Ratunek dla szczeniaków z nory i ich mamy!

Zbiórka zakończona
Wsparło 14 osób
410 zł (24,11%)

Rozpoczęcie: 25 Czerwca 2020

Zakończenie: 18 Sierpnia 2020

Godzina: 02:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

O suczce dowiedzieliśmy się jakiś czas temu i chcieliśmy ja wtedy odłowić, ale niestety przepadła bez śladu. Przestała odwiedzać ludzi, którzy ją zgłosili i nikt jej w pobliżu nie widywał... aż do teraz! Zaczęła znowu odwiedzać ludzi na ich posesji, od razu nas powiadomiono o tym, a także o tym, że suczka najprawdopodobniej ma gdzieś szczenięta.

Po delikatnie wydeptanej łąkowej trawie nasza wolontariuszka wytropiła miejsce, gdzie suczka mogła się ukrywać. Teren był podmokły, bagienny, porośnięty bujną roślinnością a ostatnie ulewy nie pomagały w akcji. Jeszcze w ten sam dzień grupa wolontariuszy zebrała swoje siły i ruszyliśmy do działania. Nie było na co czekać! Nie wiedzieliśmy, czy przez te ulewy nie zaleje nory i nie zatopi szczeniąt, tym bardziej że nie było ich słychać i nie wiedzieliśmy, czy w ogóle jeszcze żyją.

Było ciężko, było mokro, było brudno, staliśmy w wodzie po kostki, kosą wycinaliśmy chaszcze, a łopatą kopaliśmy norę, żeby dostać się do szczeniaka, który był o 1,5-2 m od nas i powarkiwał  na nas, niczym młody simba próbujący naśladować odgłosy dorosłego lwa ;) Nory były dwie, jedna niżej druga nieco wyżej podejrzewamy ze przez ulewy zaczęło zalewać tą pierwszą, niżej w tej właśnie siedział schowany w ziemi ten mały Simba. Najprawdopodobniej matka nie miała siły albo nie potrafiła przenieść go do drugiej nory. Po nieustającej walce z bagnistym podłożem, porośniętymi chaszczami i obsmarowani błotem wyciągnęliśmy dzielnego szczeniaka! Który zaczął tak głośno piszczeć i skomleć conajmniej gdybyśmy obdzierali go ze skóry! Dotyk człowieka był dla niego czymś przerażającym. Szczeniak od stóp do głów był porośnięty błotem. Widać jednak, że mama o niego dbała karmiąc go, bo jednak tłuściutki ten nasz szczeniaczek. Suczka, gdy tylko usłyszała płacz swojego dziecka, natychmiast wybiegła z drugiej nory i zaczęła nas obszczekiwać. W końcu później schowała się do niej z powrotem.

Nie chcieliśmy jej wyciągać na siłę, bo przyciśnięta do ściany w obronie swoich dzieci mogła zareagować niebezpiecznie dla nas. Mimo wszystko zaczęliśmy kopać uważając, żeby nie uszkodzić nory ani tym bardziej suczki ze szczenięciem. Suczka zmuszona była wyjść z nory i odbiegła na bok nie odchodząc zbyt daleko, wtedy mieliśmy już swobodny dostęp do drugiego szczeniaka! Drugi klusek był już z nami! Pozostało tylko zwabić mamę do swoich dzieci, cierpliwie zaczekaliśmy aż przy zaufanej osobie, która ją dokarmiała, odważyła się wejść z mała pomocą do transportera! Nareszcie mogliśmy powiedzieć - mamy ich! I kamień spadł nam z serca! Nie mogliśmy przecież ich rozdzielić, szczenięta były zbyt małe, żeby mogły przeżyć bez matki. 

Prosimy jednak o pomoc, bo to nie jest jeszcze całkowicie szczęśliwe zakończenie. Chcemy zapewnić im wszystko, czego potrzebuje ta psia rodzina. Potrzebujemy dobrej jakości karmy dla karmiącej suczki oraz zakupienie karmy gdy szczeniaki same zaczną pomału jeść, funduszy na pokrycie kosztów profilaktyki szczeniąt i suki oraz sterylizacji. Bardzo prosimy o nawet 1 zł. Pomóż nam pomagać i zamiast nory pokażmy im serce! 

Pomogli

Ładuję...

Organizator
0 aktualnych zbiórek
69 zakończonych zbiórek
Wsparło 14 osób
410 zł (24,11%)