Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wrześniowa niedziela, poranny telefon: ‘’Psia rodzina znaleziona w lisiej jamie, sunia i chyba 11 psich niemowlaków, niektóre w bardzo złym stanie, musimy je ratować, natychmiast!’’.
Lokalizacja tych tragicznych wydarzeń to Góry Świętokrzyskie, jama znajduje się głęboko w leśnej głuszy, praktycznie nie do odnalezienia dla wędrowców poruszających się w tym dzikim terenie. Dwa szczeniaki są w tak złym stanie, że decydują się szukać pomocy poza jamą, wypełzają ostatkiem sił na drogę i tym samym nieświadomie ratują całą swoją rodzinę. Akurat szczęśliwie w tym całym nieszczęściu nieopodal tego miejsca natrafiają na przejeżdżającą dobrą duszę, która je dostrzega w gęstwinie… Tragizm tej sytuacji pogłębia się, gdyż właśnie te dwa szczeniaki umarły kilka godzin po udzieleniu im pierwszej pomocy. Były w stanie agonalnym, praktycznie już zjadane przez larwy much… (widoczne na zdjęciach zawinięte w kurtkę).
Łzy cisną się do oczu, ale do uratowania jest jeszcze reszta rodziny. Trzeba działać, natychmiast! Wspaniałe lokalne wolontariuszki ruszają od razu po pierwszym sygnale, finalnie udaje im się zabrać z jamy 7 szczeniąt, mama w panice ucieka, w ogromnym bólu i stresie obszczekuje z oddali miejsce wydarzeń, nie tracąc z oczu jamy, ale też nie zbliżając się do niej nawet na krok. Klatka łapka w tym stanie nie wchodzi w grę, tu będzie potrzebna fachowa pomoc w wyłapywaniu. Głęboko w jamie pozostają 2 szczenięta, jedzenie i woda zostają im zostawione, psia mama niebawem do nich wraca, gdy tylko wolontariuszki znikają na horyzoncie. Następne dni są poświęcone na działania zmierzające do złapania suni oraz dwóch szczeniąt.
Cudowna wolontariuszka zadeklarowała się zabrać całą rodzinę do siebie. Niezwłocznie została przeprowadzona kompleksowa diagnostyka 7 szczeniąt łącznie z niezbędnymi testami na choroby zakaźne, zostało wprowadzone pierwsze odrobaczenie całej siódemki, potworne efekty widoczne są na zdjęciach, aż trudno uwierzyć jak tak duża ilość pasożytów mogła się zmieścić w tak małych brzuszkach...Zamówilismy również specjalistyczną pomoc w zakresie wyłapywania zwierząt, by pomóc mamie i dwóm psim niemowlakom. Sam koszt ich wyłapania wyniósł ok. 1500 zł! Na szczęście udało się to zrobić. "Leśna rodzinka" jest w komplecie, w bezpiecznym miejscu, pod opieką wolontariuszki.
Niestety pełna diagnostyka dla całej 10-osobowej rodziny, leczenie chorób, specjalistyczna karma, opieka behawiorysty, etc. generują ogromne koszty. Przerastają one nasze możliwości finansowe! Brakuje nam środków, dlatego błagamy o Wasze wsparcie. Musieliśmy wstrzymać kolejne wyjazdy na interwencje i w tym momencie nie możemy pomóc kolejnym zwierzakom, pilnie potrzebującym ratunku. Wciąż spływają do nas zgłoszenia, których nie możemy zrealizować.
Z Waszą pomocą zawsze dawaliśmy radę. Wierzymy, że uda się i tym razem! Pomóżcie nam uratować zarówne te, jak i kolejne życia potrzebujących zwierzaków.
Ładuję...