Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, Tosia nie żyje! Tyle cierpienia zniosła ta mała kruszynka. Walczyliśmy o nią z całych sił. Maleńka walczyła dzielnie z tą okrutną chorobą. Jednak organizm Tosi, poddał się. Pokonała ją panleukopenia.
Z całego serca dziękujemy wszystkim Darczyńcom!
Kolejne skrzywdzone przez ludzi kocie dziecko...
Kilka dni temu ktoś zadzwonił z prośbą o pilną pomoc dla małej kotki. Dobra dusza znalazła na drodze potrąconą przez auto, maleńką koteczkę. Nie mogłyśmy odmówić pomocy, bo przecież żaden zwierzak w tak trudnej sytuacji, nie poradzi sobie sam. Nie mogłyśmy pozwolić by kociak z ogromnym bólem, powoli konał w cierpieniu...
W takiej chwili nie zastanawiamy się, czy podołamy finansowo. pomóc kolejnemu kotu w potrzebie, po prostu - RUSZAMY Z POMOCĄ!
Tosia ( takie imię jej nadaliśmy) jest dzieckiem niewykastrowanej, wolnożyjącej kotki. Gdyby kotka była wykastrowana, nie doszłoby do tej dramatycznej sytuacji... To maleństwo ledwie uszło z życiem spod kół samochodu. Najbardziej ucierpiał jej ogonek. Był połamany i bezwładny. Ciężko nam samym przejść do porządku dziennego, nad tym co się stało...
Gdy Tosia trafiła do lecznicy, jej organizm był w stanie kacheksji tzn. stan ciężkiego wyniszczenia organizmu. Nie było wiadomo, czy mała przeżyje jeszcze jeden dzień. Bardzo słabiutka, jej ogonek był w bardzo poważnym stanie, połamany, bezwładny, ze stanem zapalnym, martwicą i zakażeniem. Z powodu wyniszczenia organizmu, silnej anemii i odwodnienia, operacja amputacji ogonka musiała zaczekać do czasu wzmocnienia organizmu Tosi. Poza tym koteczka to obraz nędzy i rozpaczy : zabiedzona, wychudzona, wyziębiona, posklejana, brudna sierść, śmierdząca łajnem, ze świerzbem, pasożytami i kocim katarem. Ma około 5 miesięcy, a waży tyle co 2 miesięczne kocię. Taki jeszcze żywy, mały koci szkielecik...
Jakby tego było mało, maleńka nie potrafi zapanować nad czynnościami fizjologicznymi. Nie ma czucia, wypróżnia się pod siebie. Nie można było dłużej czekać, podjęto decyzję o amputacji ogonka. Ryzyko operacji było bardzo duże, nie dawano gwarancji, że mała wojowniczka się wybudzi. Jednak dała radę! Wybudziła się!
Weterynarze musieli dokonać prawie całkowitej amputacji ogonka, pozostał tylko kikut. Leczenie rany po amputacji, będzie trwało dość długo, ponieważ utrzymuje się stan zapalny okolic kikuta ogonka. Ponadto nadal utrzymuje się duża opuchlizna w okolicy narządów płciowych i okolic odbytu. Dodatkowo utrzymuje się silna anemia.
Z powodu złego stanu zdrowia Tosi, nie możemy jej jeszcze przeprowadzić szczegółowych badań. Niestety, Tosia nadal nie trzyma moczu i kału. Czy przyczyną jest uszkodzenie nerwów odpowiedzialnych za wydalanie? Tego też jeszcze nie wiemy. Ogólnie rokowania są ostrożne.
Tosia codziennie wydala robale jelitowe tj. glisty kocie. Niektóre z nich mają do 10 cm długości.
Być może będzie musiała do końca życia nosić pieluszki, co nie tylko zdecydowanie obniży komfort jej życia, ale z pewnością utrudni znalezienie nowego domu.
Robimy wszystko, żeby zawalczyć o jej życie. Udało nam się zawrócić ją z Tęczowego Mostu, Wiemy, że to dopiero początek walki. Wiemy, że będziemy walczyć do końca.
Na dzień dzisiejszy Tosia została odpchlona, odrobaczona. Podano jej leki, antybiotyk, kroplówki, witaminy, przeprowadzono amputację ogonka. Dochodzą jeszcze koszty pobytu w szpitaliku, w lecznicy, dobrej jakości karma, podkłady i badanie tomograficzne. To cena ratowania życia, małej niewinnej i bezbronnej istotki, która nie prosiła się na ten okrutny świat.
Kochani, Tosia to koteczka , która cudem żyje! Ile cierpienia musiała znieść ta mała kruszynka? Tylko ona wie. Walczymy o nią z całych sił. Prosimy dołączcie się! Nie dość, że w wyniku powikłań "kociego kataru" straciła jedno oczko, teraz ogonek. Wciąż jest na granicy życia i śmierci.
To nie dla nas, tylko dla niej prosimy Was o pomoc.
Ładuję...