Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Pani Marzena należy do tych osób, które nigdy nie przechodzą obojętnie obok potrzebujących zwierząt. Mimo, że sama ma ich sporo, a dodatkowo sporo domowych obowiązków, bo opiekuje się trójką swoich małych dzieci, to gdy tylko natknęła się porzucony przez matkę (lub osierocony) miot malutkich kociąt postanowiła działać.
Kocięta nie wyglądały najlepiej. Oczy zalepiały strupy, a spod nich sączyła się ropa. Wymagały natychmiastowej interwencji weterynaryjnej. Pierwsze swoje kroki skierowała więc do miejskiego schroniska, które niestety mimo ewidentnych przesłanek do tego, że koty nie poradzą sobie same i najprawdopodobniej stracą wzrok, odmówiło pomocy!
Drugi telefon był do nas. Mamy ciężką sytuację. Codziennie otrzymujemy po kilka telefonów z prośbą o pomoc. Nie mamy gdzie upychać nowych podopiecznych. Finanse też wyglądają mizernie, ale w tym przypadku postanowiliśmy pomóc, bo brak reakcji skończyłby się dla tych maluchów w najlepszym wypadku kalectwem a najprawdopodobniej śmiercią w męczarniach.
Czas kwarantanny maluszki spędzają u pani Marzeny. Po wyleczeniu oczek, odpchleniu, odrobaczeniu i testach na choroby zakaźne kociaki trafią do naszej kociarni.
Już pierwsze dni podawanych leków i dobrego odżywiania sprawiły, że maluchy odzyskują zdrowie.
Okazuje się, że potrzeba tak niewiele by uratować kocie istnienia - empatia, czas i trochę finansów. Dlatego prosimy Was o wsparcie dla maluszków. Z Waszych darowizn zaspokoimy wszystkie potrzeby kociaków z pustostanu ulicy Rzemieślniczej - pokryjemy koszty wizyt weterynaryjnych, leków, suplementów, jedzenia, żwirku, a także wszelkich niezbędnych zabezpieczeń weterynaryjnych i z czasem kastracji.
Ładuję...