Cud narodzin. Narodziły się po to, żeby walczyć o przetrwanie. My teraz walczymy razem z nimi. Pomocy!

Zbiórka zakończona
Wsparło 161 osób
5 920 zł (91,07%)

Rozpoczęcie: 12 Października 2023

Zakończenie: 12 Listopada 2023

Godzina: 21:00

Dziękujemy za Twoje wsparcie – każda złotówka jest cenna.
Razem wielką mamy moc!
Gdy tylko otrzymamy rezultat zbiórki, zamieścimy go na stronie.

Ile kosztuje kocie życie? Dla niektórych nic. Łatwo się je rozmnaża, a potem wyrzuca.

Dla nas - to wszystko. Kiedy chodzi o życie, po prostu jedziemy do lecznicy i nie zastanawiamy się, ile wizyta wyniesie. Modlimy się tylko o to, żeby znowu był happy end.

Nie zawsze jednak się udaje. Od lipca czujemy się pokonane z nierównym wrogiem. Z panleukopenią w naszych dwóch domach tymczasowych. Walka była bardzo nierówna i trwała ponad miesiąc. 7 kociąt odeszło. 

Kiedy wydawało nam się, że to już koniec złych wieści dostałyśmy informację z trzeciego DT, że jedno z kociąt ma objawy neurologiczne. W niedzielę, kiedy lecznice są pozamykane. Opiekunka niewiele myśląc, wpakowała kociaka do auta i zawiozła do całodobówki w Zamościu. Niestety, Józia po dobie odeszła. Diagnoza? Toxoplazmoza. Pomimo odrobaczania jak tylko do nas trafiła.

To ta kotka ze zdjęcia głównego. 

I jeszcze Nela. Kotka z urazem oczka, która też 2 tygodnie temu miała diagnostykę kardiologiczną - wada serca, kontrola za pół roku. Wczoraj (11.10) pojechała do lecznicy znów, bo ma ciągle laktację w jednym gruczole, przetrwała, źle się czuje, jest apatyczna. Badania, antybiotyk i wizyta wyniosły aż 355 zł. Termin zapłaty - do 14.10. Zabiło nas to... zwłaszcza że we wtorek ma iść na wizytę kontrolną... a na koncie mamy 0. 

I znowu. Telefon od naszych karmicielek dzikich kotków z ulicy Rolniczej: "Słuchajcie, złapały się dzikie kotki." Dorosłe szybko na kastrację (jak się okazało, część z nich była już w ciąży), cztery maluchy do nas... zachorują albo nie, ryzyk-fizyk.

Lawenda, Bazylia i Tymianek przeżyły. Ufff... Ale to znowu kolejne koszty.

Z całej tej walki i naszej pracy zostały faktury do popłacenia. W lecznicach opiewają one na koszt  5 100 złotych. 

Do tych faktur doszły w tym tygodniu kolejne: za nasze dwa hotelowe psy (Artur - 600 zł, Wafel - 300 zł), kastrowanie naszych dwóch owczarków, Petro i Pavlo, które są na DT (700 zł). Faktury i karty informacyjne wrzucamy do wglądu. 

Podsumowując:

Aktualnie mamy do opłacenia faktury opiewające na kwotę 5 910,01 zł. A to nie koniec... Lecznica, z którą współpracujemy, leczy nas na razie na zeszyt, a fakturę z całego roku przedstawi nam w grudniu... z 14-dniowym terminem zapłaty. Liczymy, że tam na pewno jest już ponad 5 tys. złotych długu.

Czeka nas jeszcze w tym tygodniu zakup karmy, żwirku i zabezpieczenie przed pchłami i kleszczami: dla 4 duuużych psów (Saby, Wafla, Petro, Pavlo) i 7 kotów, ale przyszłych zakupów już nie liczymy. Tylko nie wiemy, za co kupimy karmę i środki na kleszcze. 

Tak czy siak, jest fatalnie. Nasze uzbierane pieniądze z bazarku znikają od razu, nie wyrabiamy z opłacaniem faktur. Raczej unikamy próśb o wpłaty na konto. Nie robimy zbiórek dla swoich podopiecznych. Nie bierzemy Was na litość. Nie piszemy emocjonalnych postów.

Jednak tym razem jest dramatycznie źle. Nigdy nie byłyśmy w takiej sytuacji, że mamy takie długi w lecznicach, a karmy nie mamy za co kupić... Bardzo szczerze prosimy Was o pomoc. My, czyli 4 wolontariuszki Stowarzyszenia. Małego lokalnego, nieopodal granicy polsko-ukraińskiej. 

Załączniki

Pomogli

Ładuję...

Wsparło 161 osób
5 920 zł (91,07%)