Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Miałam umrzeć na tamtym poboczu.
W końcu jeśli ktoś zostawia malutkiego, praktycznie niewidomego psa tuż przy ruchliwej drodze wie, że koniec tej historii może być tylko jeden. To, że żyję to przypadek, albo ogromne szczęście, sama nie wiem. Siedziałam skulona, trzęsłam się z zimna i ze strachu. Bałam się ruszyć, bo ciągle słyszałam tuż obok szum przejeżdżających aut i za każdym razem miałam wrażenie, że kolejne na mnie najedzie. Widziałam tylko światła, bo tyle moimi oczkami nawet bez zamknięte powieki mogłam zobaczyć.
Większość tak wyrzuconych piesków po prostu wpada pod auto i ginie na miejscu, albo umiera gdzieś w rowie, mi dane było przeżyć, bo znalazła mnie wspaniała Pani. Pani wypatrzyłam mnie ze swojego samochodu, zatrzymała się i zabrała do siebie. Pojechała nawet ze mną do lekarza dla piesków i bardzo chciała mi pomóc, bo w ogóle bardzo dużo pomaga zwierzątkom, ale w dużym mieście były dla mnie większe szanse na ratunek oczek i dlatego przekazała mnie ciociom.
Ciocie zabrały mnie do lekarza od psich oczek i okazało się, że pewnie oba moje oczka da się uratować i że przynajmniej na jedno będę znowu widziała. Lekarze powiedzieli też, że ja wcale nie jestem starutkim pieskiem, tylko tak bardzo zaniedbanym. No to sama mogłam ciociom powiedzieć, tylko ja za bardzo po ludzku mówić nie umiem.
Czeka mnie jeszcze kilka wizyt u lekarza od oczek, czekają mnie badania i zabieg u psiego chirurga i jeszcze kilka różnych rzeczy, które ciocie mi mówiły, ale ja za bardzo nie zrozumiałam. Wiem jednak, że to wszystko naprawdę dużo kosztuje i wiem, że ciocie nie mają pieniążków, żeby za pomaganie mi zapłacić lekarzom. Pięknie Was proszę, pomóżcie nam uzbierać potrzebne pieniążki…
Pani, która sunieczkę znalazła przy drodze nazwała ją Mała Mi. Naszym zdaniem to imię idealnie do kruszynki pasuje i nie chcieliśmy go zmieniać. Poza tym nadał je zapewne pierwszy dobry i porządny człowiek w życiu malutkiej. Mała Mi jest wesoła, kochająca, energiczna mimo swojego stanu, a stan fajny nie jest, widać, że od dłuższego czasu była zaniedbywana.
Stan oczek był tragiczny i naprawdę groził utrata obu gałek ocznych. Dzięki wpuszczaniu co 2 godziny kropelek udało się oczka uratować. Musimy za chwilę opłacić wizytę i wydane nam leki, musimy uzbierać na opłacenie wizyty kontrolnej, na badania krwi malutkiej, na jej odrobaczenie i zabezpieczenie na kleszcze, na sterylizację i na szczepienia. Błagamy Was o wsparcie na ratowanie Małej Mi, bez Waszej pomocy nie damy rady…
Ładuję...