Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Stefanek należy do tej grupy szcześliwców, które, dzięki między innymi Waszej pomocy, zostały wyleczone i znalazły nowy dom :)
Nowy Rok, nowe koty w fundacji – podrzutki, bezdomniaki, okaleczone po sylwestrowych zabawach, znajdy…
Jedną z nich jest ten miły kocurek, którego widzicie na zdjęciu. Roboczo nazywamy go Stefankiem, bo jak wszystkie koty, które do nas trafiają, nie ma nic – ani pełnego zdrowia, ani pełnego brzuszka, ani nawet imienia. A przecież trzeba się jakoś zwracać do kota, nawet jeśli jest to imię, którego jeszcze nie zna…
Stefanek został wyłapany w grudniu na terenie ogromnej hurtowni – dorosły (ma ok. trzech lat), ale niewykastrowany kocur został odtransportowany do weterynarza, gdzie planowo miał zostać wykastrowany, zaszczepiony i wypuszczony w znajome środowisko. Plany jednak się zmieniły, bo okazało się, że miejsce, w którym znalazły Stefanka wolontariuszki Fundacji Felineus wcale nie jest dla niego znajomym środowiskiem.
Biedny kocurek okazał się być zwykłym domowym Mruczkiem czy Puszkiem, którego człowiek wyrzucił „na wolność”. Szkoda, że „litościwy” właściciel nie zobaczył swojego dawnego pupila zaraz po złapaniu – przerażony domowy kot, z ranami, prawdopodobnie po atakach obcych, dzikich kotów lub lisów… Szkoda, że o tym nie myślą ludzie, pozbywający się swoich zwierząt. Wyrzucony domowy kot, jest zazwyczaj w takim szoku, po nagłym wyrzuceniu na zimną i nieprzyjazną ulicę, że często sam staje się ofiarą zdziczałych kotów, które widzą w obcym przybyszu konkurencję na swoim terenie. Stefanowi udało się obronić przed atakiem tubylców, ale biedak nie miał pojęcia, jak poradzić sobie z bezdomnością, znaleźć bezpieczną kryjówkę, zdobyć jedzenie…
Na szczęście Stefanek jest już w domku tymczasowym fundacji, ale niestety, bezmyślność ludzka odcisnęła na nim swoje piętno – nie tylko w uszczerbku na zdrowiu, mimo że kotek cały czas jest leczony. Dużo większym ciężarem jest lęk przed człowiekiem wynikający z zupełnej utraty zaufania do ludzi, którzy mieli się nim opiekować, a skazali na głód i chłód.
Prosimy o pomoc Ciebie – bo razem możemy sprawić, że Stefanek wyzdrowieje (do tego niestety potrzebne są finanse, których fundacja nie ma), oswoi się z obecnością człowieka i być może jego poranione kocie serduszko będzie mogło zaufać komuś jeszcze raz – a wtedy będzie mógł już cieszyć się nowym życiem w nowym kochającym domu.
I może dostanie wtedy prawdziwe – już nie robocze – imię...
Ładuję...