Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dziękujemy Wszystkim Darczyńcom, za Wasze ogromne serducha, za wpłaty, za udostępnienia. Szczególne podziękowania dla Sebastiana Spychały i Ekipy z Pralni 😍 To dzięki Waszej wpłacie 1.700 zł, mogliśmy zakończyć zbiórkę i zapłacić fakturę za ratowanie życia cudnej suni Jagódki.
Dziękujemy, że jesteście z nami!
Kochani, właśnie otrzymaliśmy fakturę za leczenie Jagódki w Klinice Małych Zwierząt Wąsiatycz w Poznaniu, na kwotę 4 tys. zł. Niestety, uzbieraliśmy dopiero połowę tej kwoty, a zapłacić musimy do 4 lutego. Nasze konto świeci pustkami, a mamy tylko 11 dni na opłacenie faktury.
Cała nasza nadzieja w Was.
Zwracamy się do Was z ogromną prośbą o wpłaty, nawet te najmniejsze.
Pamiętajcie kochani, że udostępniając naszą zbiórkę również nam pomagacie.
Bez Waszego wsparcia naprawdę nie damy rady.
Kochani, to naprawdę CUD, że Jagódka żyje Wczoraj odebrałyśmy ją ze szpitala. Nasza radość była ogromna . Całe dwa tygodnie dzielnie walczyła z PARWOWIROZĄ. Leczenia nie ułatwiało jej skrajne niedożywienie .
Wierzcie, że jej życie wisiało na włosku. Jej rodzeństwo nie żyje , nie zdążyłyśmy...Jednak ona wygrała los na loterii. Jagódka po odżywieniu i gdy będzie w pełni zdrowa, będzie szukać nowego domku. Takiego na zawsze, takiego z dużymi pokładami miłości.
Sunia jest niezwykle delikatna, ale psoty już też jej w głowie, jak przystało na szczeniaka
Kochani, bardzo prosimy o wsparcie zbiórki na zapłacenie faktury za szpital, surowicę i badania.
Na zdj. Teraz w domu tymczasowym, odsypia wszystkie złe chwile.
Wiecie, co dla nas znaczy słowo „ parwowiroza” ? To jest prawdziwy koszmar, rodem z najgorszych horrorów.
Znamy to cierpienie.
Nasza kruszynka wciąż walczy o swoje życie. Jakby tego było mało, wykryto u niej dużego ropnia pod pachą przedniej łapki.
Ropień już jest oczyszczony i leczony.
Jagódka cierpi, ale walczy. Ma w sobie naprawdę ogromną wolę życia. Rokowania wciąż nie są dobre, ale stan jest stabilny. Jagódka jeszcze nie je samodzielnie, dostaje tony leków, kroplówek. Nadal jest leczona w Klinika Weterynaryjna 24h w Poznaniu.
Boimy się każdej następnej minuty, godziny.. Boimy się każdego następnego dnia.. Walka o tę małą istotkę pochłonie ogromne ilości pieniędzy. Naprawiamy to, co inni zepsuli. Ale nie poddamy się!
WALCZYMY O NIĄ!! ONA MUSI ŻYĆ!
Pomóżcie nam Ją ratować, bo jest szansa, tylko pieniędzy brak...
Jedna wiadomość i znowu całe życie wywraca się do góry nogami. W samą Wigilię dostajemy informację, że w lesie znaleziono cztery, porzucone szczeniaki. Szczeniaki były szczelnie zapakowane w torby foliowe. Na ich nieszczęście zawieziono je już do schroniska. Wiemy, co to znaczy dla szczeniaków: nieszczepionych, nieodpornych na choroby zakaźne.
W tej sytuacji natychmiast szukamy dla nich ratunku. Robimy, co możemy, aby je zabezpieczyć, zabrac ze schroniska. Chcemy wygrać z czasem, tym bardziej że psiaki zostały zgłoszone do schroniska bez wolontariatu. Są święta, wszyscy zabiegani, zajęci własnymi sprawami. Domy tymczasowe zawalone niechcianymi, porzuconymi zwierzętami. Robimy co w naszej mocy, ale niestety nie udaje nam się zabrac maluchów ze schroniska ... bo są święta. Minęły wreszcie święta, pełne najgorszych przeczuć o szczeniakach. Od samego rana działamy, dzwonimy, pytamy...
Okazuje się, że przeczucia nas nie myliły : z czwórki rodzeństwa przeżyła tylko jedna sunia, jednak jest w bardzo kiepskim stanie. Mała, kilkumiesięczna psia dziewczynka. Jesteśmy załamane... Mamy już zgodę na zabranie małej suni ze schroniska. Teraz trzeba działać błyskawicznie, każda minuta na wagę życia. Dzwonimy, pytamy, kto może ją zabrać i dać dach nad głową. Załatwione, udało się, mamy dom tymczasowy. Teraz szybko transport i dziewczynka jedzie do Poznania.
Gdy psie dziecko dociera do domu tymczasowego, okazuje się, że jest w tragicznym stanie, zagłodzona, odwodniona, zarobaczona, gorączka, krwawa biegunka, ledwo daje radę stać na łapkach, jakby tego było mało, pojawiły się objawy neurologiczne. Nie pamiętamy, abyśmy widziały malucha tak wycieńczonego, zdjęcia w żadnym stopniu nie są w stanie oddać jej stanu. Szybka ocena suni i jedziemy na "sygnale" do kliniki.
Tam w pierwszej kolejności test na parwowirozę okazuje się pozytywny. Jesteśmy załamane, tyle przeszła a tu najgorsza diagnoza, jaka mogłaby się przytrafić. Ale nie poddajemy się, walczymy dalej. Szybka akcja, szukamy surowicy Canglob, szczęście nam sprzyja, szybko przychodzą z pomocą zaprzyjaźnione dusze i suni zostaje podana pierwsza dawka surowicy.
Kochani, to dopiero początek walki o życie małej, ona jako jedyna przetrwała w schronisku o złej sławie. Jest już po świętach, ale jej należy się prezent w postaci zdrowia i naszej empatii. Jesteśmy to winni jej braciom, których pokonała ludzka obojętność i choroba, a przecież mogły cieszyć się życiem.
Koszty leczenia będą naprawdę ogromne. Sam pobyt w szpitalu to ok. 200-300 zł za dobę (nie wiemy, ile tam zostanie), dodatkowo wszystkie leki, płyny oraz surowica (120 zł x 3). Bardzo Was prosimy o wsparcie, bez Was nie poradzimy sobie z tak ogromnymi kosztami.
My zrobiłyśmy wszystko, co tylko było możliwe, aby sunia dostała druga szansę i mogła żyć jak księżniczka. Reszta jest w Waszych rękach. Błagamy, pomóżcie nam Jej pomóc!
Ładuję...