Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kocurek Teo dziękuje każdemu z osobna całym swoim futrzastym serduszkiem za wszystkie wpłaty na jego leczenie.
Dzięki Waszym wspaniałym sercom i finansowemu wsparciu po ponad 3 tygodniach podawania antybiotyków doustnych, kropli do uszów, i wizytom kontrolnym Teo wraca do zdrowia.
Uszka trzeba jeszcze obserwować, bo po tak długim stanie zapalnym choroba może powracać.
Polip gardłowo-nosowy powoduje, że słychać jak Teo oddycha i czasami chrumka, ale to w niczym mu na co dzień nie przeszkadza.
Kocurek nabrał sił i w najbliższym czasie będzie jechał na badania krwi i sprawdzenie stanu uzębienia-czyszczenie z kamienia bądź ekstrakcja zepsutych zębów.
Zaczął się pięknie myć, ma apetyt i co rozczula ogromnie-bawi się jak mały kociak.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc w ratowaniu jego życia. Teo powoli zaczyna rozglądać się za domem.
Pomóżcie spłacić dług w lecznicy za leczenie kocurka Teo. Losem wiejskich kotów zainteresowała się jedna z naszych wolontariuszek:
"Ten wiejski kot miał kiedyś właścicieli, ale 4 lata temu wyjechali za granicę. Jest dokarmiany przez kobietę, która mieszka nieopodal. Dowiedziałam się o nim jakieś dwa lata temu, wtedy też udało mi się złapać go na kastrację. Przy okazji zabiegu kocurek był leczony na zapalenie ucha. Bolesna choroba musiała trwać długo, bo jego główka już na zawsze została przekrzywiona, stracił też jednostronnie słuch. Po leczeniu wrócił w miejsce bytowania, gdyż nie było gdzie go umieścić w domu tymczasowym...
Pojechałam go odwiedzić pod koniec kwietnia, po prostu czułam że coś się stało. I nie myliłam się: kocurek leżał pod domem ledwo żywy: nie ruszał się, oczy miał zamknięte, cały nos i pyszczek miał zaklejony ropą. Kiedy podeszłam bliżej jeszcze oddychał, ale bardzo ciężko. Zjawiała się karmicielka i z rozmowy dowiedziałam się, że kot jest w takim stanie prawie od miesiąca: „może w końcu zdechnie i będzie spokój”! Serce mi pękało słysząc te słowa. Moja wściekłość mieszała się z bezsilnością. Wiedziałam, że nie mogę go tu zastawić.
U weterynarza stwierdzono zapalenie dróg oddechowych oraz ponowne zapalenie ucha. Nie było dla niego wolnej klatki, więc niewiele myśląc zabrałam go do domu, gdzie zamieszkał w łazience. Od tej chwili już nie był bezimiennym kotem. Dałam mu na imię Teo ♥
Teo jest w trakcie leczenia: musi dostawać dwa razy dziennie antybiotyk. Przez pierwsze dni nadal ciężko oddychał, był apatyczny, nie mył się, leży i spał. Podczas jedzenia musiał odpoczywać kilka razy. Bardzo się cieszyłam, że ma apetyt (ogromny!) i że walczy. Na wizycie kontrolnej był bardzo grzeczny i dzielny, wyczyszczono mu uszka i zalecono dalszą antybiotykoterapię. Zrobiono mu też rtg płuc i USG brzuszka, bo Toe z dnia na dzień jadł coraz więcej, jakby chciał się najeść na zapas przez co miał problemy z brzuszkiem. Badania sugerują, że może mieć polipa nosowo-gardłowego przez nieleczone infekcje.
Teofil nadal wymaga leczenia. Dlatego bardzo Was proszę o pomoc w uregulowaniu rachunku w lecznicy. Ja nie mogłam go tam zostawić na pewną śmierć… Sami zobaczcie: czyż nie jest cudny? Po leczeniu chcę mu znaleźć najlepszy dom na świecie ♥
Ładuję...