Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Florcia to panienka, która już samym swoim spojrzeniem topi najzimniejsze serca. To słodka zrównoważona dziewczynka, w której od czasu do czasu odzywa sie duszek figlarki i np. podążając za swoją opiekunką krok w krok po ogrodzie, nagle znika, po czym okazuje się, że z filuternym spojrzeniem i uśmiechniętym pysiem przygląda się poszukiwaniom jej skromnej "osóbki" zza pobliskich krzaków, po czym zadowolona z siebie wychodzi dumnym kroczkiem po oczekiwana porcje pieszczot.
Florcia to prawdziwa szczęściara, która tak bardzo rozkochała w sobie swoją tymczasową opiekunkę Darię, że dom tymczasowy z czasem stał się jej domem stałym :) Dziękujemy za Wasze wsparcie!
Florcia to nie tylko suczka, nie tylko bezdomna suczka... Florcia to matka, która omal nie odeszła za Tęczowy Most wraz ze swoimi dziećmi i tak zapewne by się stało, gdyby nie trafiła na dziewczynę o złotym sercu, ktora nie mogła przejść obojętnie, gdy zobaczyła błąkającą się po ulicy niczyją suczkę, która prosiła o jakiś strzępek pożywienia. Suczka, jak sie okazało, była w bardzo zaawansowanej ciąży i wszelka interwencja chirurgiczna mogłaby okazać się bardzo ryzykowna dla jej życia.
Lekarz powiedział, że rozwiązanie nastąpi w ciągu najwyżej 4-5 dni. Suczka poruszała się z wielkim trudem, nie mogła wchodzic po schodach, tylko cichutko postękiwała. Poród zaczął się wieczorem po 4 dniach od zabrania biedactwa z ulicy i od poczatku było bardzo źle. Jedno dzieciątko urodziło się martwe, drugie cudem jej tymczasowa opiekunka zdołała wyciągnąć żywe, pomimo iż maleństwo utknęło ze wzgledu na swoje gabaryty. Szczeniaczki były bardzo duże jak na tak maleńką psią mamusię. Potem bóle trwały przez 4 godziny, bez skutku. Szybko zapakowano suczkę do samochodu i w wielkim pośpiechu zawieziono do kliniki weterynaryjnej..
Suczka natychmiast trafila na stół operacyjny. Okazało się, że jedno maleństwo uwięzło w kanale rodnym. To również przyszło na świat martwe, a w brzuszku u suczki było jeszcze jedno, również nieżywe... Gdyby suczka nadal była bezdomna, bez żadnej pomocy, nie przeżyłaby, umarłaby razem ze swoimi dziećmi. Dzieki temu jednak, że trafiła na dziewczynę o złotym sercu, przetrwała ona i jeden jej maleńki szkrabek. Sama operacja ratowania jej życia kosztowała 1 000 zł. Do tego dochodzą pozostałe koszty weterynaryjne. Bardzo prosimy o wszelką pomoc i wsparcie dla maleńkiej dzielnej mamy i jej skarba!
Ładuję...