Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Syriusz niestety poddał się. Jego organizm byłtakwyniszczony przez głód i muszycę, że mimo kompleksowego leczenia i pomocy zmarł kilkadni po opuszczeniu kliniki w Domu Tymczasoym u Kasi Hirszfeld
Syriusz nie dał rady. Poddał się. Pisaliśmy Wam, że miał wczoraj gorszy dzień. Dziś był słaby i nie wstawał. Nie chciał jeść. Przyjechała pani doktor i podłączyła go do kroplówki, po której wstał, wysikał się i nawarczał na Kasię. Ale i tak podjęliśmy decyzję, że przewozimy go do kliniki dr Niedzielskiego do Wrocławia na szpital, bo w SKVet Klinika Weterynaryjna nie było miejsca. Kasia przenosiła go do auta, położyła. Syriusz wygiął głowę do tyłu i skonał Będzie sekcja zwłok. Zawnioskujemy o zlecenie sekcji do prokuratury prowadzącej sprawę Syriusza. Namierzyliśmy właściciela. Już wiemy kto mu zgotował taki los. Syriusz miał 8 lat nie 2 jak przypuszczaliśmy. Właściciel odpowie za to co zrobił. Wyrzucił problematycznego, schorowanego psa na pewną śmierć. Pomoc nadeszła zbyt późno. Mimo wysiłków wielu osób by uratować psa nie udało się. Jego udręczone, wycieńczone ciało poddało się. Gdy został wyrzucony i wałęsał się po wsi walcząc o przetrwanie przy życiu trzymała go adrenalina. Gdy został zaopiekowany adrenalina przestała działać. Tak dzieje się bardzo często. Nawet nie wiemy co napisać. Trudno przełknąć kolejną porażkę. Dziękujemy Wam za pomoc w ratowaniu Syriusza. Za wielkie zaangażowanie . Choć pod koniec życia komuś naprawdę na nim zależało. Zbiórkę zamykamy. Jesteśmy zdruzgotani. Tyle wysiłku i znowu śmierć wygrała. Niech to szlag
Relacje Syriusza z psami są pokojowe. Tu także z samcem. No i może z nich brać przykład i uczyć zaufania do Kasi, a potem także innych ludzi. W załącznikach przedkładamy fakturę za leczenie i pobyt Syriusza w SKVet Klinika Weterynaryjna.
Syriusz broni zasobów i nadal koszmarnie boi się dotyku. Poza tym jest bólowy. Mocz oczywiście do badania. Choć po odstawieniu tramalu krew się nie pojawiła. Ponieważ musi być zabezpieczony przeciwbólowo konsultujemy podanie Librelli.
Kasi udało się skłonić go do zjedzenia z ręki. Cały czas trzeba mu udowadniać i pokazywać, że mimo że w poblizu jest człowiek nic złego się nie dzieje, mało tego człowiek jeść daje:
Syriusz opuścił w sobotę SKVet Klinika Weterynaryjna . Jego stan nie wymagał dalszej hospitalizacji. Przy psie zrobiono póki co wszystko co niezbędne na ten moment. Badanie tomografem i wszelkie zabiegi wymagające kolejnych premedykacji trzeba przełożyć do czasu wzmocnienia i wydobrzenia psa. Na razie podano mu blokady w stawy kolanowe aby umożliwić mu poruszanie się. Swoje robi też kompletny brak mięśni. Pies bardzo źle znosi pobyt w ciasnej klatce szpitalnej. Pies wymaga odbudowy nie tylko w sensie fizycznym ale przede wszystkim psychicznym. Jedno i drugie to jedna wielka katastrofa Nasi inspektorzy przewieźli chłopaka na DT do Katarzyna Hirszfeld ( Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Oddział Milicz ). Syriusz został umieszczony w osobnym pokoju. Kasia jest doświadczoną behawiorystką, która podjęła wyzwanie by wykonać pracę z psem i odbudować jego zaufanie do ludzi. Brak zaufania Syriusz przejawia agresją, dlatego na ten moment nie nadaje się do żadnego domu. Syriusz wg oceny lekarzy i Kasi był długo zamknięty w ciasnej klatce, bez możliwości poruszania się, stracił mięśnie, nabawił się odleżyn i agresji. Albo został wyrzucony albo sam uciekł od swego oprawcy. Opiekę merytoryczną nad Syriuszem przejmuje od dziś Iza Kadłucka Fundacja Ochrony Zwierząt i Środowiska LEX NOVA. My nadal wspieramy psa finansowo. Załączamy wypis ze szpitala. Fakturę otrzymamy w tygodniu.
Ważne ! Wyniki Syriusza wskazują też na niedoczynność tarczycy.
Otrzymaliśmy zdjęcia i filmik niepublikowane, a wykonane w pierwszych godzinach nocnych z poniedziałku na wtorek po przyjęciu psa. Są to materiały wstrząsające i dla ludzi o mocnych nerwach. Do jakiego upodlenia człowiek potrafi doprowadzić zwierzę ?? .................................. Sylwia Dobek z Fundacji Dzikie zwierzęta w potrzebie należą się szczególne podziękowania . Bo to ona nie zważając na godziny nocne wsiadła w nasz BOZbus i zawiozła to nieszczęście z Zielonej Góry do Wrocławia. Patrząc na zdjęcia i film nie możecie mieć wątpliwości, że rano nie byłoby już kogo ratować.
