Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
W kolejnej dobie pobytu stan Sopelka zaczął się drastycznie pogarszać. Wystąpiły objawy neurologiczne, Sopelek miał ataki padaczkowe, wystąpił obrzęk mózgu... siła uderzenia przy potrąceniu była większa niż przypuszczaliśmy...
Lekarze walczyli do końca, ale nie było poprawy. Sopelek cierpiał... jedyne co lekarze mogli zrobić to skrócić to cierpienie.
Sopelka nie ma już z nami :( Zasnął na zawsze śniąc o miękkim posłaniu przy kominku i dłoniach, które delikatnie głaszczą... Pozostał tylko smutek w naszych sercach...
Dziękujemy za ogromny odzew i wsparcie. Dziękujemy, że razem z Sopelkiem walczyliście do końca...
Zastanawialiście się kiedyś, jak umiera się na mrozie? Kiedy temperatura ciała spada o 1 st. C., mięśnie stają się napięte. Kończyny zaczynają dotkliwie boleć, niekiedy sztywnieje kark. Wraz z utratą kolejnego stopnia pojawiają się zaburzenia zmysłów. Na granicy śmiertelnej hipotermii zaburza się świadomość realiów otaczającego środowiska. Bardzo często pojawiają się słuchowe i wzrokowe omamy.
Gdy temperatura ciała nadal spada, pojawia się apatia i otępienie. Organizm jest na tyle wychłodzony, że przestaje już odczuwać zimno. To właśnie wtedy poddaje się i po prostu zasypia, a właściwie traci przytomność. Śmierć nadchodzi bardzo szybko. Jest cicha i spokojna…
Jak umierał Sopelek? Czy widział ludzkie dłonie, czy czuł ich dotyk? Czy zasypiał, czując ciepło, marząc o miękkim posłaniu przy kominku? Wszystko zaczęło się tak nagle, a przecież nie tak miało być… Najpierw ulica. Nie pamiętał, jak się na niej znalazł. Biały puch mroził łapki, trudno było się w nim poruszać. Nieco łatwiej było biec poboczem odśnieżonej drogi. Biegł więc przed siebie, jeszcze nie wiedząc dokąd. Biegł zdezorientowany, szukał ciepła.
A może ciepło było po drugiej stronie ulicy? Zrobił krok w kierunku drugiej strony i poczuł przeszywający ból w łapce. Coś na 4 kołach przejechało tuż przed jego nosem. Dalej była krew i ból tak potworny, że nie dało się ruszyć łapką. Kolejne kroki Sopelek próbował stawiać na 3 łapkach, co rusz tonąc w przydrożnych śnieżnych zaspach. Każdy krok stawał się wyzwaniem, brakowało sił. W końcu upadł w śnieg. Potem było już tylko coraz zimniej, ból odchodził w zapomnienie, ale siły, by się podnieść nie wracały. Zamknął oczy, zaczął marzyć… W marzeniach robiło się coraz cieplej i przyjemniej…
Poczuł dotyk ciepłej ludzkiej dłoni. Nie wiedział, czy to jawa, czy sen. Czuł tylko, że unosi się do góry, potem znów wszystko się rozmyło… Kiedy się ocknął, ktoś głaskał go po głowie i mówił ciepłym głosem. Wtulił swój łepek w tę dłoń i zamruczał, jakby nie mógł uwierzyć w to, że nadal żyje.
Potrąconego przy drodze Sopelka dostrzegł przejeżdżający mężczyzna. Zatrzymał się, podszedł, a kiedy zorientował się, że kot wciąż żyje, natychmiast zabrał go z drogi i przywiózł do lecznicy. Lekarze udzielili kotu pierwszej pomocy i zatelefonowali do Fundacji z prośbą, czy przyjmiemy kolejnego „niczyjego” kota, który walczy o życie pod nasze skrzydła. Odpowiedź mogła być tylko jedna: przyjmiemy, działamy, walczymy.
Patrząc na obrażenia na łapce, Sopelek „oberwał” co najmniej dzień wcześniej. To cud, że udało mu się przeżyć mroźną noc. Jego stan mimo ogromnej woli życia, jest jednak ciężki. Łapka jest zmiażdżona i najprawdopodobniej będzie wymagała amputacji.
Niestety, póki co stan kota nie pozwala na wykonanie zabiegu. Sopelek ma silną anemię i niski hematokryt. Na dodatek przekroczone są także parametry nerkowe i wątrobowe.
Wychłodzony organizm Sopelka wciąż nie jest w stanie utrzymać temperatury. Kot przebywa cały czas w inkubatorze, gdzie jest dogrzewany. Lekarze walczą o jego życie, podając leki i podpinając wzmacniające kroplówki. Z całych sił walczy też Sopelek, z cierpliwością znosząc każdy nieprzyjemny zabieg.
Czy powalczycie razem z nami o życie Sopelka? Czy wspólnie spróbujemy odmienić ten kolejny, smutny koci los. W imieniu naszego zimowego bohatera bardzo was o to prosimy.
Ładuję...