Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani! Powiem szczerze, że walka o Idę była długa i ciężka. Wiatr wiał sypiąc przy tym piachem prosto w oczy.... Ona walczyła tam w Klinice, a My tu na zbiórce. Każdy telefon z Kliniki sprawiał, że żołądek podskawkiwał mi do góry. Jak wiecie Ida dostała kolejną, a zarazem ostatnią szansę na życie. Nawroty ochwatu były ostre i przewlekłe. Dzięki zaangażowaniu weterynarza z Kliniki dr Samsela udało się przywrócić Idusię do świata żywych. Szanse na kolejne dzikie galopy są niewielkie, ale klacz żyje. Ma apetyt i żywe spojrzenie, ładnie już przybrała na wadze. Teraz najważniejsze są wizyty kowala i wykonywanie ortopedycznego kłucia na drewniach podkowach. W Naszych sercach czujemy ogromną radość, że dla Was Drodzy Draczyńcy ta Skaryszewska, kaleka klacz nie pozostała obojątna przez cały tczas leczenia. Jestem Wam ogromnie wdzięczna za Wasze serca i za szansę, którą daliście Idusi na kolejne jutro...
Kochani dzięki wsparciu Darczyńców udało się zmniejszyć kwotę zbiórki. To jednak wciąż za mało... Dług pozostał, a My nie jesteśmy w stanie go spłacić. Organizacja poległa... Nie wiem już jak prosić, nie wiem jak dalej pomagać...
SOS POMOCY ZATRZYMAJ SIĘ NA CHWILĘ!
Sięgając w przeszłość, pamiętam ją zupełnie zrezygnowaną. Stała z opuszczoną głową, przywiązana w ciemnym załuku do jednej z ciężarówki na Skaryszewskim placu śmierci. Zupełnie nie reagowała na głos, ani dotyk. Jej kopyta tryskały śmierdzącą ropą, a przednie nogi uginały się z bólu. Stała, zamykała oczy i umierała. Jedyne co w niej żyło to skaczące po jej ciele wszy i okrywające pyszczek grzyby. Nie mogłam jej tam zostawić. Wiedziałam jednak, że szanse na jej przeżycie są niewielkie. Ida jednak uparła się na życie. Mimo, że początkowo Wszyscy byliśmy dla niej zagrożeniem, bo człowiek do tej pory tylko ją krzywdził, to jednak pozwalała sobie pomóc. Nasza pomoc i walka o jej życie trwała rok! Rok stresu i nerwów, przyjazdów weterynarza i kowala non stop. Rok różnych dni, słabości i radości, łez i załamania, śmiechu i szczęścia gdy zaczęła się podnosić. Aż w końcu wygraliśmy! Ida oprócz tego, że chodziła to nawet galopowała! Jej zrotowane kości w kopytach uczyniły ją koniem kalekim, ale z możliwością funkcjonowania bez bólu. Przez te ostatnie lata wiodła szczęśliwe życie mając u boku tych, którzy ją kochają konie i ludzie. I uwierzcie mi niewyobrażalnym jest, że ta Ida ze Skaryszewa wciąż żyje. Niestety kilka miesięcy temu choroba zwana ciężkim, przewlekłym ochwatem znów zaatakowała. Zabrała moją Idę, by przenieść ją do innego świata. Zadała jej ból i cierpienie, odebrała chodzenie i położyła tak, że nie nie mogła już wstać. Tylko, że jej wielkie oczy wodziły za mną po boksie, tylko że jej wielkie chrapy rżały, trąbiły, wołały o pomoc! Podjęliśmy kolejną po latach walkę o życie IDY. Stacjonarne leczenie nie pomogło, pierwsza hospitalizacja nie pomogła, druga- wróciłyśmy do domu. Tak! Kochani! Po kilku miesiącach walki z chorobą Skaryszewska Ida wczoraj wróciła do domu. I choć kopytka w drewnianych podkowach, i choć jeszcze w niektórych miejscach widać gojące się ślady po odlerzynach, ona żyje, je, chodzi, stoi. Zatrzymaliśmy po drodze na chwilę na stacji benzynowej, zajrzałam do okienka i powiedziałam "Hej...", a ona zarażała tak głośno że wszyscy patrzyli tylko w Naszym kierunku... Potem już tylko stajnia. Gdy wjechaliśmy było już ciemno, inne konie poznały dźwięk samochodu, więc na przywitanie zaczęło się rżenie każdego z osobna. No i odezwała się Ida. Dudniła rżeniem, przyczepa się aż bujała, z nogi na nogi nerwowo dreptała, bo przecież chciała wysiąść już, natychmiast... I poszła do swojego boksu i do swoich kucyków... Sprawdziła dokładnie czy wszystkie zapachy się zgadzają, po czym dała do zrozumienia że jest ok i mogę przynieść siano... Choroba została opanowana. Ida funkcjonuje bez leków poza profilaktyką choroby wrzodowej ze względu na przyjmowane wcześniej leki. Przeszliśmy naprawdę ciężkie chwile i czas, w którym było już bardzo źle. Lekarze dali jednak Idzie ostatnią szansę pozostania z Nami. Dali jej szansę na życie... Dziś ma bystre oko, apetyt i dużo więcej siły. Wierzymy, że ta ostatnia szansa pozwoli jej spędzić kolejne, szczęśliwe lata swojego życia. Wiemy też, że w przypadku nawrotu choroby tym razem będzie czekać Nas pożegnanie. Jest dla mnie wszystkim, wierze że jeszcze pozostanie wśród Nas...Kochani przed Nami dług, który musimy spłacić za ratowanie Idusi w Klinice. Bardzo potrzebne jest Wasze wsparcie...
