Przypadek czy przeznaczenie? Paskudne rany na szyi, ogromny ropień,masa kleszczy i pcheł ból, cierpienie. Ratujemy kolejna bidę

Zbiórka zakończona
Wsparło 20 osób
800 zł (100%)
Adopcje

Rozpoczęcie: 12 Kwietnia 2022

Zakończenie: 1 Lipca 2022

Godzina: 01:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Czasem przypadek? Przeznaczenie? Intuicja? Prowadzi nas tam, gdzie kolejne cierpiące stworzenie potrzebuje pomocy... Wracając z poszukiwań innego psa, który niestety zniknął skręciłam w boczną drogę, ujechałam kawałek i zobaczyłam jego.

Kupka nieszczęścia która zaglądała do samochodów... Niepewny czego może oczekiwać bał się podejść, jednak był głodny a ja miałam pysznie pachnąca puszeczkę z karma. Podszedł, zobaczyłam, że ma coś na szyi. Łapiąc go trysnęła ropa z tego miejsca, on cichutko pisnął i się poddał... Wsadziłam do samochodu, czuć było paskudny zapach ropy. Po obejrzeniu sierść w miejscu rany była zlepiona ropa i krwią oraz brudem. 

Na miejscu w azylu wygoliłam sierść na szyi, mimo że się bał maszynki poddał się i grzecznie czekał. Ogromna rana, krwiak na szyi, obok cieknąca ropa ze zgubionej, napuchniętej od ropy rany. Widać, że funkcjonował w tym stanie dłuższy czas (co potwierdził lekarz weterynarii), został zabezpieczony antybiotykiem, rana została odkażona. W gabinecie wet dokładne oględziny. 

Pobrano krew do badań, masa kleszczy :( pchła na pchle, w sierści masa pchlich odchodów. Został zabezpieczony antybiotykiem, który musi przyjmować przez ok 10 dni, musi być pod kontrolą weterynaryjną, dostał też zapobiegawczo imizol oraz krople na pchły i kleszcze.

Powiem szczerze, że dawno nie widziałam tak wdzięcznego za pomoc psa, a przecież wiemy, że nie wszystkie psiaki wiedzą że chcemy im pomóc. Zero agresji przy czyszczeniu rany, ani piśnięcia... Patrzył mi po prostu w oczy. Psiak ma ok 4 lata, waży 7 kg, musi troszkę przybrać na wadze. Sierść do zgolenia, ale to najmniejszy problem. Kolejny pies który widać musiał stanąć na mojej drodze. Kolejne ogromne koszty (badania krwi pełne, czyszczenie rany, leki, krople, nie wiemy co jeszcze się będzie działo, kolejne wizyty), potem przygotowanie do adopcji (szczepienie, chip, kastracja).

Błagam o pomoc w jego imieniu. Nie mogłam odwrócić wzroku. Widać tak musiało być, że akurat skręciłam w boczną drogę, a on w tym momencie tam był... Dostał imię, Hugo. Nie został tam na wsi, na drodze. Pomożecie? 

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 20 osób
800 zł (100%)
Adopcje