Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️♥️
Kochani jesteście niesamowici! Dzięki Waszej pomocy udało nam się opłacić rachunki za poprzedni miesiąc ♥️♥️♥️
Z głębi serc dziękujemy za wsparcie naszych czworonożnych podopiecznych ♥️🐕🐈♥️
A teraz kilka słów o zwierzakach 😃
Gajek wyzdrowiał ☺️ Czuje się dobrze i pojechał do swojego wymarzonego domu. Zamieszkał w Krakowie.
Kefirek czyli jeden z Nabiałków zamieszkał w Częstochowie natomiast dwóch jego niesłyszących braci zamieszkało razem w Zamościu.
Benia przeszła konieczną operację plastyki pochwy. Sunia wróciła do zdrowia i mamy nadzieję, że niebawem znajdzie kochającą rodzinę.
Koteczka Kama zakończyła leczenie oraz w końcu mogła przejść zabieg kastracji. Już nie będzie musiała rodzić ani spędzać kolejnej zimy marznąc i głodując.
W imieniu tych i reszty podopiecznych ogromnie dziękujemy Wam za pomoc ♥️♥️♥️
A my działamy dalej 😃
Kochani, kolejne stworzenia zasiliły szeregi naszych podopiecznych. Wsparcie jest nam niezbędne, aby je uratować. Dlatego z całego serca dziękujemy Wam, że jesteście z nami!
Gajek - psi szczeniak chory na wirusowe zapalenie wątroby - choroba Rubartha. Jego leczenie jest kosztowne, ale bez tego maluch nie ma szansy na przeżycie.
Kotka zmasakrowana przez psa potrzebuje operacji łapy - artrodezy oraz amputacji ogonka...
Za Cookie pierwsza operacja wycięcia listwy mlecznej z guzami połączona z kastracją. Niebawem otrzymamy rachunek za pierwszą operację a przed sunią kolejna, aby usunąć pozostałe guzy.
Kocie maleństwa pozostawione pod pomnikiem. Futerka pokryte jajami much, biegunka. Maluchy osłabione i odwodnione. Walczymy o ich życie.
Przed Colinem ablacja gałek ocznych, a jeśli to nie pomoże - całkowite ich usunięcie. Bez tego psiaka czeka życie w ciągłym bólu.
To tylko niektóre z naszych ze zwierzaków. Łącznie na tą chwilę mamy 80 podopiecznych: 44 koty, 35 psów i królik Tuptuś. To gromada, która generuje ogromne koszty leczenia i utrzymania. Dziękujemy i prosimy - nie zapominajcie o nas!
Szanowni Państwo
Kolejny raz zmuszeni jesteśmy prosić o wsparcie dla 68 naszych podopiecznych - 41 psów i 27 kotów.
Zwierzaki, którymi się opiekujemy zostały pozbawione dachu nad głową, jedzenia i opieki. Wylądowały na ulicy skazane na tułaczkę i bezdomność.
Codziennie otrzymujemy zgłoszenia o kolejnych zwierzętach w potrzebie. Niejednokrotnie serce walczy z rozumem. Nasze stado generuje miesięcznie koszty rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Na opłaty samych faktur z lecznic potrzebujemy kilkunastu tysięcy, hotele dla psów to kolejne koszty ponad 6 tysięcy. Zwierzaki muszą też coś jeść a część z nich otrzymuje specjalistyczną karmę. Żwirek, akcesoria, transporty do lecznic i nowych domów, zabezpieczenie od kleszczy to wydatki, których nie unikniemy aby zwierzaki były odpowiednio zaopiekowane.
Każdy kto ma choćby jednego pupila zna ceny karm czy leczenia zwierząt. U nas to 68 czworonogów i koszty są niestety ogromne. Jest to cena za ich życie i zdrowie 😞
Kolejne kocie dzieci pod naszą opieką. Tym razem to 3 niesamodzielne maluchy, które cudem uniknęły śmierci w hederze kombajnu.
Miały niesamowity fart, że zostały zauważone leżące w pszenicy chwilę przed żniwami na polu!
Nie wiemy co stało się z mamą kociaków ale zostać tam nie mogły. Osoby mieszkające w pobliżu mają obserwować czy się nie pojawi jednak z tego co udało nam się dowiedzieć najprawdopodobniej nie żyje 😞
Maleństwa muszą być karmione butelką. Dopiero uczą się jeść pokarm stały.
Bardzo prosimy o wsparcie finansowe dla nich i reszty zwierząt. Nie wiemy z czego zapłacimy rachunki z lecznic i hoteli 😞
Suczka z tytułowego zdjęcia to Bunia, która wcześniej trafiła do gminnego przytuliska z wypadniętą pochwą! Okrucieństwem byłoby pozostawienie jej w takim stanie.
