Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wyrosłam, zmężniałem ale cały czas pamiętam, że żyję dzięki Wam🥰! Pozdrawiam ze swojego domku!
Ma około trzech miesięcy i dużo szczęścia. Jeszcze chwila i życie które niedawno się zaczęło, skończyłoby się w bólu.
W pierwszym momencie wyglądał jakby buszował gdzieś na strychu i "przykleiła" się do niego pajęczyna. Po wyjęciu z kontenerka okazało się, ze to skorupa, która uniemożliwia mu oddychanie. Obklejone oczko i mordka, a spod tej skorupy wydobywająca się ropa...
Bardzo delikatnie wszystko to zostało usunięte. Pokazało się, na szczęście, całe oczko. W pyszczku straszne nadżerki, które nie pozwalają na samodzielne przyjmowanie pokarmu. Gorączka, odwodnienie.
Co ten maluch robił sam na ulicy? To przecież zsocjalizowany z człowiekiem mały kot! Nie urodził się na wolności! Czy zamiast leczenia ktoś się go najzwyczajniej pozbył? Czy może to jeden ze "szczęśliwie wychodzących" kotów o którego tak naprawdę nikt nie dba? Nie wiemy.
Szczęściarz ma bardzo zjadliwą kaliciwirozę. Jego leczenie trwa już trzeci tydzień! Po kolejnej zmianie antybiotyku dopiero zaczynamy zauważać jakąkolwiek poprawę. Od trzech tygodni, dzień w dzień, maleństwo jest pod kroplówką. Nie jest w stanie przełknąć nawet bardzo płynnej karmy. Jego pyszczek to jedna wielka rana.
Trzymamy cały czas za niego kciuki i bardzo prosimy o pomoc w opłaceniu jego leczenia. Miał naprawdę bardzo dużo szczęścia, że został zauważony. Gdyby pozostał na ulicy, byłoby już po nim. Ten kociak skonałby z bólu i głodu...
Ładuję...