Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Dzięki Wam udało się pomóc tej rodzince. Koteczki zostały dwukrotnie zaszczepione, ich mama po sterylizacji wróciła w miejsce karmienia. Małe w międzyczasie jeszcze chorowały bo dopadła ich kalciwiroza. Obydwie zostały też zaszczepione i są gotowe do adopcji. Niestety nie mają szczęścia i choć są zdrowe, wesołe, lubią się bawić, to nikt ich nie zauważa na portalach ogłoszeniowych.
Dziękujemy.
Kochani, chcemy przedstawić co zrobbiliśmy do tej pory.
Otóż złapaliśmy mamę kociaków i została wysterylizowana a jako, że nie była chętna do oswojenia, została wypuszczona w miejscu bytowania. Karmicielka dba aby kotka miała co jeść, ma tam też gdzie się schronić.
Dziewczynki o imionach Jagódka i Malinka bardzo chorowały, na szczęście udało się je wyleczyć i zostały zaszczepione a po odpowiednim czasie zostały wysterylizowane.Obecnie przebywają w naszym domu tymczasowym, bawią i swawolą.
Mają ogłoszenia adopcyjne ale w czasie pandemii niestety trudno o dobre domy.
Postaram się też Wam przybliżyć koszty. Trzy sterylizacje.
3x300=900 zł.
Kilka odrobaczeń w tym czasie:
100 zł.
Cztery szczepienia:
4x70=280 Zł.
Leczenie dziewczynek to około:
1000 zł.
Razem: 2280 zł.
Oczywiście w tym czasie musiały dobrze się odżywiać, karma typu Feringa a przez pewien czas ta weterynaryjna Recouvery.
Ale najważniejsze, że dziewczynki zdrowe, zaszczepione, wysterylizowane i pełne energii. Martwimy się tylko o domy, bo koteczki w czarnym kolorze mają z tym duży problem.
Kochani bardzo prosimy o wpłaty. Wszystko to robiliśy na kredyt ale każdy kredyt ma termin spłaty i my już dawno go przekroczyliśmy. Proszę, proszę, proszę.
Na zdjęciu Jagódka. Ma złamany ogonek w czasie porodu.
Gdy nam zgłoszono kociaki z trawy to były trzy kociaki i czarna mama. Siedziały w trawie dosłownie pół metra od trasy szybkiego ruchu.
Gdy poszliśmy przygotowani z klatką łapką, aby je zabrać, zniknęły. Nie poddaliśmy się jednak i codziennie chodziłam tam i zostawiałam jedzonko. Znikało, ale nie wiadomo było, kto je zjada. Wszyscy mieszkańcy wokół wiedzieli, że szukamy kociąt i ich matki. Po chyba miesiącu dostaliśmy sygnał, że kociaki przychodzą na pewną posesję do jedzenia. Niestety jednego kociaka brakowało, nie wiadomo czy winien jest lis, pies, auto czy choroba. Zostały dwie dziewczynki. Były bardzo chore i wymagały długiego leczenia. Ich mama została już wysterylizowana, ale jako że nie było już darmowych sterylizacji, mamy fakturę do zapłaty.
Obecnie jej córeczki są już tak duże, że musimy je wysterylizować, tak że one też zbierają na ten zabieg.
Dziewczynki szukają domu, są bardzo miłe, dużo się bawią i nie boją się ludzi. Jesteśmy strasznie zadłużeni, więc błagamy w ich imieniu o choćby najdrobniejszą wpłatę.
Ładuję...