Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Przepraszam że tak długo musieliście czekać na wieści o Ludwiku. Jest on już od kilku dni wśród innych ocalonych koni. Został w pełni spłacony, za co bardzo Wam dziękuję. Bez Was Ludwik dziś byłby tylko wspomnieniem... A dzięki waszej pomocy ma on wszystko czego dotąd mu brakowało i mógł jedynie o tym marzyć. Odwiedził go również weterynarz oraz kowal, by sprawdzić jego stan zdrowia.
Jeśli masz pytania – proszę o kontakt: Monika 570 666 540
Kochani, nie daliśmy rady uzbierać na spłatę Ludwika. To duży koń, ciężki, kosztuje nie mało. Handlarz dostał zebrane do tej pory 3400 zł i zgodził się poczekać na spłatę do końca miesiąca. To bardzo mało czasu... proszę pomóżcie uratować Ludwika.
Ludwik stał tam bardzo spokojny. Opanowany. Wodził wzorkiem po podwórzu. I choć był uwiązany do rzeźnickiego auta, miał w sobie ufność do ludzi, jaką miałoby niewielu w jego sytuacji.
Tego dnia bezwstydnie świeciło słońce. Stary koń wygrzewał w jego promieniach swoje zmęczone ciało mrużąc oczy. Takie słońce to nie jest dobra pogoda na umieranie. To była fatalna pogoda na łzy.
Ludwik to stary, kulawy koń, który cały życie pracował dla ludzi. Przerzucany z jednej pracy do drugiej, latami wykonywał rozkazy ludzi, którzy mieli nad nim władzę. Po latach ciężkiej wykorzystywania nie byli oni skłonni, by podarować mu coś więcej niż cienkie rzeźnickie ostrze kończące życie niechcianych koni.
Długa i ciężka służba, Ludwikowi się nie opłaciła. Nie opłaciły my się ani pokora, ani uległość. Przez brak odpowiedniej opieki i regularnych wizyt weterynarza nabawił się on szeregu dolegliwości. Kuleje, ponoć bardzo długo, więc nie znajdzie miejsca nigdzie, gdzie trzeba pracować, by żyć. Kiedy przy nim stałam, nie czuł lęku, widać, że bardzo chciał zwrócić na siebie uwagę, ale i nie być w tym zbyt nachalny. W sytuacji, w której się znalazł to zapewne bardzo trudne być tak spokojnym. On już zrozumiał, że nie ma ucieczki, poddał się i zaakceptował swój los. Wiedział, że nie ma szansy, by siebie samego uratować, nie ma po co walczyć, skoro i tak go złapią i zaprowadzą do rzeźni.
Ludwikowi życie minęło na pracy, nie sądzę, żeby doświadczył kiedyś wolności i spokoju. Jeśli pomożecie podarować mu życie, u mnie mu tego nie zabraknie. Pośród innych koni, które kiedyś, tak jak on, zostały skazane, czeka miejsce, w którym będzie bezpieczny.
Mam czas do 20 czerwca, by uzbierać aż 8500 złotych wraz z kosztami transportu do mojej fundacji.
Proszę Was dziś o pomoc w ocaleniu Ludwika, który latami pracował na to być coś mieć, a jednak został z niczym. Dla konia, który oddał wszystko, co miał dla ludzi, którzy tego nie byli warci. Dla ludzi, którzy nie planowali, by Ludwik otrzymał nagrodę za swoje posłuszeństwo i oddanie.
Dziś jedyną nadzieją na ratunek dla Ludwika jesteś Ty i ja. Pomóż proszę.
Ładuję...