Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Malibu, bo tak nazwaliśmy tego przystojniaka, wrócił do pełnej sprawności 😊 Cierpliwie znosił zabiegi, pielęgnację i godziny fizjoterapii. Ten cudowny kociak miał ogromne szczęście i dzięki Waszej pomocy wrócił do pełni sił❤️
Dziękujemy ❤️
Malibu pięknie w oczach Jeszcze trochę zabiegów przed nami, ale terapia czyni CUDA!
Po martwicy niema już prawie śladu! Z chodzeniem też nie ma problemu. Trzeba jeszcze pocwiczyc mięśnie nóg i chłopak będzie jak nowy
Jeśli chcesz wesprzeć Malibu w jego walce o sprawność to dorzuc grosik do zbiórki ❤️
Łzy stanęły nam w oczach... Malibu zaczyna ponownie chodzić ! Jeszcze troszkę niezdarnie i krok ma chwiejny, ale to taki super kot dla którego wyzwania to chleb powszedni.
Godziny spędzone w przychodni weterynaryjnej, zmiany opatrunków, opieka staranna i troskliwa...
Zaczęliśmy rehabilitacje, którą Malibu dzielnie znosi. Walczymy też z głęboką martwica na udzie i póki co wygrywamy!
Goją się rany... Nie tylko te na ciele
Malibu pięknieje w oczach, codziennie nowe postępy...
Niestety zbiórka stanęła w miejscu
Z całego serca prosimy o wsparcie dla Malibu❤️
Dzięki Waszej pomocy ten piękny kocur ma szansę wrócić do zdrowia!
Ten kot nie miał szans! Złamana miednica, martwica, dziury na nogach...
Jechaliśmy właśnie do weterynarza z kotką i dwoma maluchami, które dzień wcześniej wyłapaliśmy. Gdy już mieliśmy wyjeżdżać zadzwonił telefon. Kobieta, która była świadkiem zdarzenia ciężko powstrzymywała emocje. Samochód na jej oczach potrącił kota i nawet nie zwolnił. Kot w panice szukał schronienia i czołgając się na przednich łapkach dotarł na pobliskie podwórko.
Nie mogliśmy zostawić tego kota i skazać go na powolne umieranie. Pojechaliśmy pod wskazany adres i zobaczyliśmy straszny widok. Zakrwawione nogi i ogon, kot przerażony, niewładna tylna część ciała... Przy próbie dotyku syczenie i ucieczka na przednich łapkach. Chwilę zajęło nam umieszczenie go w transporterze, ale udało się.
W lecznicy nadal panika i syczenie, ale po kilku chwilach do tego biedaka chyba dotarło, że chcemy mu pomóc i przestał z nami walczyć. Prześwietlenie RTG wykazało złamanie miednicy.
Zostawiliśmy go w lecznicy i czekaliśmy na wieści. Wieczorem dostaliśmy informację, że kot jest już po zabiegu i można go odebrać.
To nie będzie krótkie leczenie. Jedzenie trzeba podstawić pod nos, o załatwianiu w kuwecie nie ma mowy bo najzwyczajniej kot nie da rady do niej wejść. Podajemy kroplówki i zastrzyki przeciwbólowe, przemywamy rany. Podkłady idą jak woda bo nie możemy dopuścić żeby kot leżał w mokrym i osikanym posłaniu.
Conajmniej miesiąc musi spędzić w klatce, żeby miednica miała szansę się zrosnąć. Później czeka nas rehabilitacja. Na ogonie i udzie jest martwica skory, która tez wymaga czasu, leczenia i cierpliwości.
Nie możemy pojąć, jak w terenie zabudowanym można jechać tak szybko, żeby aż tak poturbować kota. Zachowanie kierowcy, który nawet nie zwolnił i nie udzielił pomocy zwierzęciu, zostawimy bez komentarza...
Na szczęście ten piękny kot ma wolę życia i dzielnie znosi leczenie i wizyty kontrolne. Daje się głaskać i pomrukuje kiedy lepiej się czuje. Cieszy nas, kiedy wyciąga nóżki, żeby je rozprostować, bo to znak, że jest czucie.
Prosimy z całego serca o wsparcie 💔
My damy z siebie wszystko, żeby przywrócić mu sprawność i zapewnić spokojny powrót do zdrowia!
Ładuję...