Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Wszystkie maluchy już w nowych domach. Na miejscu ciągle trwa akcja kastracji
Dramat! Kolejne kocięta umierają. Stado z Piechowic okazało się 2x większe niż myśleliśmy. Dowiedzieliśmy się że dosłownie kilkaset metrów od miejsca gdzie łapiemy koty, jest inny karmiciel i kolejne koty. Dorosłe koty są w bardzo złym stanie a kocięta które karmicielka zabrała, mimo leczenia umierają ( jak te które my zabralismy (Bianka)) .
Wcześniejsze mioty też umierały w męczarniach. Był miot któremu sparaliżowało łapy i czołga się po ziemi im też nie udało się pomóc. Te koty mnożą się między sobą, pojawiają się wady genetyczne, są okropnie zarobaczone. Każdy kot który się tam rodzi strasznie cierpi!
Leczeniem maluchów zajmują się karmiciele, ale my chcemy skończyć w końcu ten koci dramat i wykastrować wszystkie dorosłe koty w tym miejscu! W "starym" stadzie do kastracji zostały około 3 /4 koty. W "nowym" nawet około 10 (!). To niestety wiąże się z ogromnymi kosztami. Tym bardziej, że już widzimy, że cześć kotów będzie trzeba też przeleczyć... Potrzebujemy około 2 tys złotych na same zabiegi kastracji
Żebyśmy mogli skończyć ten dramat, potrzebujemy Waszej pomocy! Stado jest z prawie tego samego miejsca, nie tworzymy więc nowej zbiórki tylko udostępniamy tą "starą" na której aktualnie jest "aż 621" zł. Tymczasem ratowanie życia kociąt i kastracja dorosłych dawno przekroczyły 2 tys zł... To tylko pięknie pokazuje jak bardzo nie mamy za co działać
Niestety Bianka przegrała walkę o życie. Jej ciałko były zbyt słabe żeby walczyć z tak ogromnym wycieńczeniem.
W międzyczasie zabraliśmy z tego miejsca kolejne 4 maluszki. Wszystkie miały ogromne problemy z rozwolnieniem, dwa koci katar. Na szczęście ich stan jest już stabilny. Stan Buni i Bernarda (rodzeństwa Bianki) również. Jednak koszt ratowania ich życia jest ogromny...
Zaczeliśmy też łapać dorosłe koty na zabiegi. Póki co wykastrowaliśmy 3 kotki. Jedna z ropomaciczem. Zaraz zabieg kastracji przejdzie też kolejna złapana kotka która ma również dziwne strupki na nosku i jest potwornie chuda... Nasi wolontariusze złapali też kotkę i kocurka które zostały wykastrowane na koszt gminy
Na miejscu zostało jeszcze około 3/4 kotów z czego większość to kotki. Koszty "ogarnięcia" tego stada będą ogromne ! Prosimy o wsparcie
Kolejne stado potrzebuje pilnej pomocy. Zgodziliśmy się na przyjęcie maluszków "po kolei" (tak jak nam się zwalniają klatki) oraz na kastracje kocich mam.
W piątek przywieziono do domu tymczasowego 4 kociaki. Dwa z nich są w stanie tragicznym, a mała kotka, którą roboczo nazwaliśmy Bianka, w stanie agonalnym. Kotka ma temperaturę ciała 34 stopnie! Próbujemy ratować jej życie. Jej brat nie jest w dużo lepszym stanie. Oba kociaki to skóra i kości. Mają okropne rozwolnienie. Kotka nie chce nic jeść, już ledwo stoi na nogach Kocurek czuje się trochę lepiej, ale strasznie się z niego leje.
Mieliśmy przyjąć zdrowe maluchy i tylko szukać im domu... Nie mamy funduszy na kolejne drogie leczenia. Kotki dostały zestaw wszystkich możliwych leków. Test na panleukopenie na szczęście wyszedł ujemny. Dostały też kroplówki. Rokowania dla kotki są niestety bardzo ostrożne. To są właśnie realia bezdomności!
Na miejscu są na pewno minimum 3 rodzące kotki i zostały jeszcze 3 maluchy... Musimy kotki jak najszybciej wykastrować a maluchom znaleźć domki, zanim będą w takim stanie jak te :( Jedna z dorosłych kotek też wygląda podobnie...
Korkom prócz samej kastracji musimy zrobić też testy FiV/FeLV. Małą Biankę czekają codzienne wizyty u weterynarza, a co za tym idzie codzienne wydatki. Na razie ustawiamy cel na 2000 zł, ale pewnie będzie potrzebne dużo więcej.
Ładuję...