Bez pomocy weterynaryjnej nasi podopieczni będą żyli i odchodzili w cierpieniu. Nie zasłużyli na to

Po raz pierwszy popłakałam się, gdy dostałam fakturę za usługi weterynaryjne. Dopiero co z trudem udało się nam zapłacić poprzednie faktury. Wiem, powinnam przewidzieć, przecież ta faktura nie wzięła się znikąd...

Chciałabym powiedzieć, że to był trudny czas, ale ten trudny czas ciągnie się już dość długo. Zapomniałam jak to jest mieć pieniądze na koncie, by móc zapłacić za karmę, żwirek lub za drobna usługę weterynaryjną. Martwię się, nie śpię po nocach, biję się z myślami💔Mamy pod swoja opieką ponad 200 kotów. 70 mieszka w domach tymczasowych, reszta to bezdomniaki. Mieszkają w Stoczni Gdańskiej, pośród złomowiska, gdzie grasują lisy i jenoty. Wiele z nich jest chora, wiele ulega wypadkom. Skala pomocy im jest ogromna. Nie ma programów pomocowych dla nich, jeśli my nie pomożemy odchodzą w zapomnieniu i cierpieniu. 

Czasami tym, co możemy im ofiarować jest jedynie godne odejście 😢

Opiekujemy się także stadem iPana Rysia. Wiekowy karmiciel nie mógł dłużej się nimi opiekować. Zostały same na miejscowym bazarku. Mają tam budki. Ale przecież potrzebują karmy, leczenia, opatrzenia ran. Najwięcej kosztów generują maluszki. Niestety panleukopenia jest nieubłagana. Zabiera jedno po drugim. Nie chcemy się poddawać, walczymy, dopóki można.

By wydać kota do adopcji musimy wykonać badania i zaszczepić go. Nie możemy pozwolić by w ręce nowej rodziny trafiło chore zwierzątko. Każda taka sytuacja generuje koszty. Niezbędne. Nim wydamy oglądamy każda złotówkę, zastanawiamy się, czy można gdzieś wykonać zabieg taniej.
Ale prawda jest taka, że nie każdy weterynarz chce poczekać na zapłatę, czasami wiele miesięcy.

Bez pomocy weterynaryjnej nasi podopieczni będą żyli w cierpieniu, na które nie zasłużyli.