Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Posiadanie zwierzaka to wielka odpowiedzialność. To nie zabawka, którą rzucimy w kąt...
To istota potrzebująca miłości, opieki oraz zapewnienia wszelkich podstawowych potrzeb, jak jedzenie, profilaktyka i wizyty u weterynarza. Historia Tosi jest smutna, choć jej właściciele wykazali się odrobiną empatii, ich zachowanie wgniotło mnie w ziemię.
Emocje, jakie wywołuje u mnie ta historia, są nie do opisania. Mam gęsią skórę, łzy w oczach i patrzę na mojego psa, który spokojnie śpi i nie mieści mi się w głowie, że ludzie nadal robią takie rzeczy. Nigdy tego nie zrozumiem i nigdy nie znajdę usprawiedliwienia.
Przeczytajcie historie Tosi. Otrzymaliśmy telefon, w którym dostaliśmy informację, że Pani będąc dwa dni temu na spacerze w lesie, znalazła psiaka. Według podanych informacji, psiak leżał pod krzakiem, nie wstawał, był osłabiony i postanowiła zabrać go do domu i pomóc.
Znalazła kilka kleszczy, podała jej jedzenie i picie. Po dwóch dniach stan psiaka się pogarszał, nie wstawała, pojawiła się biegunka i wtedy Pani właśnie zadzwoniła do nas, czy będziemy w stanie pomóc. Przestraszyliśmy się, że to choroba odkleszczowa i pomoc psiakowi jest potrzebna, jak najszybciej. Odebraliśmy ją od zgłaszających i zawieźliśmy do weterynarza. Po wstępnych badaniach krwi okazało się, że suczka ma ogromną anemie, nie było wskazań chorób odkleszczowych, ale nie znaliśmy jej przeszłości. Aby psiak mógł przeżyć, zostały podane płyny, leki oraz konieczna była transfuzja krwi. W trakcie kroplówek, wyciągnęliśmy jeszcze klika kleszczy z tego małego ciałka. Najważniejsze było dla nas ratowanie malucha, a nie wnikanie w jego historię.
Gdy sytuacja była już pod kontrolna weterynarzy, nasza intuicja podpowiadała nam, że psiak nie wygląda, jakby leżał bez sił pod krzakami w lesie. Nie dawało nam to spokoju i postanowiliśmy pojechać na miejsce, zapytać sąsiadów, czy kojarzą psiaka. Okazało się, że Tosia, bo tak właśnie miała na imię, była psiakiem osób, które się do nas zgłosiły. Czemu zostaliśmy okłamani? Rodzina nie miała pieniędzy na leczenie i pomoc dla Tosi.
Czy to odpowiednie zachowanie? Dla nas nie, decydując się na psiaka, musimy być przygotowani, że kiedyś może stać się coś, co mocno obciąży nasz budżet. Gdyby właściciele zadzwonili i poprosili nas o pomoc, gdyby nie było przeciwskazań do warunków życia Tosi, na pewno pomoglibyśmy w uzbieraniu pieniędzy potrzebnych na leczenie. Właściciele zgłaszając ją i oddając nam pod opiekę, zrzekli się praw do Tosi. Chociaż Tosia ma już najgorsze za sobą, to anemia nie ustępuje.
Narazie jest hospitalizowana, otrzymuje leki, lekarze podejrzewają anemie autoagresywną (niedokrwistość hemolityczną na tle immunologicznym), czy kiedykolwiek z niej wyjdzie i jaka jest jej przyczyna? Tego nie wiemy, ale dołożymy wszelkich starań, aby przygotować Tosię na nowe życie. Pomóżmy Tosi w jej walce, jest malutka, ale ma ogromne serce dla człowieka. Nie możesz wspomóc Tosi? Udostępnij! Razem możemy zawalczyć o jej życie!
Ładuję...