Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Spock jest już po wszytskich badaniach, niestety wykazały uszkodzenie kręgosłupa i dysplazję, wyrok? W przyszłości czeka go wóżek :( Jest to coś z czym da się żyć i wierzymy że mimo to znajdzie domek!
Witajcie, kochani. Chciałbym Was prosić o pomoc, ale najpierw opowiem coś o sobie. Jestem Spock, takie imię dostałem od moich nowych cioć, właściwie moich pierwszych dobrych ludzi, których spotkałem. Wcześniej ludzie, których znałem, wcale mnie nie lubili, choć bardzo się starałem być dobrym, miłym i grzecznym chłopcem.
Oni jednak nigdy nie zwracali na mnie za bardzo uwagi. Czekałem, aż przyjdzie człowiek, który mnie przytuli, pogłaszcze. Przychodzili jednak tylko ludzie, którzy zabierali mnie na spotkania z dziewczynkami. Mówili, że muszę zrobić dużo dzieci, choć nigdy żadnego nie widziałem. Oni jednak zawsze mnie chwalili. Po takim spotkaniu zawsze lądowałem w dość ciasnej klatce i czekałem na kolejne spotkania. Marzyłem o tym, by pobiegać, rozprostować nóżki!
Pamiętam ze szczenięcego życia, jak to jest biegać i cieszyć się życiem, więc czekałem i czekałem, aby ten czas wrócił. Moje nóżki z czasem zaczęły boleć, było mi coraz trudniej chodzić. Gdy rosłem, klatka stawała się coraz mniejsza. W końcu poruszanie się sprawiało mi bardzo dużo problemów, tylne nóżki się plątały, nie mogłem skakać. Ludzie, którzy do mnie przychodzili, zaczęli mówić, że jestem coraz bardziej bezużyteczny i trzeba coś ze mną zrobić. Nie wiedziałem, co to może znaczyć, miałem jednak złe przeczucia. Mimo wszystko jednak jeszcze jakiś czas im służyłem. Gdy już było naprawdę źle, przestali przychodzić nawet, żeby posprzątać. Pewnego dnia zostałem zabrany do jakiegoś kontenera, zamknęli mnie w ciemnym samochodzie i ruszyliśmy w podróż. Naprawdę myślałem, że to moja ostatnia podróż w życiu. Trafiłem jednak tutaj do cioć, które ogromnie ucieszyły się na mój widok, złapały w objęcia i zaczęły przytulać. Cały zesztywniałem, nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje. Zamieszkałem z innymi szczęśliwymi pieskami. Zacząłem wychodzić na spacerki, rozprostowywać moje chore nóżki. Zacząłem wierzyć w swoje szczęście!
Ciocie jednak mówią, że zanim zamieszkam w prawdziwym domku, gdzie będzie jeszcze lepiej, potrzebuje operacji i kilku zabiegów oraz badań. Abym już nigdy nie był wykorzystywany, muszę mieć zabieg. Moje ząbki także potrzebują czyszczenia. Będę mógł jeść bez bólu, choć w sumie już się do tego przyzwyczaiłem. Powiedziały nawet, że może da się podleczyć moje nóżki, ale to wymaga badań i bez Was nie damy rady tego wszystkiego zrobić.
Bardzo ładnie proszę, pomóżcie nam uzbierać na to wszystko abym wreszcie mógł być szczęśliwym mopsem.
Ładuję...