Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy wszystkim którzy walczyli z nami o życie Lucky.iego - starszego psa na granicy życia i śmierci!
UDAŁO SIĘ‼️
Lucky spędził w klinice weterynaryjnej ponad 3 tygodnie. Miał przetaczaną krew i powoli dochodził do siebie.
Odbyły się także konsultacje kardiologiczne oraz okulistyczne. Niestety Lucky potrzebuje stałych kontroli i leczenia, ale nie zniechęciło to jego nowej właścicielki do podjęcia decyzji o adopcji!
Psiak już w nowym domu ❤️
Słyszysz? To starość Zapukała do drzwi. Nie czekała, aż otworzę, wpadła do środka niczym zimny wiatr... Wszędzie zrobiło się chłodniej, a serce ścisnął strach. Zaczęła rozglądać się dookoła, aż jej wzrok zatrzymał się na mnie.
Podeszła powoli i wymierzyła we mnie kościsty palec -
"Niedługo umrzesz"- wyszeptała.
"I nikt za Tobą nie zapłacze. Nikt nie będzie próbował Ci pomóc. Staremu, brzydkiemu psu nikt nie pomaga. Twoje dobre czasy dobiegły końca" Zamilkła.
Przez chwilę udała dobrą, dała nadzieję - podrapała zimną dłonią za uchem i wyszła, a ja pomyślałem - moje dobre czasy? Jakie dobre czasy? A potem wszystko zniknęło i poczułem pod sobą piaszczyste podłoże. Nie wiem, ile tu leżę, ale czuję, że nie mogę wstać, łapy się pode mną uginają, mam sucho w pysku. Zrozumiałem, że to nie starość do mnie przyszła tylko sama śmierć - człowiek. Wyrzucił mnie tutaj chorego, niedołężnego, głodnego, spragnionego... Wokół nie słychać niczego. Jestem sam, na pustej drodze. Z dala od domów, ulic... sam w środku lasu i okropnie się boję. Nie ma tych, którym ufałem, pomimo że nie zawsze dawali jeść a częścij czułem dotyk kija niż dłoni. Byli moją rodziną. Wierzyłem, że z czasem jeszcze wszystko się zmieni, że mnie pokochają, wyleczą. Cały czas wierzyłem, że zasłużę. Byłem w końcu dobrym psem.
Jak wyrzuca się psa, kiedy staje się stary i niepotrzebny? Kiedy zawadza, psuje plany? Kiedy choruje i nie chce się go leczyć? Kiedy po prostu nie jest już potrzebny... Lucky - bo takie otrzymał imię - został znaleziony przez człowieka, który jako jedyny nie przeszedł nad nim obojętnie. Początkowo wyglądało jakby nie żył. Pies nie reagował na wołanie, nie ruszał się. W końcu delikatnie podniósł głowę i spojrzał na swojego wybawcę. Trwało to kilka sekund - tak drobna czynność a sprawiała mu ogromny trud. W środku lasu, na środku piaszczystej drogi, z dala od ulic i budynków mieszkalnych. Skąd się tam wziął? Raczej sam nie uciekł - Lucky nie miał siły wstać, nie miał siły uciekać. Wydawało się, że jest już bliski śmierci, że to jego ostatnie chwile... Został zabrany do kliniki weterynaryjnej. Jego stan okazał się bardzo zły.
U psa stwierdzono zaawansowaną anemię. Parametry morfologiczne wskazywały na natychmiastową konieczność przeprowadzenia transfuzji krwi. Nie był w stanie ustać o własnych siłach na łapach. Odmawiał jedzenia i picia. Był cały zakleszczony i zapchlony. Już dawno nie widzieliśmy takiej inwazji pcheł i kleszczy, które zapewne wysysały z niego życie. Natychmiastowo została zamówiona krew do przetoczenia...w międzyczasie zostały podane kroplówki oraz środki na odpchlenie. Jego spojówki były porcelanowobiałe. Oczy ledwo się unosiły i bały się zerknąć na człowieka...
Teraz najważniejsze to zawalczyć o to życie i wygrać. Nie wszystko zależy od tego starego, biednego psa. Jego życie zależy również od nas! Lucky musi wykrzesać z siebie ostatki sił i walczyć. My musimy się nim zaopiekować i pomóc dojść do zdrowia! To już starszy psiak, który prawdopodobnie nie widzi całkowicie na jedno oko, drugie także zachodzi bielmem. Na chwilę obecną nie chcemy go męczyć, najważniejsze jest teraz, aby doszedł do siebie, aby przeżył. W drugiej kolejności zbadamy wzrok, musimy zrobić rentgen klatki piersiowej, usg, ponowne badania krwi (i to zapewne niejednokrotne), badania kału. Jego stan trzeba cały czas monitorować. Musi zostać w lecznicy weterynaryjnej - nie wiadomo, jak długo.
Nie wiadomo, czy przeżyje. Najbliższe dni są decydujące. Walczymy, nie poddajemy się. Bez Waszej pomocy nie damy radę. Niejednokrotnie nam pomogliście - wierzymy, że i tym razem nie zostaniemy sami. Lucky - jego musimy zabezpieczyć finansowo. Jeśli jego stan nie będzie ulegał poprawie- w lecznicy może zostać nawet kilka tygodni.
To kilka tygodni walki o życie... O życie psa, któremu po powrocie do zdrowia musimy zapewnić najlepszy dom. Po jego ogólnym stanie widać, że nigdy nie było mu łatwo. Widać, że nigdy nikt się nie troszczył i nie dbał. MUSIMY ODMIENIĆ JEGO LOS! Tak jak każdy pies zasługuje na godne życie, na spokojną starość, na miłość...
Środki ze zbiórki zostaną przeznaczone na leczenie Lucky.ego, jeśli zdarzy się cud i pies stanie na nogi szybciej niż przewidują lekarze, znajdzie kochający dom - reszta ze zbiórki zostanie przeznaczona na inne zwierzęta pod naszą opieką. Dziękujemy za każdą okazaną pomoc. Razem możemy więcej!
Ładuję...