Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Toto już w nowym domku!!
Dziękujemy za Wasze wsparcie <3
Cześć jestem Toto i bardzo bym chciał, abyście mnie wysłuchali. Już nie wiem co mam robić, co myśleć i co czuć. Jestem rozdarty na milion kawałeczków. Jestem malutkim pieskiem w bezlitosnym świecie ludzi. Ludzi, którzy obiecywali mi szczęśliwe życie, a zostałem zdradzony!
Nie jestem jednak obrażony na cały świat, w mym małym serduszku jeszcze jest dużo miłości, jeszcze tli się wiara, że gdzieś przecież muszą być jacyś dobrzy ludzie, którzy nie krzywdzą takich małych jak ja piesków. Ciocie nie raz znajdywały domki, gdzie pieski szczęśliwe dożywały późnej starości. W moim przypadku się nie udało… Czy jestem pechowy? Czy mam coś w sobie, że ludzie nie potrafią mnie pokochać?
Kiedy jechałem do tego miejsca w którym byłem ostatnio ciocie mówiły, że będę szczęśliwy, że znalazłem domek do końca życia. I ja i ciocie w to wierzyliśmy. Miałem być kochany, rozpieszczany, zadbany i tak po prostu ważny dla kogoś. Tak się jednak nie stało. Mimo, że tamta pani mówiła ciociom, że u mnie wszystko w porządku, że wysyłała zdjęcia, ba, nawet zabierała mnie na spotkania z ciociami to szybko się mną znudziła.
Pani szybko przestała ze mną i z innymi pieskami wychodzić na spacerki. Wypuszczała nas samych na dwór i tak naprawdę to sąsiedzi tej pani dbali żebyśmy nie wydostali się przez otwartą furtkę na ulicę.
Pani coraz mniej się nami interesowała, już nawet nie chciała czesać mi futerka. Ostatnie tygodnie czy miesiące były straszne, czułem, że żyje obok jak jakaś niepotrzebna rzecz. Najgorsze było gdy moje pazurki, urosły takie długie, że już nawet chodzić mi było trudno, potwornie mnie bolało.
Któregoś dnia wyszedłem za furtkę na spacer i troszkę za daleko odszedłem. Znalazła mnie miła pani, która szybko powiadomiła moje ciocie z azylu. Powiem Wam, że to było najlepsze co mogło mi się przytrafić, bo wreszcie ktoś, zupełnie, obca pani, mnie przytulał, głaskał, mówił do mnie. Nagle ta obca pani dała mi tyle ciepła i miłości, o których już prawie zapomniałem. I nagle zacząłem się bać, że znów wrócę do tego domu, które stało mi się obce i zimne. Bardzo się bałem.
Na szczęście tak się nie stało. Pojechałem do lekarza dla piesków, który ogolił mi futerko, bo było nam nim pełno kołtunów, obciął pazurki tak, że mogę normalnie chodzić, wyczyścił oczka i zbadał. Zamieszkałem w domku tymczasowym i będę czekał na kolejny dom, naprawdę mam nadzieję, że tym razem już prawdziwy…
Dla nas to był horror. Nasz maleńki podopieczny został doprowadzony to stanu, który kwalifikował głoszenie sprawy do prokuratury i wszczęcia postępowania karnego. Oczywiście przygotowaliśmy stosowną dokumentację medyczną, fotograficzną niestety okazało, że osoba, która miała się nim opiekować posiada dysfunkcję zdrowotną, która tak naprawdę uniemożliwi jej odpowiedzenie za swoje czyny.
Maluszek musi mieć wykonane badania krwi, odbyć wizytę u kardiologa i u neurologa, bo już kilka lat temu jak do nas trafił miał zdiagnozowane problemy z móżdżkiem.
Prosimy, pomóżcie nam jeszcze raz – oby już ostatni – pomóc Toto wrócić na właściwe tory życia. Pomóżcie nam opłacić jego badania, by z czystą kartą mógł wyruszyć do nowej rodziny, gdzie zostanie otoczony miłością i odzyska wiarę w nas ludzi. Maluszek jest pełen wiary i chyba nadziej na to, że wreszcie życie się do niego uśmiechnie tak jak on ciągle uśmiecha się do wszystkich…
Ładuję...