KOCHANI! Dziś Ida wraca do domu! Kilka miesięcy Naszej wspólnej walki, wytrwałości IDY i otaczających ją ludzkich serc spowodowało, że Skaryszewska klacz wraca do domu, do swojego miejsca na ziemi! Było naprawdę bardzo źle, ale uwierzcie udało się! Kochani zbiórkę zwiększam o kwotę ostatniej faktury. Wierzę, zey uda Nam się spłacić dług uratowanego życia IDY. Ogromne podziękowania dla Wszystkich darczyńców. Apeluje o dalszą pomoc...
Skaryszewska Ida kolejny tydzień w Klinice. Z samoczuciem bywa różnie, lekarze jednak wciąż dają jej nadzieję. Ida chce żyć! Nawrot choroby okazał się trudny do zdiagnozowania. Ale czy to znaczy, że nie możliwy? Czy to znaczy, że nie należy dać jej szansy? Czy należy zgasić iskrę w jej oczach? Mimo trudnej sytuacji wciąż jest nadzieja, że wrócą jeszcze te dobre dni! Nie zabierajmy jej tego! Walczmy o nią! Każdy dzień pobytu IDY w Klinice to kolejne koszta. Pomóż Nam dać jej życie po raz kolejny!
Kwota zbiórka została zmieniona ze względu na koszty leczenia, które przkroczyły przewidywany koszt. Ostatnie dni pobytu Idy w Klinice wyniosły 1.717 zł.
Tak bardzo mi jej żal, jej szeroko otwarte oczy wciąż błagalnie patrzą na mnie krzycząc o pomoc.... Po powrocie z Kliniki przez kilka dni wszystko wyglądało dobrze. Niestety przez chwilę. Ida przestała jeść i zaległa, niechciała wstawać. Ból znów zaatakował jej kopyta. Natychmiast zadzwoniłam do lekarza prowadzącego klacz w Warszawskiej Klinice. Kazano Nam wracać najszybciej jak się da. Udało się przetransportować Idę już wczoraj. Ryczałam jak bóbr pakując ją do przyczepy. Jej cierpienie i moje łzy, niemoc i bezsilność. I te wspomnienia galopu, kiedy była tak bardzo szczęśliwa... Dziś po raz kolejny żegnałyśmy się w rozpaczy. Ile jeszcze musi znieść? Czy wrócą znów te szczęśliwe dni? Wrócą, wiem że tak. Lekarz jest dobrej myśli i to daje mi siłę do walki. Bardzo Was potrzebujemy! Ida w swoim życiu zniosła już tyle bólu, batów, chłosty i głodu! Pomóżci Nam!
Zbiórka została po raz kolejny zmieniona na inną kwotę co wynika z pogorszenia się stanu Idusi i tym samym z kolejnej hospitalizacji w Klinice. Doliczony został transport- 900 zł i tygodniowy pobyt 1.100 zł plus wiadomy procent.
Dziś po raz kolejny nawiercono puszki kopytowe, pojawiły sie kolejne wycieki wydzieliny ropnej... Sytuacja została opanowana.
