Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Udało się znaleźć domki dla wszystkich kociaków, także jedynego malucha który przeżył. Pozostałe w stadzie koty zostały wykastrowane dzięki zaangażowaniu innej Fundacji.
Bardzo dziękujemy za pomoc
Udało sie uratować choć jednego malucha. Miłek przeżył . Po szczepieniu będziemy mu szukać nowego domu/ Sarence już udało się rozkochać w sobie człowieka i cieszy się własnym domkiem.
Nożka przeszła operacje amputacji plus zabieg kastracji aborcyjnej. Na horyzoncie też jest dla niej domek.
Dzięki pomocy innej organizacji na miejscu udało się wykastrować jeszcze 4 inne kotki i kocurka. Do kastracji została tylko jedna kotka, której maluszki niestety nie przeżyły.
Cieszymy się, że udało się pomóc, ale martwimy się jak zapłacimy faktury :( Ratowanie zycia kociaków wyniolsło nas prawie 1500 zł, ratowanie Nóżki 1250, a kastracja Sarenki to kolejne 200 zł...
W takich chwilach jak te na prawdę brakuje nam sił na pomaganie. Dziś musieliśmy pomóc odejść małej Lambadzie. Panleukopenia w kilka dni zrobiła z tej niesamowicie energicznej przylepy, chodzącą śmierć. Kotka dostała surowice gdy tylko u jej siostry pojawił się dodatni test. Niestety to nie pomogło. Od soboty jej stan się pogarszał. Na początku pomagały leki przeciwbólowe i kotka się bawiła, nawet zaczęła wtedy troszkę jeść (od niedzieli była karmiona ze strzykawki), ale wczoraj już na nie wcale nie zareagowała. Dziś pojawiła się lejąca biegunka - jak u siostry. Kotka patrzyła na nas nieobecnym wzrokiem... Nie mogliśmy patrzeć jak cierpi. Nie miała już szans z wirusem. Zdecydowaliśmy się na humanitarną eutanazję.
Miłek został sam. Strasznie rozpacza a my razem z nim. On też nie chce jeść. Raz dziennie coś skubnie, ale resztę musimy mu wpychać siłą. Dostaje surowice, leki, serię elektrolitów, glukoze, karmę gastro, recovery, leki na apetyt itd. Dosłownie wszystko co można podać.. Wydać że walczy, ale widzimy jak bardzo nierówna jest to walka. Zrobimy wszystko co w naszej mocy żeby chociaż on dał radę, ale musimy też szykować się na najgorsze
Dlatego prosimy, szczepcie swoje zwierzęta, także te niewychodzące ! Tą straszna chorobę można przenieść nawet na butach /rękach.
Ta sytuacja pokazuje też jak ważna jest kastracja! Wystarczył zabieg jednej kotki w zeszłym roku, a żadne z tych kociąt nie cierpiałoby w tym Innych miotów w stadzie nie odnaleziono, teraz już wiemy najprawdopodobniej dlaczego. Te maluszki otrzymały chociaż pomoc doraźną, tamte umierały w strasznym cierpieniu
Dostaliśmy dwie z trzech faktur za Miłkę. Czekamy ciągle na największą fakturę - za szpitalik. Nowe wizyty i eutanazja Lambady są już na poczet nowych faktur... Wydaliśmy prawie 2 tys zł a o życie ciągle walczy jeden maluch W takich sytuacjach proszenie o wsparcie finansowe jest ostatnia rzeczą jaką chcemy robić, ale nie mamy wyboru. Bez funduszy mamy związane ręce. Przy tak ogromnych nieopłaconych kosztach dalsze działania zawsze stają pod znakiem zapytania.
Niestety sprawdził się najgorszy możliwy scenariusz... Miłce test na panleukopenie wyszedł dodatnio
Mimo spędzenia z kotka ponad 4 h w lecznicy, jej stan pogarszal się zamiast poprawiać. Wieczorem zaczęła plamić a rano lała się z niej żółta ropa. Na sam zapach jedzenia dostawała już slinotoku. Pojechaliśmy z nią natychmiast do lecznicy, miała zostać na szpitaliku ale okazało się że ma dodatni test na panleukopenie. Kotka musiała natychmiast otrzymać pomoc, a gdzie nie dzwoniliśmy nikt nie chciał jej przyjść na szpitalik, nawet na pobyt dzienny... Oferowano tylko podanie surowicy i to nie w gabinecie. Dla kota w takim stanie to nie wystarczy...
