Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Szlag by Was trafił podli, mali, głupi, okrutni ludzie! Jak można?! Jak do cholery można skazać żywą istotę na takie cierpienie?!
Podlasie. Maleńka sunia z guzem wielkości melona! Biegająca po wsi, rodząca co cieczkę, a potem zamknięta w małym kojcu. Niech nikt jej nie widzi, nikt się nie czepia! Guz - potężna bania tarł o ziemię, kiedy malutka próbowała chodzić.
Długo czekała na ratunek. Dziś, dzięki pomocy Doroty, odebraliśmy ją właścicielom. Od razu trafiła w ręce naszej Pani Doktor, która w Azylu czekała na nią w pełnej gotowości.
Natychmiast wykonała USG. LISTWA MLECZNA USIANA GUZKAMI, ZMIANY NA ŚLEDZIONIE, POTĘŻNA NAROŚL WYPEŁNIONA PŁYNEM. Aby ulżyć sunieczce wykonano punkcję, by usunąć płyn.
Z GUZA WYPŁYNĘŁO NIEMAL LITR KRWISTO-ROPNEJ WYDZIELINY! Możliwe, że zbierała się ona, bo zbyt wcześnie odebrano matce szczenięta i nie wyhamowano laktacji. To prawdopodobny scenariusz.
WYOBRAŻACIE SOBIE TEN BÓL?! DLA TEJ MALIZNY TO BYŁ ISTNY KOSZMAR! NIEUSTAJĄCE CIERPIENIE! Jesteśmy tak wściekli, że z trudem używamy cenzuralnego słownika. Jak ta można? Suni jest już odrobinę lżej. Teraz wprowadzamy intensywną ntybiotykoterapię i ruszamy z pełną diagnostyką. Może uda nam się ocalić tę kruszynę. Będziemy walczyć o nią pazurami.
Widzieliśmy wiele, ale to powaliło nas na łopatki. Tyle bezsensownego bólu! Były właściciel tłumaczył, że suczka się do niego przyplątała jakieś 4 lata temu. Więc tak, jakby nie do końca jest jego. Leczyłby ją, gdyby była z nim od małego. A tak...
NIE WIEMY, CO POWIEDZIEĆ. PROSIMY WAS O POMOC.
Ładuję...