Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Walka była bardzo, bardzo ciężka, ale UDAŁO SIĘ. Niestety, jednego maluszka straciliśmy tuż po przyjeździe (stan agonalny). Reszta dzielnie walczyła o życie! 8 szczeniaków przeżyło i wszystkie są we wspaniałych, kochających domach :) Dziękujemy za wsparcie! Bez Waszej pomocy nie dalibyśmy rady uratować tych psich dzieci i odmienić ich los!
Oto jeden z nich Dixon. Trafił do cudownych, mądrych i troskliwych ludzi!
Tara także była jedną z umierających szczeniaków. Na szczęście to już przeszłość! Na zdjęciu sunia pozdrawia z super wakacji! Teraz prawdziwa żeglarka z niej!
Ma wspaniały dom :)
Bobik - jeden z 9 szczeniaków zabranych interwencyjnie ze wsi wyrósł na pięknego "owczarka" i miłośnika poezji. Jego widok to miód na nasze serca. I to dzięki Wam i jego nowym Ludziom!
Piesek także wysłał nam pozdrowienia z wakacji!
Lori - czy nie piękna z niej dama?
Pozdrowienia z super domu wysyłają także:
Megi
oraz Mika, która wyrosła na naprawdę dużego psa! Jej stan tego nie zapowiadał...
A najdłuższą sierść ma Puchatka.
Serdecznie dziękujemy za pomoc w walce o ocalenie tych psich istotek! A tu zbiorcze zdjęcia, jeszcze z dzieciństwa...
To dzięki Wam. Warto było walczyć!
Do naszej Fundacji zgłosiła się bardzo biedna rodzina z podwarszawskiej wsi z błagalną prośbą o pomoc. Ok. 15 ciągle rozmnażających się psów, zero pomocy z gminy, brak środków do życia... Szybka mobilizacja wolontariuszy, zbiórka darów, zakupy zarówno dla psiaków, jak i ich opiekunów. Na miejscu zastałyśmy dramat ludzi oraz zwierząt, którym każdy odmawia pomocy.
Pani płakała i nam dziękowała. Mówiła, że napisała list nawet do samego prezydenta, do gmin, fundacji i nikt nie zareagował, a ten koszmar trwa od lat… Widok szczeniaczków, które siedzą pod płotem, na mokrej szmacie, a w misce mają rozmoczony chleb na długo pozostanie w naszej pamięci. Obok w klatce na króliki kolejny miot. Szczeniaki jadły przy nas myszy...
Po cichu, z płaczem, Pani wyszeptała mi do ucha, że 2 nie żyją i pokazała ciałka ok. 7-tyg maleństw. Jak się okazało, jeden rzeczywiście był martwy, ale druga sunia oddychała i biło jej serduszko. Nieprzytomną psinkę zapakowałyśmy do kontenerka i podjęłyśmy decyzję - nie zostawimy ani jednego szczeniaka, mimo że mają swoje psie mamy. Nie miałyśmy możliwości zabrania więcej psów. Były jednak już na tyle duże, że można było oddzielić je od matek. 9 szczeniąt ledwo zmieściło się do naszych kontenerków. Nie byłyśmy przygotowane na tak liczną gromadę ani na to, że szczenięta są chore. Na sygnale pojechałyśmy do lecznicy.
Stan suczki był agonalny. Pozostałe malce również są w nienajlepszym stanie. Wyziębione, rój pcheł pokrywający grubą warstwą ich futra. Potworne zarobaczenie. Powiększone węzły. Bolesne brzuchy. Blade. Pobrana została krew. Każdy mauch ma ogromną anemię, silny stan zapalny organizmu. Testy na parwowirozę i nosówkę ujemne. Wykluczone zatrucie myszami, które zjadły trutkę. Mimo starań lekarzy straciliśmy najsłabsze maleństwo. 4 szczenięta są w szpitalu. 4 kolejne w dwóch domach tymczasowych. 2 są w stanie ciężkim i walczymy o ich życie. Sekcja zwłok najsłabszej suni wykazała, że przyczyną śmierci było skrajne wyniszczenie organizmu spowodowane ogromną ilością glist psich, które były nawet w przełyku. Pchły dodatkowo przyczyniły się do osłabienia, anemii i wszystko, razem z warunkami, w jakich żyła, doprowadziło do śmierci.
Walczymy o nasze maluchy i będziemy walczyć o resztę psów. Obecnie te, które tam zostały są zabezpieczone dość dużą ilością karmy, ale zabranie samych dzieci nie rozwiązało problemu. Maleństwa dostają masę leków oraz są w szpitalu. Koszty są bardzo duże. Nie wiemy, co przyniesie kolejny dzień, ale robimy wszystko, co w naszej mocy. Potrzebujemy jednak wsparcia. Sami nie damy rady. Pomóżcie nam je ocalić! Ratujemy te małe istotki i robimy dosłownie wszystko, co można, by wreszcie były zdrowe i nie pamiętały tego, co przeżyły...
Ładuję...