Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Rudi trafił do nas w fatalnej kondycji, z kocim katarem i gilem jak stąd do Krakowa. Po pobycie w szpitalu i kilku kuracjach antybiotykiem niestety nasz cudak niestety wciąż ma brzydki katar i trudności z oddychaniem. Do tego powiększone węzły chłonne i bolesne gardło.
Ponieważ żaden z zastosowanych dotąd antybiotyków nie pomógł chłopakowi, weterynarze orzekli, że problem mogą wywoływać zęby, które są w bardzo kiepskim stanie. Dlatego konieczna jest sanacja zębów, której koszt wraz z badaniami wyniesie ok. tysiąc złotych!!!!!! To kolejna wyrwa w naszym skromnym budżecie :( Dlatego bardzo, bardzo prosimy o wsparcie leczenia Rudiego!
Dopiero kiedy doprowadzimy kotka do pełni zdrowia, będziemy mogli go wyadoptować!!! A każda kolejna, kosztowana wizyta u specjalistów odsuwa nas od możliwości udzielenia pomocy innym zwierzakom w potrzebie... :(
Kochani, jak wiecie, wszystkie zwierzaki odebrane podczas tej interwencji były w fatalnym stanie. Zwłaszcza 10-letnie psiaki były bardzo wychudzone i skrajnie zaniedbane.
Lili musiała być operowana, gdyż zaatakował ją nowotwór listwy mlecznej. Przed i po zabiegu przeszła masę badań (w tym laboratoryjne, USG i EKG). Na szczęście operacja się udała, a malutka jest w formie. Wciąż czeka ją jednak usunięciej drugiej listwy mlecznej.
W tak zwanym międzyczasie u Mikiego pojawiły się problemy z oddychaniem. Konieczna była kuracja antybiotykowa, USG i EKG, by wykluczyć pozainfekcyjne powody "rzężenia" malucha.
Jeśli wziąć pod uwagę nawracające problemy jelitowo-brzuszne naszych mikrusów, na samą opiekę weterynaryjną dla Lili i Mikego wydaliśmy już niemal 10 tys. zł. To dla nas koszt nie do udźwignięcia!!! :(((((((((((
Po raz kolejny zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie, gdyż jesteśmy pod ścianą :(
Drodzy, ta wiadomość zmiotła nas z powierzchni ziemi... U Lily - suni odebranej podczas tej interwencji - zdiagnozowany został nowotwór złośliwy nabłonkowy listwy mlecznej! Lata zaniedbań, brak wizyt u weterynarza zrobiły swoje ❗
Konieczna była natychmiastowa operacja. Na szczęście serduszko maleństwa wytrzymało i zabieg Lily przebiegł dobrze. kruszynka dochodzi do siebie, a w procesie rekonwalescencji dzielnie wspiera ją Miki.
Nasze serce jednak pęka, bo SYTUACJA FINANSOWA warszawskiego inspektoratu OTOZ Animals jest KRYTYCZNA❗❗❗ Każdy niespodziewany wydatek (taki jak własnie koszt operacji niezbędnej, by ocalić życie psiakowi) to ogromna wyrwa w naszym niewielkim budżecie!
Niestety na ten moment musimy wstrzymać kolejne interwencje - dopóki nie spłacimy rachunków za kliniki weterynaryjne i leczenie wszystkich zwierząt przebywających w tej chwili pod nasza opieką (jest ich w tym momencie kilkadziesiąt), MAMY ZWIĄZANE RĘCE!
BŁAGAMY O POMOC!!! Codziennie zgłaszacie nam kolejne przypadki niehumanitarnego traktowania zwierząt, telefon alarmowy się urywa, ale jesteśmy pod ścianą. Na ten moment nie mamy środków, by ratować kolejne cierpiące zwierzaki. Bez Waszego wsparcia nie damy rady❗❗❗
Z głębi serca dziękujemy za każdą przelaną złotówkę!
🚨🚨🚨🚨🚨 INTERWENCJA 🚨🚨🚨🚨🚨
Jak bardzo człowiek jest w stanie krzywdzić zwierzęta bez świadomości tego, że skazuje je na potworne cierpienie? Bardzo. Niewyobrażalnie. Ostatnia interwencja pokazała nam to jak na dłoni.
Koty - zarażone świerzbem i kocim katarem. Dwu z nich z oczu leje się ropa, są apatyczne, mają zapalenie dziąseł. Psy - głodne, niedożywione, brudne, z sierścią posklejaną odchodami. Od dawna nie wychodziły na dwór, załatwiały się w mieszkaniu. Brak zębów, pazury przerośnięte tak, że wbijają się w opuszki.
Gdy jechaliśmy na miejsce zgłoszenia, nie mieliśmy pojęcia, jak wielki spotkamy dramat. Pod wskazanym adresem: smród, brud, koszmar. Pośrodku tego starsza pani oraz jej zwierzęta, skrajnie zaniedbane. Chore, wychudzone, razem ze swoją właścicielką czekające na śmierć - w cierpieniach.
Właścicielka - schorowana. Starsza, z demencją, nie chodzi i słabo widzi. Nie jest w stanie opiekować się zwierzętami, ale za żadną cenę nie chce się z nimi rozstać. Jest z nimi bardzo związana. Zupełnie nie rozumie, w jak fatalnym są stanie.
Po długich pertraktacjach udaje się przekonać właścicielkę: zrzeka się psów i kotów, a my natychmiast zabieramy je do weterynarza.
W klinie potwierdzają się nasze obawy - koty są w tak złej formie, że muszą pozostać w szpitalu. Psy na szczęście mogą iść do domu tymczasowego, odpocząć od piekła, w którym funkcjonowały od dawna.
Kochani! Pobyt kotów w klinice generuje OLBRZYMIE KOSZTY. Gdy wyjdą ze szpitala, będziemy musieli pokryć koszty ich utrzymania w domach tymczasowych oraz dalszej diagnostyki. Podobnie rzecz ma się z psiakami. Miki i Lili są po wizycie u groomera, ale wciąż czeka je MASA BASAŃ (poza rozszerzonym profilem morfologicznym musimy wykonać m.in. usg, by ocenić stan narządów wewnętrznych).
TE WYDATKI NAS PRZERASTAJĄ, dlatego po raz kolejny prosimy Was o pomoc!!! 🙏🙏🙏 Błagamy - wesprzyjcie naszą działalność i pomóżcie nam zaopiekować się tymi oraz wieloma innymi zwierzakami, które trafiły do nas interwencyjnie w ostatnim czasie! Nasza sytuacja finansowa jest PODBRAMKOWA❗❗❗❗❗ Bez Waszego wsparcia nie będziemy w stanie uratować kolejnych niewinnych istnień! One liczą na nas - i na Was.
Ładuję...