Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, Sonia żyje, choć jest bardzo chora. Wypatrzyli ją wspaniali ludzie, adoptowali i otaczają Sonię miłością i troską Można śmiało powiedzieć, że niemożliwe stało się faktem. Dziękujemy!
Mamy kłopot, jak krótko opisać cztery interwencje na jednej posesji. Zwłaszcza, że długie teksty słabo się czytają. Ale spróbujemy.
Zgłoszenie jakich wiele. Trzy psy uwiązane na krótkich linkach, a wśród nich Sonia (niekastrowana!). Dajemy zalecenia poprawy warunków. Jeszcze tego samego dnia Demon w typie husky zostaje zabrany na inną posesję, na większy teren. Rodzina zobowiązuje się do postawienia przestronnego kojca dla Miśka i Soni. Nasza fundacja pokryje koszt kastracji suczki. Pewnie mogłoby być lepiej, ale zawieramy konieczny w tych warunkach kompromis.
Za jakiś czas sprawdzamy. Kojec stoi, ale Sonia nadal niewykastrowana, bo pojawiła się cieczka. Następny termin to 13 czerwca. Po raz kolejny jedziemy na kontrolę i dalej jest już tylko gorzej. Zauważamy, że Sonia zachowuje się inaczej. Unika nas, choć wcześniej była towarzyska. Chowa się w budzie.
Dowiadujemy się, że podczas premedykacji u suczki pojawiła się duszność i szmery nad sercem. Kastracji nie wykonano ze względu na ryzyko zatrzymania krążenia i oddechu.
Po takiej informacji z miejsca zabieramy ją do Gorzowa. Listwa mleczna jest gorąca i rozpulchniona, a brzuch jakby większy...
Po badaniu w lecznicy kolejne informacje zwalają nas z nóg.
Sonia jest szczenna i do porodu zostało kilka dni.
Sonia ma wadę serca w ostatnim stadium i lekarze dają jej około 6 miesięcy życia.
Zaczyna do nas docierać, że ona powoli umiera.
Serce Soni jest ogromne, a ciśnienie w płucach wysokie.
Poród to ogromny wysiłek i zagraża jej życiu.
Sytuacja stała się patowa. Poza podawaniem leków nic nie można zrobić.
Sonia zostaje w szpitalu.
Zrobiono wszystkie konieczne badania (morfologię, biochemię, usg j. brzusznej, echo serca). Dostaje już potrzebne leki. I czekamy...
Jedno jest pewne i to Wam obiecujemy - Sonia już nie wróci na podwórko.
Zbliża się kres jej życia, mimo iż ma dopiero 7 lat.
Tli się w nas jednak płomyk nadziei, że jeszcze dane jej będzie zaznać miłości, troski i dobra.
Prosimy w wsparcie w leczeniu i dalszej opiece nad Sonią.
Ładuję...