Z uwagi na to, że w przytulisku niedługo wcześniej miała zabieg sterylizacji, co wiąże się z podaniem narkozy, w pierwszej kolejności gdy do nas trafiła lekarz podjął decyzję o założeniu szwów kapciuchowych. Niestety to nie wystarczy. Bunie niedługo czeka operacja plastyki pochwy.
Trafił do nas również 5-cio tygodniowy kociaczek po wypadku. Miał mocno zdarty nosek, pyszczek, nie stawał na tylną łapkę, był mocno wychudzony i miał hipotermię.
Stan kotka był krytyczny. Nie mógł osiągnąć prawidłowej temperatury ciała, mimo ogrzewania (32-33 stopnie). Maluszek nie chce jadł ani pił. Z każdą chwilą słabła reakcja na bodźce zewnętrzne.
Kocurek dostał w główkę, możliwe że został uszkodzony ośrodek odpowiedzialny za ciepłotę ciała i prawdopodobnie dodatkowo pojawił się krwiak.
Zrobiliśmy co tylko można aby uratować to kocie życie. Niestety stan maleństwa drastycznie się pogarszał. Nie było szans na poprawę więc pozwoliliśmy mu godnie odejść
😞
Bursztyn to kolejny pies, skrzywdzony przez ludzi. W zeszłym tygodniu dostaliśmy informację, że w podzamojskim lesie został porzucony pies i niestety potrącony przez nadjeżdżające auto. Świadkiem zdarzenia była osobą, która zabrała go do swojego samochodu aby zawieźć go do lecznicy. Niestety przybyli na miejsce policjanci nakazali wyjęcie psa z auta i ułożenie z powrotem na poboczu drogi. Będący w szoku pies resztkami sił wstał i uciekł w stronę lasu.
Dzięki grupie zaangażowanych osób udało się psiaka zlokalizować i przetransportować do lecznicy.
Lekarz weterynarii stwierdził silne odwodnienie i wychudzenie. Psiak przez kilka pierwszych dni nie jadł, nie pił, wymiotował śliną. Badania nie wykazały fizycznie niczego niepokojącego jednak Bursztyn ma dziwne zachowania: ataki na własny ogon ( obgryza go do ran ), wygryzanie sierści do krwi ( dermopsychoza ), tiki nerwowe, które mogą być powodowane przez zaburzenia pracy mózgu, wynikające z przebytych traum, urazów - tego jeszcze nie wiemy.
Ze względu na brak miejsc dla jakiegokolwiek zwierzaka a co dopiero takiego z zaburzeniami, zaczęliśmy nerwowe poszukiwać hotelu, który podejmie się opieki i pracy z Bursztynem. Znaleźliśmy takie miejsce jednak koszty to 1000 zł a mamy co miesiąc do zapłaty i tak już wysokie rachunki. Oprócz pracy behawioralnej przed pieskiem konsultacja neurologiczna i w razie konieczności dalsza diagnostyka.
Rudzia to koteczka z wolnożyjącego stada. Jak wiele innych rodziła samic dzieci by później patrzeć jak giną pod kołami aut czy umierają z choroby. Dramat zwierząt, którym nikt do tej pory nie udzielil pomocy jest niewyobrażalny. Głód i walka o przetrwanie to ich codzienność.
Kolejną kotką z tego miejsca jest Milka. Chcemy sukcesywnie odławiać koty stamtąd do zabiegów kastracji i szukać im odpowiedzialnych domów. Na tą chwilę zarówno Rudzia, która okazała się niesamowitym miziakiem jak i bardziej bojaźliwa Milka są już po zabiegach kastracji i przechodzą w domach tymczasowych okres rekonwalescencji.
A dlaczego tak bardzo zależy nam aby pomóc mruczkom z tego stada? Na zdjęciu powyżej jest pierwszy kot stamtąd, którego poznaliśmy - Hetman. Przeraźliwie wychudzony, schorowany a mimo tego najukochańszy pod słońcem! Kocurek pojechał pod opiekę Stowarzyszenia Koty Prezesowej aby mieć dostęp do możliwości leczenia w 'wielkim mieście '. Niestety nie udało się bo został zauważony za późno. Odszedł 😞 Nasze serca wypełnił ból. Prosimy - pomóżcie nam odmienić los pozostałych kotów ze stada 🙏
Powyżej przedstawiliśmy tylko kilkoro naszych podopiecznych ale uwierzcie nam, że każdy z 68 zwierzaków potrzebuje wsparcia. Niestety pomoc nie kończy się na zabraniu z ulicy. To dopiero początek walki o ich los.
Prosimy o choćby symboliczne wpłaty. Każda złotówka przybliża nas do celu ♥️
O wsparcie proszą również:
Duduś
Dieselek
Kacperek
Sasanka
Czika
Fiołek
Morus
Leo
Kari
Fiołek i Sasanka
Henio
Zosia
Frytka
Polniaczki
Kastor
Słodzik i Szenilka
Denver
Miecio
Rzepek
Kiara
Gaja i Reja
Pan Owieczka
Saga
Julek
Ładuję...