Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Serdecznie dziękujemy za każdą wpłaconą złotówkę .
Bez Państwa pomoc nie byłaby możliwa.
Dzień jak co dzień Brak słów Otrzymaliśmy zgłoszenie od zaprzyjaźnionej pani weterynarz, że na wsi jest rodzina z dużą ilością szczeniąt i proszą o zabranie, nawet już zgłosili do gminy, ale gmina nie śpieszyła się z umieszczeniem właścicielskich psów w schronisku.
Pojechałyśmy ponad 60 km od nas i oto co zastałyśmy na miejscu. Otóż na łańcuchu suczka 2-letnia, adoptowana z lokalnego schroniska jako szczeniak. Oczywiście nie wykastrowali, bo po co.
Jeden miot rozszedł się jakoś, więc po co kastrować skoro poradzili, zostawili sobie nawet pieska i suczkę. Czyli już trójka płodnych zwierząt na podwórku. Długo nie trzeba czekać i pojawiła się w X.2021 siódemka szczeniąt i do dzisiaj, czyli do dnia 22.03.2022 nie udało się nikomu wcisnąć, więc już na podwórku harcuje 10 psów.
Ale trzeba było działać, ponieważ suczka - protoplastka rodu po raz kolejny w ciąży i to na dniach ma rodzić. Więc panika w rodzinie, żeby oddać te półroczne szczenięta do schroniska i zrobić miejsce na nowe. Przecież to takie cudowne jak rodzą się małe szczeniaki, Ech, ku... Brak słów, opadają ręce. Zabrałyśmy te 2 suczki na kastracje (jedna sunia w wysokiej ciąży, ale co było robić). Całą siódemkę szczeniąt zaczipowałyśmy, odrobaczyłyśmy, odpchliłyśmy i zaszczepiłyśmy i teraz karkołomne zadanie na szukanie domów. Psy słabo zsocjalizowane, boją się obcych... Pilnie potrzebne domy tymczasowe. Pieski i suczki takie max będą 10 kg, drobne, cudne, różne w umaszczeniu.
Koszt preparatów na pasożyty, szczepienia, czipy przy dziesięciu psach, 2 kastracje to wszystko przekracza nasze możliwości, dlatego zwracamy się do Państwa o pomoc. Każda złotówka na wagę złota. Serdecznie dziękujemy za każdą podarowaną złotówkę.
Ładuję...