Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani Texas od dłuższego czasu sie pelnią zdrowia :)
Dziekujemy za wasze datki <3
Texas to młody kocurek z całą listą chorób. Jego pani to młoda dziewczyna, do tej pory dawała sobie radę, ale koszty leczenia przerosły jej możliwości. Mimo kłopotów z Texasem Ola wciąż tymczasuje koty, ostatnio oswoiła Kozaka i znalazła mu dom. Kocurka swoim patronatem objęła fundacja ''Kotangens'', gdyż uważamy, że takim osobom, jak Ola, warto pomagać. Bardzo prosimy o pomoc dla Texasa i jego młodej pani.
Oto co napisała Ola:
"Texas trafił do mojego domu tymczasowego w 2015 roku. Został wyciągnięty, razem z resztą maluchów, z gdyńskiej elektrociepłowni. Jako ponad półroczny kot ważył kilogram... Był zasmarkaną, dziką kupką nieszczęścia w dość ciężkim stanie. Z tragiczną odpornością, przez co nie wszystkie leki pomagały, leczenie się przeciągało... Gdy już zaczynało być lepiej - dochodziły nowe choroby... Mimo codziennych i nieprzyjemnych zabiegów, przez cały ten czas, malutkimi kroczkami zaczął mi ufać. Spędzaliśmy razem całe godziny, powoli uczyliśmy się siebie nawzajem. W końcu warczenie i syczenie zamieniło się w mruczenie, a kryjówka pod stołem na moje kolana.
(Texas z tymczasem, Kozakiem)
Mimo jego problemów zdrowotnych zdecydowałam, że zostanie u mnie na zawsze. Nie wyobrażałam sobie, żeby miało go zabraknąć w moim życiu. Zaczęliśmy sie nawzajem rozumieć i potrzebować. Długo walczyliśmy z weterynarzami o ustabilizowanie jego zdrowia, podniesienie odporności. Gdy już myślałam, że odpoczniemy - wyszło na jaw, że biedak ma w dodatku chory brzuszek. Jakby tego było mało, to podczas zabawy z drugim kotem, upadł, przez co złamał nasadę kości i zerwał więzadła krzyżowe. Trzeba je usunąć i zastąpić sztucznym. Wcześniejsza, zalecona nam rehabilitacja nie przyniosła spodziewanego efektu na długo. Zdjęcie RTG wykazało również, że w przyszłości mogą pojawić się problemy z dysplazją w biodrach."
Tak pisałam 2 lata temu, gdy po adopcji problemy zdrowotne dalej się nasilały. Operacja została wykonana i Texas, w tym momencie, potrafi nawet wskoczyć na wysoki parapet :) Nadal kuleje i będzie kulał, nie sprawia mu to już bólu :) Za to cały czas dochodziły coraz to nowe problemy. Kolejny stan zapalny w pysku, problemy żołądkowe czy zarażenie pałeczką ropy błękitnej. Myślałam, że nic mnie bardziej nie zaskoczy w jego wykonaniu ;) A jednak...
Najgorsze wyszło parę miesięcy temu. Niespełna 3-letni kot zachorował na dwie dość poważne choroby. Na SUK (czyli syndrom urologiczny kotów) oraz na przewlekłą niewydolność nerek... Od miesięcy staramy się z weterynarzem ustabilizować jego stan, robiąc szczegółowe badania, co 2 tygodnie, by monitorować zmiany zachodzące w organizmie oraz karmiąc go wysokiej jakości mokrą karmą.
Mimo zmieniania leków i ciągłej kontroli jego stan ciągle się pogarsza. Kamienie, białkomocz, zmiana pH, mocznik zatruwający organizm, coraz gorszy stan nerek... To wszystko dzieje się w tym małym ciałku. Obecnie większość mojej wypłaty idzie na Texasa. Pieniądze które przeznaczyłam, w znacznej części poszły w błoto przez leki, na które jego organizm w ogóle nie reagował. Dołujący jest fakt, że mimo ogromnych nakładów finansowych, monitorowania jego stanu i tak parametry rosną... Texas jak widać ma dość bogatą historię, jednak jest naprawdę niezastąpionym kotem... Będę dalej walczyć o moją krzywą kulkę, jednak finansowo powoli nie daję rady...
W zeszłym tygodniu polecany nam weterynarz podjął się zrobienia całej, porządnej diagnostyki, łącznie z wysłaniem niektórych próbek, aż do Niemiec... Ciągle czekam na wyniki. Wtedy zostanie nam tylko dobranie leków, które ustabilizują jego stan. Jednak to wiąże się z naprawdę ogromnymi kosztami. Pieniądze ze zbiórki przeznaczę na opłacenie wystawionych przez weterynarza faktur i kupno potrzebnych leków. Pomożecie nam po raz kolejny?"
Ładuję...