Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Max nie żyje. Taką wiadomość przekazujemy od Ewa Jarosławska z Bernardyn Fundacja Zwierząt Skrzywdzonych:
"Dzisiaj 27-11-2022 wczesnym rankiem kilka minut po 7 został uśpiony Max. Ok 6 nad ranem dostał u mnie w domu ataku padaczkowego, z którego nie byłam w stanie samodzielnie go wyprowadzić. Został przeniesiony drgający do samochodu i natychmiast przewieziony do całodobowej Kliniki Braci Mniejszych w Konstantynowie Łódzkim. Tam udało się lekarzowi przerwać atak, ale pies pozostał nieprzytomny. Z uwagi na wiek (13 lat), niepełnosprawność (paraliż obydwu kończyn tylnych), nietrzymanie moczu i kału oraz nadal utrzymującą się odleżynę na tylnym prawym biodrze, wątpliwe dalsze rokowania, konieczność pozostawienia w szpitalu w przypadku próby diagnostyki przyczyn, konieczność wykonania wielu badań, m.in. tomograf w narkozie, przy psie, który nie rozumie, wykazuje agresję do obcych i nie wiadomo w jakim stopniu atak uszkodził mózg i czy odzyska przytomność - podjęłam po konsultacji z lekarzem decyzję o eutanazji.
Nie wiem co było przyczyną padaczki. Być może wcześniej ją miał. Jest mi smutno i w domu jest pustka. Max był u mnie od 22 października i opieka nad nim pochłaniała większość dnia. Teraz wszędzie widzę jego rzeczy: wózek, pieluchy, podkłady, legowiska, maty żelujące itd.. tylko psa już nie ma."
No i tyle. Maks w ostatnich dwóch miesiącach swego życia zaznał opieki, pielęgnacji, uwagi i miłości jakiej nie miał nigdy wcześniej.
Całodobowej i kompleksowej. Dziś wykręcił nam numer. Widać uznał, że może i powinien już odejść, choć nie uzgodnił tego z nami niestety. I znowu łzy i znowu smutek i znowu żal. Dlaczego tak krótko ?
Powiedzieć Ewa Jarosławska za to co robiła przez ostatni miesiąc dla Maksa to za mało. Ewcia dzięki
Dziękujemy wszystkim darczyńcom za wspieranie Maksia. Zaopatrywaliśmy staruszka w niezbędne akcesoria do samego końca.........Zbiórkę oczywiście zamykamy.
Żegnaj Maksiu....................
Maks w sobotę opuścił Klinikęi pojechał po nowe życie do Bernardyn Fundacja Zwierząt Skrzywdzonych.
Ewa mówi, że to fantastyczny pies, który świetnie i błyskawicznie wkręcił się w życie Fundacji. Bardzo dobrze dogaduje się z reszta wielkopsów i nie tylko . Ewa rehabilituje go od pierwszego dnia. I takie są wnioski z dzisiaj. Cytujemy:
"Po dzisiejszych ćwiczeniach sądzę, że Max odzyskuje czucie głębokie. Prowokowane tylne łapy do wysiłku reagują. Max protestuje, jest dość agresywny, stąd też kaganiec. Jego tylna lewa łapa jest silniejsza i na niej się skupiam, bo to ona ewentualnie będzie pracowała i odpychała do przodu. Na razie wszystko trzeszczy w stawach i są przykurcze, mięśni brak. Nie sika świadomie, idzie to przelewowo, kupa również. Sądzę, że trzeba podać kilka serii nivalinu i witaminy B12.
Na prawym tylnym boku, na miednicy widoczne ogromne odleżyny. Ale jest już jest zapakowany w bandaże i ma pieluchę.
Pieluchy w rozmiarze xl z trudem łapią obwód, ale nie przewidziano na polskim rynku dłuższych, więc trzeba sobie jakoś radzić. Potrzebuję jeszcze ze trzy paczki ligniny w arkuszach i chętnie ręczniki papierowe, bo obsrał w nocy cały dom.
Psychicznie dobrze, nie widzę cierpienia, raczej zainteresowanie i chęć życia. Z psami ok, nie ma problemu. Apetyt duży i w ogóle to mądry pies Tyle. W załącznikach zdjęcia dwóch faktur z Kliniki na łączną kwotę 6 tys. zł . Do tego doszedł transport na trasie Zielona Góra - Gorzów - Anielin - Zielona Góra i zakupy.na ponad 2, 5 tysiąca. zł. . Prosimy Was o kolejne wpłaty na Maksa. Będzie nas jeszcze długo potrzebował.