Ostatecznie musieliśmy zawieźć kotke z Wrocławia aż do Jeleniej Góry. Dostała surowice, leki, jest nawadniana i pod stałą kontrolą. Jej temperatura rano wynosiła już 36,5 stopnia Oczywiście została wysłana próbka na pcr aby potwierdzić diagnozę, ale wyniki i tak będą dopiero po weekendzie, więc kotka leczona jest w kierunku panleukopeni. Kotka jest bardzo waleczna, jeśli diagnoza się potwierdzi to prawdziwy cud, że przeżyła z nią 4 dni będąc tylko dokarmianym siłą Mamy więc nadzieję że będzie mieć siłę walczyć dalej...
Dwa pozostałe maluchy dostają codziennie Surowice. Niestety jej siostra też nie czuję się najlepiej. Jedynie mały Miłek jakoś się trzyma
Koszty leczenia Milki już przekroczyły ponad 1000 zł. A dziś dopiero trafiła do lecznicy. Zwiększyliśmy kwotę zbiórki
Oficjalnie blokujemy kocie zgłoszenia. Brakuje nam dosłownie wszystkiego a zgłoszeń coraz więcej. Dziś pod naszą opiekę trafiły kolejne 3 chore kocięta, kot z odciętą łapą i podrzucona młoda, przeraźliwie chuda kotka.
Wszystkie koty żyją we wsi pod Lubinem. Nasza inspektorka spotkała stado przejazdem. Szukaliśmy pomocy bliżej, ale tylko jedna organizacja zadeklarowała rzeczywistą pomoc w kastracji stada. Dziś mieliśmy tylko zawieźć im karmę... Ale gdy zobaczyliśmy tego biedaka bez nogi, nie mogliśmy go nie złapać.
Dziś trząsł się z bólu. Wcześniej nie byliśmy pewni czy to wada genetyczna, czy wypadek. A kot był bardzo nieufny, więc nie mogliśmy ocenić z bliska. Dziś był dwa razy chudszy i dużo słabszy...
Chwilkę później do stada dołączyła przeraźliwie chuda kotka, którą podobno ktoś wyrzucił. Wszystkie koty wyglądają tam źle, bo nie ma kto ich regularnie karmić. Ludzie ich nie chcą Kotkę czekałby tam naprawdę marny los. Zaraz by zdziczała.
Maluszki również miały poczekać na domki tymczasowe... Ale gdy je dziś znaleźliśmy na strychu okazało się, że mają koci katar, więc trzeba było działać natychmiast.I tak zamiast nakarmić koty, wróciliśmy z 5 kolejnych podopiecznych.
Jesteśmy PRZERAŻENI. Ostatnio nie udaje się na nic nazbierać, a odzewy na apele o pomoc rzeczową są bardzo znikome. Nie wspominając nawet o domach dla dorosłych kotów...
Kociak bez łapy okazał się ciężarną kotką. Dostała imię Nożka. Była tak wychudzona i zaniedbana, że musieliśmy odczekać z zabiegiem, podleczyć ją i "utuczyć". Dziś jest już wykastrowana i po amputacji łapy. Koszty opieki nad nią przekroczyły już 1000 zł...
3 maluszki to Miłek, Miłka i Lambada. Miały pasożyty zewnętrzne i koci katar. NIestety gdy doszły do siebie zaczęły się problemy z biegunkami. Miłka nie chce jeść, cały czas jest diagnozowana. Maluchy są na karmie gastro. Ich profilaktyka i leczenie to już ponad 600 zł
Sarenka (wychudzona kotka) nabrała trochę masy i na początku lipca zostanie wykastrowana. Musimy zrobić jej też testy FiV/FeLV. Okazała się niesamowicie miziastą kotką.
Oficjalnie blokujemy zgłoszenia. Nie dajemy już z niczym rady... Błagamy o pomoc finansową dla tej piątki. Pozostałe koty ma wykastrować zaprzyjaźnioną Fundacja. Będą próbować też szukać im domków w czasie rekonwalescencji (o ile będą nadawać się do oswojenia). Na pewno udostępnimy informacje o ich adopcjach na stronie. Niestety jeśli nie znajdą się ludzie chętni na adopcje to koty będą musiały wrócić... A nie bardzo mają do czego wracać
Ładuję...