Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wrotka, Wrotusia, pozdrawia z domu tymczasowego!!! Tutaj nazywana jest Hana, czyli kwiat po japońsku... Wreszcie śpi na łóżku, jest głaskana ile chce, ma ciepło, spokój i miłość... Jeszcze nie poznała nawet kocich rezydentów :-)
Dziękujemy tak bardzo, że dzięki Wam ta dzielna koteczka żyje i wychodzi na prostą... Bez Waszego wsparcia byłoby już po koteczce.
Mamy dalej do zapłacenia po Wroci ogromne faktury... Pomóżcie nam uzbierać ziarnko do ziarnka:
https://www.ratujemyzwierzaki.pl/rtgwrotusikotusi
Z powodu błędu technicznego za nic nie chce nam się to zdjęcie Wrotki odwrócić, żeby być w poziomie. :/ No trudno...
Najważniejsze, że Wrotka czuje się już duuużo lepiej! Hematokryt wzrósł, jest odrobaczana, ma apetyt, je sama bez sondy... :) Niestety na jej sierści pojawiło się sporo wyłysień plus ranki na skórze, które wymagają pobrania zeskrobiny i zbadania na grzyby + bakterie, więc koszty znowu rosną... :( Wrzucamy też fakturę za dotychczasowe leczenie Wrotki + Halinki...
Wrotka dalej w kiepskim stanie :( Musiała trafić do lecznicy całodobowej, gdzie jest dokarmiana, dogrzewana, nawadniana... Malutka dostała sondę, ale je sama, chce żyć i tego się trzymajmy... Nie wiemy jednak jak zapłacimy za jej ratowanie, zbiórka kompletnie stanęła :(
Zwiększamy kwotę na zbiórce - dołączyłyśmy opis usg w plikach, kotka ma duży stan zapalny w wielu narządach :( Musi też trafić co najmniej na weekend do lecznicy całodobowej w Warszawie, co znacząco zwiększy koszty :(
Leży. Nie rusza się za bardzo. Zresztą gdzie i jak ma się ruszyć, skoro nie widzi na oczy?
Nie no, oczy ma, ale zlepione ropą. Gęstą, śmierdzącą ropą. Nie bardzo ma siłę uciekać. Bolą ją kości, nie ma za dużo masy mięśniowej - efekt niedożywieni, a bez sprawnych oczu trudno szukać czegoś do jedzenia...
Chyba się zgodzicie. Hipotermia. Powoli już nie czuje. Zapada w lekką śpiączkę i otępienie. Już za momencik zaśnie. Odpłynie. Na zawsze. Jeszcze chwilka... Czyjeś ręce podnoszą jednak to kocie ciało z ziemi. Czyjeś usta mówią, że pomogą. Ale jak to?
A dalej następuje zderzenie ze ścianą. Ściana stoi na ul 3 maja w Mińsku i nazywa się Urzędem Miasta. Urząd ten nie pomaga takim kotom.
Co tam przepisy ustawy o ochronie zwierząt. Nie i już. Nie, bo nie! Nie, bo boooo to kot dziki, jak dzik czy inny żbik i jemu pomoc się nie należy. Ma zdychać na ulicy jak ranna sarna w lesie czy cośtam, bo URZĄD W MIŃSKU RATUJE TYLKO KOTY WOLNOŻYJĄCE RANNE W WYPADKACH KOMUNIKACYJNYCH - inne mogą umierać jako zwierzęta "dzikie".
Bezdomnym kotom należy się wywóz i opieka w schronisku - tylko, że zdaniem miasta wszystkie koty, które nie mają opieki, są wolnożyjące! Masakra? Szokuje Was to? Bulwersuje? Nas bulwersuje, ale nie dziwi - niestety mamy do czynienia z takim podejściem urzędników i chorą interpretacją przepisów od lat.
Walczymy z urzędnikami, a ta mała półroczna kicia walczy o życie - bo jak zwykle temat spadł na nas. Pomożecie?
OPIS BADANIA
pacjent skrajnie wycieńczony, bardzo odwodniony, gałki oczne zapadnięte, błony śluzowe jasno-różowe
temp 36stC
jama brzuszna miękka
w uszach świerzb
liczne odchody pcheł, liczne wyłysienia, strupy,
oczy i nos zaklejone ropą, szmer nad gdo
oddał mocz podczas wizyty
w morfologii niedokrwistość, w biochemii mocznica, podwyższone parametry wątrobowe, test fpv negatywny
test fiv/felv negatywny
psikam fiprexem
rokowanie ostrożne
nawadniam iv
wykonuje inhalację enro z rapi oczy i nos odmaczam braunolem wpuszczam tobrex
dokarmiam strzykawką dogrzewam
Ładuję...