Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Lili, Teddy i Toro...
Toro znalazł już swój dom.
Teddy zostaje w domu tymczasowym na stałe.
Lili...wciąż pracujemy :( Nie może uwierzyć, że już nikt jej nie skrzywdzi.
Dziękujemy za pomoc psiakom.
Gmina Pilica. Wczoraj wróciliśmy na miejsce interwencji z dnia poprzedniego. Na posesji wegetują dwa szczeniaki i duża suka na łańcuchach, bez bud. Od rana informowaliśmy gminę, że szczeniak musi kontynuować terapię antybiotykową, którą rozpoczął wezwany przez nas lekarz (09.04.19). Przypominamy, że podczas przedwczorajszej interwencji urzędnicy odmówili odbioru zwierząt z art.7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt, mimo istnienia przesłanek do odbioru.
Dzisiaj również odnieśliśmy wrażenie, że urzędnicy nie są zainteresowani pomocą dla pozostających na posesji psów. Złożyliśmy w gminie wniosek o odbiór czasowy zwierząt z art.7 ust.3. Próbowaliśmy skontaktować się z burmistrzem, niestety bezskutecznie. Ponadto poinformowaliśmy, że na posesji nadal nie ma właściciela (więc nie ma kto podać psu lekarstw). W związku z tym właśnie udajemy się na posesję, będziemy czekać na przyjazd schroniska lub urzędników, którzy odbiorą zwierzęta. W przeciwnym wypadku będziemy musieli wezwać policję, aby odebrać psy. Fundacja będzie dochodzić praw na drodze sądowej. Nikt z urzędu się nie pofatygował na miejsce aż do godziny 16, kiedy na miejsce przyjechał patrol policji i wezwany przez Fundację lekarz weterynarii.
Postawę urzędników oceniamy jako karygodną i nie pozostawimy bez echa takiego postępowania. Zostanie złożona skarga do SKO na bezczynność urzędników i burmistrza. Będziemy domagali się wyciągnięcia konsekwencji.
Pojechaliśmy na miejsce. Dwa szczeniaki miały splątane łańcuchy w taki sposób, że nie mogły swobodnie się poruszać (pomimo że w dniu poprzednim lekarz weterynarii odplątał im łańcuchy). Na miejsce wezwałyśmy policję i weterynarza. Po wyjaśnieniu sytuacji poprosiłyśmy o asystę. Dzisiaj już oba szczeniaki miały duże rozwolnienie. Zarobaczone i zapchlone. Gdy podeszliśmy bliżej, zauważyłyśmy rzuconą ćwiartkę suchego chleba. Jakikolwiek ruch jednego malucha powodował ciągnięcie za sobą drugiego. Szczeniaki nie miały obróżek, a zamiast nich wokół szyi umocowany na stałe łańcuch (a przecież maluchy rosną!). Nie byłyśmy w stanie uwolnić szczeniaków, dlatego policjant musiał wyciągnąć z ziemi pręt, który je trzymał. Do klatki szczeniaki musiałyśmy włożyć razem z łańcuchami.
Zaraz po ulokowaniu maluchów w samochodzie, poszliśmy po dużego psa w głębi podwórka. On również nie miał budy... Okazało się, że to młoda suczka. Wystraszona, schowała się pod coś, co miało służyć za jej budę. Na szczęście udało się bezpiecznie odpiąć i zaprowadzić psinkę do samochodu. Po drodze sunia posiusiała się ze strachu. Po przywiezieniu psów w bezpieczne miejsce mężczyźni próbowali uwolnić psy z łańcuchów, które finalnie musieli poprzecinać! Nakarmiliśmy zwierzęta, które dosłownie rzuciły się na jedzenie…
Bardzo dziękujemy Pani weterynarz, która "porzuciła" swoich pacjentów, aby udzielić pomocy pieskom z interwencji. Psiaki muszą przejść leczenie, badania, zostać odrobaczone, odpchlone, dożywione, a gdy sytuacja będzie ku temu odpowiednia, wykastrowane/ wysterylizowane.
Będziemy prosić Was o pomoc, bo nasza sytuacja finansowa jest nieciekawa. Mieliśmy nadzieję, że sytuacja inaczej się potoczy, ale nie pozostawiono nam wyboru... Musieliśmy interweniować i odebrać psy. Mamy nadzieję, że nie zostawicie nas z tym samych.
Ładuję...