Syriusz się sam wysiusiał, czyli jednak cewnikowanie nie będzie potrzebne. Jest zagęszczenie żółci w moczu, ale to będziemy analizować później. Muszyca opanowana. Nie zdążyła poczynić nieodwracalnych szkód w organizmie tego pięknego psa. Syriusza zbadał dziś ortopeda, było RTG. Jest lekka spondyloza, ale nie to jest największy problem. Syriusz chodzi niemal w przysiadzie. Problem jest w stawach kolanowych. Mogą być zerwane więzadła krzyżowe, choć test szufladowy tego nie potwierdził. Stawy są niestabilne. Wskazana jest artroskopia kolana, ale też rezonans. Ponieważ SKVet Klinika Weterynaryjna niestety nie dysponuje rezonansem zdecydowaliśmy, że w sobotę przewieziemy psa do Weterynaryjne Centrum Kliniczne Kurosz. Będzie bliżej. Przy okazji zgarniemy Sabę w Zielonej Górze, którą czeka kontrola po usunięciu wielkiego guza listwy mlecznej. Wyniki badań krwi są niezłe. Syriusz ma ogromną niedowagę. Waży zaledwie 25 kg, a przy tym zanik mięśni. To także może mieć wpływ na problemy z poruszaniem. Syriusz daje się wyprowadzać na spacery, ale inne zabiegi już wymagają kagańca. Syriusz ma apetyt, a to bardzo dobrze wróży. Ciąg dalszy nastąpi.........
Na początku sierpnia otrzymaliśmy zgłoszenie o psiaku błąkającym się na terenie jednej z miejscowości w gminie Żagań. Na zdjęciach dołączonych do informacji widać niegdyś pięknego czarnego owczarka długowłosego, dziś to zaniedbany kłębek czarnego nieszczęścia.
Brudna i posklejana sierść, kołtuny i wystraszone spojrzenie. Dostajemy informację, że psiak warczy na ludzi, a niektórzy przeganiają go ze swoich posesji rzucając w niego kamieniami. Jednak nie wszyscy są źli. Część mieszkańców aktywnie włącza się w poszukiwania, wystawiają wodę i jedzenie dla psiaka. Mamy przeczucie, że psiaka trzeba szybko znaleźć i zabezpieczyć. Mamy przeczucie, że coś mu grozi. Jeszcze nie wiemy jak za kilka dni bardzo sprawdzą się nasze przeczucia.
Dziennie otrzymujemy kilka zgłoszeń o miejscach, w których był widziany psiak. Coraz więcej mieszkańców wie o jego poszukiwaniach. Na nasz post o poszukiwaniu domu dla niego odpowiada kilka osób oferując dom tymczasowy. Gdy temperatura na dworze przekracza 30 st. nie czekamy dłużej - ruszamy na poszukiwania.
Wspólnie ze stowarzyszeniem Zwierzoluby Żagań i mieszkańcami wsi przeczesujemy miejsca, w których był widziany. Psiak jest jednak nieuchwytny, a obszar na terenie którego porusza się owczarek obejmuje wiele domów i lasów. Rozmawiamy z mieszkańcami i uczulamy na zwracanie uwagi na psiaka.
W poniedziałek o 23 dzwoni telefon... ludzie znaleźli psiaka. Podszedł do nich głodny i spragniony. Na miejsce docierają jako pierwsze wolontariuszki Zwierzolubów. Psiak otrzymuje środek usypiający, aby bezpiecznie dla nas i spokojnie dla niego można było go zabezpieczyć. My wyruszamy z całym sprzętem z Zielonej Góry.
Po dotarciu na miejsce zastajemy śpiącego już psiaka. Możemy dokonać wstępnych oględzin. Psiak jest potwornie wychudzony. Pod grubą warstwą czarnej sierści można wyczuć prawie wszystkie kości. Kłąb psa można objąć dłonią. Nie to jest jednak najgorsze. Pies cuchnie. Smród jest nie do wytrzymania. Wspólnie z wolontariuszkami odkrywamy gniazda larw much. Wstępnie oczyszczamy ranę.
Gdy możemy przyjrzeć się bliżej odkrywamy na ciele psa kolejne skupiska larw much. Robaki wysypują się z ciała psa. Owczarek ma zajęty odbyt i jądra. Widać zakażenie tkanek i trwający proces gnilny. Smród jest nie do wyobrażenia. Oczyszczamy ranę na tyle, na ile się da. Psa bardzo boli, na szczęście cały czas działa środek usypiający. Wiemy już, że pies jest żywcem zjadany przez larwy much.
Decydujemy o przewiezieniu psiaka na ostry dyżur do lecznicy SKVet we Wrocławiu Liczy się każda minuta, bo stan psa jest ciężki. O 5 rano jesteśmy na miejscu. Czekają już na nas lekarze i technicy. Psiak jest przyjęty poza wszelką kolejnością. Wystarczyłoby parę godzin bez pomocy, a w organizmie psa rozwinęłaby się sepsa. Przy takim zakażeniu i temperaturach psiak nie miałby najmniejszych szans na przeżycie. Wspólnie z wolontariuszkami zdążyliśmy w ostatniej chwili.
Przed naszym Niedźwiadkiem Syriuszkiem jeszcze długa droga do zdrowia. Bardzo prosimy Was o wpłaty na ratowanie jego życia.
Ładuję...