Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Lulu zamieszkała wraz z psią siostrzyczką na bardzo spokojnym osiedlu gdzie w spokoju i pod opieką kochających ludzi stara się poznawać nowy wspaniały świat bez krat. Dziękujemy za Waszą pomoc dla niej!
Proszę, proszę, proszę pogłaszcz mnie po brzuszku! Pogłaszczesz mnie po brzuszku? A rzucisz mi piłkę? Ładnie proszę, rzuć, rzuć, rzuć mi piłkę! Rzucisz? No, bo po tym brzuszku to pewnie nie zechcesz głaskać. Wiem, że mi tam coś takiego paskudnego wyrosło i w tym miejscu, gdzie byłam to się mnie brzydzili dotknąć. Wiecie, jeszcze niedawno miałam szczeniaczki, bolało mnie bardzo jak je karmiłam, ale przecież maluszki musiały jeść, a potem mi je szybko zabrano.
Zawsze zabierano moje maleństwa, zawsze od ponad siedmiu lat. Nie tylko moje maluszki, ale maluszki wszystkich suń, które mieszkały ze mną w tamtym miejscu. Siedziałyśmy albo w klatkach, albo w malutkim pokoiku bez okien, bez spacerków, bez zabawek i bez człowieka. A ja ludzi kocham. Wszystkich. Bardzo chcę się bawić, biegać za patykiem, za piłką, turlać się na trawie, a najbardziej lubię głaskanie po brzuszku.
Kiedy przyjechał po nas samochód i nas zabrał do cioć nie wiedzieliśmy, co się dzieje, żadne z nas się nie spodziewało się, że trafimy w miejsce gdzie będziemy mieć zabawki, miejsce do spania ze światłem słonecznym i gdzie będziemy mogli chodzić na spacery. A ciocie mówią, że może być jeszcze lepiej, że możemy znaleźć ludzi, którzy nas pokochają i zabiorą do domków. Powiem Wam w tajemnicy, bo to wstyd – budzę się kilka razy w nocy i sprawdzam czy mi się to wszystko nie śni, lekko szczypię się w ogonek…
Bardzo bym chciała znaleźć prawdziwy domek, zamieszkać z kimś, kto mnie pokocha. Nie mogę na razie szukać domku, bo muszę mieć operację, żeby już nie musieć rodzić szczeniaczków i żeby się tego brzydkiego czegoś z brzuszka pozbyć. Wiecie, ciocie nam kupiły jedzenie i takie co,ś żebyśmy nie miały robaków ani w sobie, ani na sobie, ale na nic więcej ciocie nie mają pieniędzy. I sobie tak pomyślałam, że może będziecie mogli mi pomóc uzbierać pieniądze. Pięknie Was proszę…
Nazwaliśmy ją Lulu. Mimo wieku to wulkan energii i miłości, uwielbia każdą formę atencji – głaskanie, przytulanie, zabawę a nawet sam spacer. Wszystko jej się podoba, wszystko ciekawi. Malutka chyba całe swoje życie spędziła w pseudohodowli, gdzie nikt nawet nie zadbał o jej leczenie, kiedy na listwie mlecznej pojawił się guz. Guz rósł, a Lulu nadal zostawała mamą szczeniąt.
Operacja malutkiej jest niesamowicie pilna, takie nowotwory rosną do momentu pęknięcia, a zmiana Lulu jest już bardzo duża. Musimy przed operacją zrobić jej badania krwi i zdjęcie RTG. Prawdopodobnie uda się połączyć usunięcie guza z zabiegiem sterylizacji. Musimy też Lulu zaszczepić, a wszystkie nasze z trudem zaoszczędzone środki przeznaczyliśmy na jedzenie, odrobaczenie i zabezpieczenie przeciwko pchłom i kleszczom dla malutkiej i innych psów, które wraz z nią przyjechały. Błagamy Was, pomóżcie uzbierać fundusze na uratowanie Lulu, to żywe sreberko zasługuje na nowe, godne życie…
Ładuję...