Operacja dla suni z wypadającą macicą

Zbiórka zakończona
Wsparło 16 osób
400 zł (114,28%)

Rozpoczęcie: 18 Lipca 2019

Zakończenie: 18 Października 2019

Godzina: 23:59

Dziękujemy za Twoje wsparcie – bez Ciebie nie udałoby się zebrać potrzebnej kwoty.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Nazywam się nadzieją... Tak naprawdę to nawet nie wiem, jak się nazywam, nie wiem też, ile mam lat. Jestem suczką tyle wiem, bo ból mi o tym przypomina.

Ale może od początku... Nie pamiętam dokładnie kiedy, ale minęło już trochę czasu, odkąd ktoś wyrzucił mnie na pastwę losu w jednej z wielkopolskich wsi.  Błąkałam się przez jakiś czas, byłam brudna, głodna i zamarznięta. Któregoś razu podczas poszukiwań czegoś do jedzenia zawędrowałam na gospodarstwo i tam już zostałam.

Niby to dobrze, jednak warunki, w jakich przyszło mi żyć nie były łatwe... Mam swoją budę, jednak do niedawna nie była ona odpowiednio przygotowana, żyłam przykuta do łańcucha. Jedzenie niby miałam, ale sama nie wiem, co gospodarze mi podawali, nie były to smaczne posiłki. Tak żyłam przez parę dobrych lat i nagle mój stan zaczął się pogarszać. Coś zaczęło boleć, coś zaczęło przeszkadzać mi nawet w siadaniu. Moi ludzie niezbyt interesowali się tym, że cierpię, aż wreszcie pojawiła się pewna Pani, która uświadomiła moich właścicieli, że buda wymaga remontu. Zdjęła mi z szyi ten ciężki łańcuch i zamieniła go na obrożę na specjalnej długiej lince i wiecie co zauważyła też? Że coś jest ze mną nie tak. Natychmiast kazała gospodarzą udać się ze mną do weterynarza, tak też się stało.

Okazało się że moja macica, która zaczęła wypadać, tak przeszkadza mi w siadaniu i powoduje ten ból. Dostałam zastrzyk, maść i tabletki do domu, po których miało mi się poprawić. 

Minął czas, jaki Pan doktor wyznaczył na poprawę, jednak nie nastąpiła ona. W tej chwili wymagam operacji, która jest dość kosztowna, a moi Państwo nie mają na to pieniążków. Pani z tej organizacji obiecała, że zrobi wszystko, żeby mi pomoc i ulżyć w cierpieniu. Teraz czekam na nią i trzymam za słowo, ja - bezimienna sunia!

Kochani, historia suni jest dość smutna. Warunki jej bytowania co prawda się poprawiły, jednak słowami nie da się wyleczyć choroby dlatego też, aby dotrzymać danej obietnicy, prosimy Was o pomoc w sfinansowaniu operacji. Już niejeden raz udowodniliście, że nasi podopieczni mogą liczyć na Wasze wsparcie.  I tym razem wierzymy, że wspólnymi siłami dokonamy tego, co uchroni sunię od śmierci spowodowanej chorobą.

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 16 osób
400 zł (114,28%)