Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Z całego serca dziękujemy za wsparcie zbiórki!
Jest to pierwsza zbiórka w historii naszej fundacji, która zapelnila się w 100%! Obawiałam się, że nawet 50% się nie uda... Ja nie wiem co mam powiedzieć! Jestem turbo wdzięczna!!!
23 czerwca Szary pojechał po nowe, lepsze życie. Tak nam się wydawało... Niestety. Dwa dni po adopcji telefon "muszę oddać Szarego".
Spytacie dlaczego? Też pytaliśmy... Szczeniak jest absorbujący. Kto by się tego spodziewał? 🤷🏽♀️ Tego samego dnia Szary został odebrany przez dom tymczasowy, zjadł kolację i odsypiał emocje związane z powrotem. Tak, dla psa to są duże emocje, stres. Nie dla każdego jest to oczywiste...
W tym czasie zaczęliśmy pisać do innych rodzin, które wcześniej zgłaszały chęć adopcji - czy nadal ma u nich szansę. I pach...
Czar prysł.
Rano Szary zaczął wymiotować na zmianę z biegunkami. Osuwal się po ścianie, był apatyczny. W drodze do weterynarza kilkanaście razy wymiotował, a załatwiał się tak jak stal, pod siebie. W pewnym momencie kucał i nie mógł zrobić kupy, a wymiotować zaczął pianą 😭
Gdy tymczasowa opiekunka wniosła na rękach Szarego do poczekalni, chwilę później pojawiła się Pani weterynarz i od razu poprosiła aby położyć szarego na stół. Przygotowując się do usg zrobiła krótki wywiad - stan psa nie pozwalał na długą rozmowę.
Trzeba było działać tu i teraz.
Po 40 minutach wykonywania usg szybko podłączona została kroplówka. Po niej niestety stan psiaka nie poprawił się.
Był tak wycieńczony, że podczas pobierania krwi czy badania USG nawet nie stawiał oporu. Przez silny ból brzucha promieniujący na całe ciało był jak maskotka... Tymczasowa opiekunka starała się wspierać Szarego trzymając go za łapkę, a patrząc na niego nie mogła powstrzymać łez... Wszyscy się baliśmy najgorszego... Przez swoją niedowagę (około 13 kg) nie był w stanie wychodzić na długie spacery, zwyczajnie nie miał na to siły... Pomimo to było widać jego wolę walki. Gdy po kilku dniach kroplówek i piekących zastrzyków, jego stan się poprawił, pojawiły się pierwsze kupy na spacerach (ah jaka radość!), został zdjęty wenflon i zostały przepisane leki do domu. Dziś miał kontrolę po tygodniu - jest stabilnie 💪🏽.
Diagnoza: stan zapalny jelit, żołądka, płyn w jamie brzusznej, zatrzymany kał w jelitach.
Według weterynarza musiał coś zjeść gdy był w nowej rodzinie i mu zaszkodziło. Niestety w 100% nie jesteśmy w stanie określić co dokładnie znajdowało w wymiocinach i żołądku Szarego (u weterynarza była już sama piana). Jedynie po znalezionych ogonkach (w pierwszych wymiocinach) możemy podejrzewać, że całe jabłko, które dostał będąc w adopcji, podrażniło mu układ pokarmowy. A jak wszyscy wiemy - ogonki i ogryzki jabłka są szalenie szkodliwe dla psów.
Szary przeszedł już wystarczająco w swoim krótkim życiu - od głodzenia, przez szarpanie i pobicie w poprzednich "rodzinach", które go porzuciły. Ta sytuacja mogła skończyć się o wiele gorzej... Jego organizm nie był w żaden sposób przygotowany na tę walkę.
Niespodziewany powrót Szarego i jego zachorowanie mocno uszczupliły nasz budżet fundacyjny. Musieliśmy zamówić karmę czy leki dla innych psów na odroczona fakturę, prosić o przełożenie daty faktury u innego weterynarza, ale i to trzeba w końcu zapłacić...
Pomożecie nam? 🙏🏽
Sami nie damy rady 💔
Ładuję...