Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Sopelka nie ma już wśród nas...
Lekarze walczyli do końca o każdy oddech i każde uderzenia serca, niestety nie udało się...
Wszystkim, którzy w tych trudnych chwilach byli z nami i pomogli z całego serca dziękujemy.
Kochani nasz Sopelek dziś poczuł się źle. Stał się apatyczny, stracił apetyt, siedział w pozycji bólowej. Opiekunka od razu udała się z nim na wizytę. Po badaniu lekarz zadecydował o natychmiastowej hospitalizacji. Trwa diagnostyka, bo lekarze nie wiedzą co jest przyczyną takiego stanu kocucrka.
Wczoraj wieczorem lekarze wypisali naszego Sopelka ze szpitala. Na szczęście po kilku dniach hospitalizacji maluch w końcu poczuł się lepiej i co najważniejsze zaczął samodzielnie jeść. To jednak nie oznacza jeszcze końca leczenia. Sopelek cały czas przyjmuje leki a przed nim jeszcze kontrolne wizyty i badania, ale chyba możemy odetchnąć z ulgą i powiedzieć, że to co najgorsze już za nami.
Razem z wypisem Sopelka dostaliśmy także fakturę za hospitalizację na kwotę 590 zł... (faktura w załączniku zbiórki) Jeszcze nie udało nam się spłacić wszystkich zobowiązań za poprzednie wizyty, badania i konsultację ortopedyczną, a kolejna faktura wylądowała na półce "do zapłaty". Dlatego bardzo prosimy o finansowy zastrzyk mocy, bo tylko z Waszą pomocą możemy wciąż ratować kocie życie!
Sopelek został przeniesiony do innej lecznicy z całodobową opieką. Jest hospitalizowany, a przeciwnikiem okazała się być podstępna i śmiertelnie niebezpieczna panleukopenia.
Walczymy o życie malucha i choć to ogromne koszty nie poddamy się!
Bardzo prosimy Was o pomoc i mocno zaciśnięte kciuki!
Sopelek trafił dziś do kociego szpitala gdzie będzie dalej diagnozowany.
Przyszły też wyniki morfologii - faktycznie coś się dzieje z nim niedobrego :(
Czekamy zatem i trzymamy kciuki.
Kochani z naszym Sopelkiem jest bardzo źle. Sopelek stracił apetyt. Przez 2 kolejne dni jeździł na kroplówki i był karmiony przez opiekunkę, niestety te zabiegi nie przyniosły poprawy. Kociak dosłownie przelewał się przez ręce. Dziś lekarz otrzymał wyniki badań, wysłanych do labortorium. Niestety wyniki są złe. Nie udało się oznaczyć morfologii z powodu hemolizy w próbce (hemoliza - rozpad czerwonych krwinek), która choć może być wynikiem złego pobrania, może też być niestety także objawem, który nie wróży niczego dobrego i może zagrażać życiu. Wyniki poszerzonego panelu biochemicznego także nie napawają optymizmem. Niestety lekarze podejrzewają, że w kocim ciałku może toczyć się proces nowotworowy...
Jutro z samego rana lekarze będą kontynuowali diagnostykę i z całych sił będą nadal walczyć o kocie życie. A my wciąż mamy nadzieję, że podejrzenia nie okażą się diagnozą.
Bezsilność to chyba najgorsze uczucie, z którym przychodzi się zmierzyć... Prosimy pomóżcie, podnieście nas choć dobrym słowem, dodajcie sił w tej nierównej walce. Sopelek też bardzo prosi...
Oto kolejny kot, który trafił do domu tymczasowego Fundacji Felineus. Znaleziony wyziębiony, głodny i cierpiący. Nie mogliśmy odmówić mu pomocy. Mamy nadzieję, że Wy też nie odmówicie i pomożecie uratować Sopelka.
Kot został znaleziony na wsi. Wieczorem pewna kobieta wypuściła psa na podwórko i zaniepokoiło ją, dlaczego szczeka przy drodze. Wtedy mocno padał śnieg, niewiele było widać. Wyszła za bramę i w ciemościach, na poboczu, zobaczyła coś co przypominało bryłę śniegu. Po dotknięciu okazało się, że to skostniały z zimna kot. Stąd jego imię - Sopelek.
Poruszył się pod dotykiem ludzkiej dłoni więc kobieta zabrała go do domu. Ogrzała, osuszyła i nakarmiła. Zauważyła, że kot unika stawania na przednią łapkę, kuleje. Niestety nie była w stanie więcej mu pomóc, ani zapewnić dalszej opieki, dlatego zwróciła się do nas o pomoc.
Sopelek to młody kocurek, bardzo przyjazny do człowieka, pragnący głaskania i uwagi, musiał mieć kontakt z ludźmi. Czy ktoś go porzucił? Miał wypadek? Ktoś celowo zrobił mu krzywdę? Tego nie wiemy. Właściciela nie udało się ustalić.
Kotek został od razu odpchlony i odrobaczony, a kilka dni później umówiliśmy go na konsultację ortopedyczną. Okazało się że to stare, już zrośnięte złamanie, sięgające aż do barku. Kocurek został przy okazji konsultacji wykastrowany.
Ten biedy kot musiał już długo żyć w cierpieniu. Jak to możliwe, że nikt go nie zauważył, nie udzielił pomocy? Sopelka być może czeka amputacja łapki. Decyzja ta będzie uzależniona od tego, jak kociak będzie sobie radził i czy będzie wykazywał oznaki bólowe przy poruszaniu się. Niestety musimy z tym poczekać, ponieważ kotek jest mocno przeziębiony. Jest w trakcie leczenia. W trakcie diagnostyki okazało się również, że jest nosiscielem wirusa białaczki (FelV), co już zostało potwierdzone badaniem PCR, a co nie ułatwia jego leczenia.
Prosimy o pomoc w pokryciu kosztów profilaktyki, diagnostyki jak i leczenia, a mogą być one spore. Wierzymy w Was jak zawsze.
Ładuję...