Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Stefan po kilku miesiącach leczenia i socjalizacji, w końcu może pochwalić się domem na zawsze i pięknie odrastającą sierścią. Niestety, przez jego historię i lata zaniedbań, do końca życia, będzie musiał brać leki na tarczycę, co jednak przyjął do wiadomości z pełnym spokojem.
Dziękujemy wszystkim darczyńcom! To dzięki Państwu Stefan może teraz cieszyć się pięknym psim życiem u boku wspaniałych ludzi.
Dziękujemy Marta i Mikołaj za dom dla Niego! <3
Zanim przeczytasz, obejrzyj - czasem obrazy powiedzą więcej niż słowa (Uwaga - materiał dośc drastyczny).
29.07.2018 r. - jak co tydzień pojechaliśmy na Wioskę, gdzie wiemy, że psy potrzebują pomocy. Ze względu na sytuację gminy oraz brak możliwości i chęci prawidłowej opieki, staramy się sukcesywnie wyadoptowywać psy, robiąc miejsce w „przechowalni” na kolejne zwierzaki. Jeździmy na Wioskę, karmimy, poimy i staramy się do czasu zapewnienia im lepszego miejsca, opiekować nimi, na tyle, na ile pozwalają nam możliwości.
Dzisiaj jednak nerwy i cierpliwość, zarówno wobec wątpliwej „właścicielki”, jak i gminy puściły.
Jest 14:30, my po kilku godzinach w „przechowalni”: spacerach, karmieniu, czesaniu i tuleniu psów czekających tam na dom, pojechaliśmy na Wioskę, nakarmić te, które nadal czekają na miejsce.
Przywitano nas słowami: „Jest tak gorąco - chciało wam się w niedzielę przyjechać?” Pytamy: „Karmiła Pani dzisiaj psy?”, w odpowiedzi otrzymujemy: „Nie no dzisiaj jeszcze nie” — nasuwa się więc pytanie: „A kiedy?!"
Psy w pełnym słońcu, bez kropli wody i jedzenia, z wątpliwym schronieniem przed palącym upałem i to nie dla wszystkich. Szybko działamy, najpierw woda, potem jedzenie. Nagle nasz wolontariusz zwrócił na jednego psa szczególną uwagę, jeszcze tydzień temu go tam nie było — a wokół niego chmara much. Siedzi w wykopanym dole, nad którym postawiona jest stara żeliwna wanna. Przyglądamy mu się bliżej, a tam urwane, wiszące ucho...
Ostrożnie próbujemy wyciągnąć psa i zadajemy pytanie: „Skąd on się tu wziął?”, a w odpowiedzi usłyszeliśmy, że „Kilka dni temu pozostałe psy go pogryzły, ale uciekł, wczoraj przyszedł, to go zapięłam na łańcuch”.
Po dokładniejszych oględzinach okazuje się, że pies jest w tragicznym stanie. Wrzynający się w szyję łańcuch, z głęboką otwartą raną, w której lęgną się muchy, składając larwy, do tego odgryzione, wiszące ucho również z otwartą raną, wygryziona sierść, stare strupy i świeże mniejsze ropiejące ranki, nieopisany smród gnijącej tkanki! Pies wykończony, nawet się nie bronił, po prostu się poddał, jakby czuł, że to jego ostatnia szansa.
W trybie natychmiastowym zabraliśmy go do kliniki w Poznaniu, gdzie okazało się, że oprócz gnijącego ciała z werżniętym łańcuchem, pod sierścią ma 1 cm odchodów pcheł, które na nim zamieszkały w tysiącach, a także kleszcze, stan zapalny i szmery w sercu...
Myśląc o bólu, ktego doświadczał, zwyczajnie nie wytrzymaliśmy... Wszyscy siedzieliśmy i płakaliśmy nad nim, a on w samochodzie po prostu zasnął, poczuł się bezpiecznie, nie było mu już gorąco i choć nigdy nie zaznał nic przyjemnego od człowieka, po prostu zaufał.
Teraz my ufamy Wam, że pomożecie nam opłacić jego leczenie, które nie będzie tanie, bo sporo przed Stefankiem.
Szukamy też dla niego w trybie ekspresowym domu tymczasowego, który zajmie się nim po wyjściu z kliniki. Obecnie nie mamy gdzie go zabrać po wyjściu, w alternatywie pozostaje nam jedynie schronisko.
Wiek: ok. 1-2 lat, waga: 16 kg. Pomóżcie uratować jego życie!
Ładuję...