Pomóż odmienić los umierających zwierząt!

Zbliża się zima, coraz bliżej Święta – piękny, magiczny czas… Ale czy dla wszystkich? Tysiące psów w całej Polsce spędzi go na łańcuchu, na mrozie, umierając z wycieńczenia, po prostu ZAMARZAJĄC. Bez jedzenia, bez ciepłego kąta, bez poczucia, że komukolwiek na nich zależy. Te Święta mogą być ich ostatnimi. Prosimy, pomóżcie nam odmienić ich los! Do podejmowania interwencji i ratowania psów przed śmiercią potrzebujemy sprawnego auta... Bez niego nie damy rady. Już za chwilę będzie nam potrzebne bardziej niż kiedykolwiek :(

Anonimowy Pomagacz

Anonimowy Pomagacz

Psy zostawione na dworze, na krótkich łańcuchach lub ciasnych kojcach, przy -15. Psy z zamarzniętą wodą w misce, bez ocieplanej budy albo w ogóle bez budy, śpiące gdzieś pod rozwalającym się stołem albo w dziurze w ścianie. Chore, skołtunione, z guzami, stare, takie, co się komuś znudziły jako domowy towarzysz - więc wylądowały na podwórku, niech pilnują, darmozjady. A to wszystko wcale nie na głębokiej, podlaskiej wsi - często tuż obok nas, za rogatkami miasta lub nawet na ulicy obok. Podobno, gdy się zamarza na śmierć, to nie boli...

Anonimowy Pomagacz

_______

Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt EKOSTRAŻ działa od 2010 roku, zajmując się ratowaniem zwierząt domowych, dzikich i wolnobytujących na Dolnym Śląsku (a często i poza nim). Funkcjonujemy również jako Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych. Rocznie przez azyl EKOSTRAŻY przewija się ponad 1000 (!) skrzywdzonych zwierząt.

Anonimowy Pomagacz

Naszym celem jest odmiana losu zwierząt. Na przykład psa Kajtka.

Działania EKOSTRAŻY to setki interwencji rocznie i wyjazdy nie tylko do maltretowanych psów czy przetrzymywanych w złych warunkach kotów, ale też do zwierząt dzikich, dla których w Polsce pomoc instytucjonalna nie istnieje... Zdarza nam się jechać przez pół Polski do potrzebującego pomocy oseska szopa, któremu nikt pomóc nie chce. Albo po duszącego się jeża po wypadku. Lub po wykrwawiającego się lisa. Wtedy liczy się czas... i chociaż jedno sprawne auto. A co, jeśli w tym samym czasie powinniśmy być w kilku miejscach na raz...?

Anonimowy Pomagacz

Po tego jeża pojechaliśmy 8 listopada do Kluczborka (260 km w dwie strony). Maluch był po poważnym urazie głowy, prawdopodobnie oberwał od koła samochodu. Zniszczone gałki oczne, krwotok z obu uszek... Ale jeże to twardziele! Jest w trakcie diagnostyki i leczenia - cieszy nas jego apetyt!

Anonimowy Pomagacz

Po tego wyziębionego i osłabionego oseska szopa jechaliśmy aż do Ośna Lubuskiego (600 km w dwie strony). Lokalne organizacje ochrony zwierząt doradzały osobom, które znalazły malucha... zostawienie go w krzakach :(

Gdy zobaczyliśmy, że portal RatujemyZwierzaki organizuje konkurs, w którym do wygrania jest duże, profesjonalne auto do ratowania zwierząt, od razu krzyknęliśmy: to jest coś dla nas! Dlatego prosimy: POMÓŻCIE NAM WYGRAĆ ZWIERZAKOBUSA!

Zwierzakobus zabierze nas w daleką podróż ratującą życie – bo udzielamy pomocy na Dolnym Śląsku, ale czasem i poza jego granicami. Często pomoc potrzebna jest bliżej, ale znacznie szybciej. A czasem interwencja idzie w ilość – jak gdy odbieraliśmy zaświerzbione psy z Paździorna. Jedenaście niemal łysych, trzęsących się jak osiki i skomlących z bólu psiaków musiało trafić do weterynarza już nie na cito, a na wczoraj. Wszystkie, na raz, teraz i już! A samochód nie jest z gumy…

Anonimowy Pomagacz

Czy wiecie, że kiedy rozkraczyło się nasze Berlingo, na którego liczniku stuknęło 300 000 km, musieliśmy korzystać z vozilli, by ratować życie zwierząt? :(

Jak jest teraz? Dziury w siedzeniach zakrywamy kocami, rachunki u mechanika płacimy często z własnej kieszeni – czymś dojechać musimy. Używamy też samochodów prywatnych. Każda interwencja, każdy wyjazd do weterynarza, napawają nas lękiem podwójnie: czego dowiemy się na miejscu, ile zwierząt będzie do zabrania i czy w ogóle dane nam będzie dojechać? Jak się masz, turbosprężarko?

Po staruszka Bolusia, cierpiącego i wałęsającego się od kwietnia, pojechaliśmy do Radkowa w Kotlinie Kłodzkiej (200 km w obie strony).

Zawsze, gdy w drodze na interwencję dzwoni telefon, z którego była zgłaszana, panicznie boimy się, że usłyszymy: „już za późno”. Że zawiedliśmy, spóźniliśmy się. Że mogliśmy pomóc, gdyby samochód odpalił od razu, albo nie rozpadał się na części składowe, których już nawet mechanik nie rozpoznaje.

Dlatego prosimy: pomóżcie nam pomagać i chociaż odrobinę mniej się bać. Pomagać zwierzętom sprawniej, szybciej, bardziej profesjonalnie! Duże, sprawne auto to w tym momencie jedna z największych potrzeb organizacji. WSZYSTKO W WASZYCH RĘKACH.

Wystarczy, że wpłacicie na Skarbonkę dowolną kwotę - może być nawet złotówka! Finalnie liczy się nie suma wpłat, a ilość indywidualnych darczyńców - dlatego też podajcie dalej, dajcie znać znajomym. Bo tylko dzięki Wam możemy ratować zwierzęta!

Anonimowy Pomagacz

Anonimowy Pomagacz

Anonimowy Pomagacz

Pies Miętus odebrany przez nas w maju 2021 ze stadniny koni w Księgnicach. Odparzona, bolesna i rozdrapywana do krwi skóra. Zaawansowany i nieleczony świerzbowiec. Odwodnienie, silne wychudzenie. Głód. Miętus był w ciężkim stanie, a stanu tego nie zauważała ani pseudowłaścicielka, ani jeżdżący konno goście...

Anonimowy Pomagacz

Miętus dzisiaj ;)

__________________

ZOBACZCIE, JAK POMAGAMY:

Wsparli

1 zł

Anonimowy Pomagacz

1 zł

Mela

5 zł

Marta

4,45 zł

Anonimowa Pomagaczka

15 zł

Ewa

1 zł

Anonimowy Pomagacz

Pokaż więcej

Darowizny trafiają bezpośrednio do fundacji:
229 556,56 zł
Wsparły 15 433 osoby