami jak jedzonko musimy kotkom zapewnić odpchlenie, odrobaczenie, badania, szczepienia, malcom dwukrotne a kociej mamą musimy wysterylizować. Błagamy, pomóżcie nam zapewnić im godne i właściwe warunki…

Pomogli

Ładuję...

Organizator
6 aktualnych zbiórek
928 zakończonych zbiórek
Wsparło 85 osób
2 640 zł (100%)
Adopcje