Fundacja Bernardyn zaoferowała miejsce i opiekę dla Maksa, ale po dokładnej diagnostyce ewentualnej operacji i pod warunkiem, że w ślad za psem pójdzie niezbędne wyposażenie bo Fundacja też ma problemy finansowe. Oferuje opiekę nad bardzo trudnym psem, a to jest coś absolutnie bezcennego. Maks ma jechać w sobotę. Ewa postanowiła przejąć psa i rehabilitację aby też nas odciążyć od kosztów pobytu w klinice. Znamy już wyniki rezonansu i decyzja jest taka, że operacji nie będzie. Powody ? Rezonans wykazał zastarzałą dyskopatię w trzech miejscach. Operacja polegałaby na odbarczeniu każdego z miejsc i założeniu stabilizatora aby się kręgosłup nie rozpadł.. Trzeba by zastosować 6 śrub, których koszt to 150 funtów każda czyli ok 900 zł. Koszt operacji ok 15 tys zł - samej operacji. Pies ma 13 lat. Rehabilitacja po operacji to ok roku, którego może nie dożyć. Bo jest stary. Czas po operacji jest trudny i bolesny. Nie zafundujemy mu tego na resztę życia. No i najważniejsze efekt przy tak zastarzałych zmianach bardzo wątpliwy. Minęły 3 miesiące od porażenia. To bardzo dużo. Mamy już do zapłacenia prawie 5 tys zł, których jeszcze na zbiórce nie ma. Musimy zakupić cały asortyment , zaraz wkleimy linki. Do tego transport z Gorzowa do Fundacji i z powrotem. Będziemy kupować wyposażenie co jakiś czas. A teraz zakupilismy pieluchy, ślizgacz, matę rozgrzewajacą, materace ryż, mięso i plastry. Koszt 2500 zł. W załącznikach znajdują sie opisy leczenia Maxa, USG, opis rezonansu, rehabilitacji oraz faktura.
Maksiu po wstępnych badaniach i rezonansie. Wyniki dzisiejszych badań także USG w opisach w załącznikach. Na wyniki rezonansu czekamy. Ale badania dzisiejsze wskazują na brak czucia głębokiego w tylnych łapach. Minęły 3 miesiące od porażenia - to bardzo dużo z punktu widzenia możliwości przywrócenia sprawności po odbarczeniu.No ale czekamy na wyniki i decyzję o ewentualnej operacji. Maks jest także cewnikowany. Teraz śpi.
Publikując post o cierpiącym Aleksie, który cztery dni leżał w komórce czekając na śmierć, nie spodziewaliśmy się takiej lawiny zgłoszeń...
Wśród nich jedno, czołgający się i piszczący z bólu starszy psiak w jednej z podzielonogórskich wsi. Na miejsce jadą inspektorki z naszej i najbliższej zaprzyjaźnionej organizacji. Okazuje się, że psiak ma 13 lat, nie chodzi od kilku miesięcy, czołga się, mieszka w komórce na podwórzu... Jakimś cudem nie jest na łańcuchu. Nie wiemy, dlaczego pies ciągnie za sobą tylne łapki. Ale możemy się domyślać, że nastąpiło porażenie i problem tkwi w kręgosłupie. Jest pogodnym, wesołym, bardzo łagodnym starszym psem spragnionym kontaktu z człowiekiem.
Wiemy jedno... że nadchodząca zima będzie dla niego ostatnią, mieszkając na dworze nie będzie miał możliwości ogrzania się, bezwładne kończyny mogą ulec odmrożeniu, już i tak są mocno poobdzierane. Właścicielka - starsza kobieta, nie radzi sobie z opieką nad chorym i niepełnosprawnym psiakiem. Nie udzialiła mu pomocy na czas. Szukamy dla niego miejsca. W ciągu dwóch dni wykonujemy kilkadziesiąt telefonów do organizacji w całym kraju, wysyłamy zdjęcia, filmy.
Na nasz apel odpowiada niezawodna Fundacja Zwierząt Skrzywdzonych Bernardyn - to finalnie tam trafi psiak. Dziś jest już bezpieczny i wolny od bólu. Został zabrany do Kliniki Weterynaryjnej, w której przejdzie wszystkie badania, które mają dać odpowiedź na pytanie, czy jesteśmy w stanie mu pomóc znów stanąć na cztery łapy.
Pobyt w lecznicy, leki i transport do nowego domu to dla nas ogromny wydatek jednak nie mogliśmy go tam zostawić... Od momentu przyjazdu do Fundacji Bernardyn to Fundacja przejmie koszty utrzymania i leczenia psa.
Ładuję...