Kochani! Bez Was Ida nie miałaby szans walki z chorobą. Obecnie już do Nas wróciła, jest wśród tych którzy ją kochają, ma obok siebie swoje kochane kucyki. To jest dla Nas naprawdę dobra wiadomość. Kolejna jest ciut gorsza, bo Ida wypisana została z siatką leków i w gipsach. Kolejne 14 dni to podawanie leków plus korekty kowala i zakładanie gipsu, co już muszę robić sama. Jeśli leczenie nie przyniesie poprawy trzeba będzie szukać innych rozwiązań typu komórki macierzyste. Leczenie IDY wyniosło więcej niż na wstępnej specyfikacji kosztów leczenia, dodatkowo trzeba było kupić gips za 100 zł, zrealizować receptę za kolejne 100 zł. Musimy zakupić także specjalną piłę do cięcia gipsu na kopytach za 200 zł. Mimo prowadzonego dla Idy bazarku, wciąż nie jesteśmy w stanie pokryć całkowitego leczenia obejmującego transport w dwie strony oraz wcześniejsze rtg robione jeszcze w stajni. Łączna kwota ze wszystkim (w tym procent dla portalu) to około 4.100 zł. Na szczęście znalzał się darczyńca, który przekazał trociny do boksu klaczy zgodnie z wymogami Kliniki tj. zastosowanie niejadalnej ściółki. Kwota zbiórki została pomniejszona o przekazane darowizny. Jeszcze raz Wszystkim Wam dziękuję całym ❤️. Brakuje już tak niewiele, błagam o mobilizację i wsparcie!
Kochani Ida wciąż walczy w Klinice. Obecnie czuje się już lepiej. Otwarte zostały puszki kopytowe, założono gips. Otrzymuje leki przeciwbólowe. Czekamy na wyniki z krwi, by znaleźć przyczynę nawrotu choroby. Apetyt dopisuje, kontakt też jest. Na tą chwilę wciąż nie posiadamy środków, by sfinansować leczenie Skaryszewskiej Idusi. Jesteśmy pogrążeni... Błagam o każdą pomoc!
Kochani, Od dwóch miesięcy toczy się stacjonarne leczenie klaczy. Zastosowane leki nie pomagają!
Ida to 20-letnia klacz, która już raz wygrała życie. Kilka lat temu została wykupiona na targach rzeźnych w Skaryszewie w stanie agonalnym! Jej historia jest znana wielu osobom. Tak naprawdę wtedy nie wiedzieliśmy, czy Ida do naszej stajni dojedzie żywa. Klacz stała bezbronnie z opuszczoną głową, otoczona odorem zgnilizny własnych nóg. Ropa tryskała ze wszystkich czterech kopyt. Odmówiono nam wówczas jakiejkolwiek pomocy ze strony PIW.
Zdiagnozowano u niej przewlekły, nieleczony ochwat, rotację kości kopytowej we wszystkich kończynach. Człowiek skazał ją na powolne umieranie, umieranie w cierpieniu i ogromnym bólu. Ale Ida chciała żyć! Około roku zajęło nam doprowadzenie Idy do samodzielnego chodzenia i funkcjonowania bez bólu. Zdarzyły się później lepsze i gorsze dni. Dni, w których galopowała i dni, w których nie chciała chodzić. Wszystko jednak zawsze dało się opanować. Tak funkcjonowała przez ostatnie 5 lat.
Aż do dwóch miesięcy temu. Pojawił się nawrót choroby i ochwat kopyt znów zaatakował. Klacz mimo różnorodnego leczenia nie reaguje na leki i wszelkie inne zabiegi. Każdy dzień jest dla niej ogromnym bólem, Ida nie jest już w stanie normalnie funkcjonować! Każde postawienie nogi na ziemi wywołuje lawinę cierpienia.
Sytuacja Idy została skonsultowana z lekarzem weterynarii Janem Samselem w Warszawie. Przesłałam zdjęcia rtg, karty leczenia oraz filmiki z chodzenia Idy. Uznano, że nie wygląda to dobrze i że za chwilę będzie za późno, by pomóc. Planowane jest nawiercenie puszki kopytowej. To jedyne rozwiązanie, które może przynieść ulgę Idzie.
Klacz ma szansę, by funkcjonować jak przed laty. Mimo kalectwa, na które skazał ją człowiek, ma szanse, by jeszcze z nami zostać… Ma swoje kucyki, które tak bardzo kocha! Nie zabierajmy jej tego!
Do wglądu dla Państwa wstępna specyfikacja pobytu Idy w Klinice przez 7 dni - 1.165,21 zł, o którą poprosiłam lekarza. Faktura za rtg sprzed dwóch dni - 300 zł. Dodatkowe koszta to transport w dwie strony - około 1.000 zł. Kwota zbiórki może ulec zmianie w przypadku pogorszenia się stanu konia.
Błagam o pomoc!
Ładuję...