Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Nasza stoczniowa Tri odeszła.
Bardzo dziękujemy wszystkim wspierającym naszą zbiórkę - tyle mogliśmy jej dać. Dzięki wspólnym staraniom Tri odeszła w cieple, spokoju i pod troskliwą opieką.
Biegaj szczęśliwsza malutka!
Kotka z lecznicy trafiła do domu jednego z opiekunów stoczniowych. Ma swoje osobne pomieszczenie i zapewniony spokój. Wybrała sobie za kryjówkę kącik za biurkiem.
Od momentu opuszczenia lecznicy Tri miała się naprawdę dobrze: dopisywał jej apetyt, wychodziła z ukrycia wygrzewać się w promieniach słonecznych, nawet pozwalała się drapać za uchem. Niesety kilka dni temu poczuła się gorzej, przestała jeść. Trafiła do lecznicy, gdzie na podstawie wykonanego obrazu usg, zdiagnozowano mocno powiększoną wątrobę i drogi żółciowe. Tri jeździała ostatnio z opiekunem na kropłowki i leki do lecznicy. Wraca znowu do lepszej kondycji. Wiemy, że choroba kotki jest terminalna, a więc staramy się zapewnić jej najlepszą opiekę.
Stąd powiększamy kwotę zbiórki i czas jej trwania.
Trzymajcie kciuki! Pomóżcie nam zebrać kwotę, która zapewni kotce leczenie wterynaryjne w jej ostatnich miesiącach.
Infekcja górnych dróg oraz biegunka została u Tri przeleczona. Niestety w obrazie usg widoczny jest duży guz w otrzewnej, najprawdopodobniej chłoniak. Kotkę czeka kontrola, kolejne badanie krwi i usg. Tri nie wróci na stocznię. Zabierze ja do siebie stoczniowy opiekun, którego dom będzie dla niej formą hospicjum. Kotka zostanie na utrzymaniu PKDT. Prosimy o wsparcie jej zbiórki. Dziękujemy.
Koty stoczniowe... Gdybyśmy im wszystkim mogli uchylić nieba, zrobilibyśmy to natychmiast. Znamy je od wielu lat. Trójkolorową kotkę Tri z przystanku stoczniowego doglądamy od prawie 11 lat. Dawniej miała koleżankę, ale ta była mniej odporna na trudne warunki i odeszła. Obie mieszkały w kanale prowadzącym rurę ciepłowniczą, korzystając w ten sposób z ciepła sieci. Uznały, że to lepsze warunki niż drewniana budka. Przystankowa staruszka jeszcze do niedawna wyglądała jak pączek w maśle.
Jeden z wolontariuszy stoczniowych przyjeżdżał do niej codziennie o stałej porze. Kotka zawsze na niego czekała; oswoiła się. Rytuał był stały: ocieranie się o nogi, wyprężanie grzbietu, czasami kocie marudzenie, bo jedzenie się spóźniało albo zbyt opieszale nakładało. Ostatnimi dniami jednak radosny koci taniec był mało entuzjastyczny, jedzenie nie smakowało. Kotka zaczęła marnieć i mniej chętnie witać się z opiekunem. Ten niewiele myśląc, zabrał ją do transportera i postanowił oddać do weterynarza na badania. Zmartwił go stan podopiecznej.
Analiza krwi pobranej od kocicy nie wykazała wielkich zmian w jej organach ani żadnej ciężkiej czy przewlekłej choroby. Jest widoczne spore zapalenie (wysokie leukocyty). Kotce dokucza też biegunka. Aktualnie jest w szpitaliku. Dostaje kroplówki i leki oraz odpowiednią karmę weterynaryjną. Niestety ciągle nie wygląda na okaz zdrowia. Pozostanie jeszcze jakiś czas na obserwacji, a może uda jej się w tym czasie znaleźć prawdziwy dom? Serce pęka, kiedy patrzy się na stoczniowych kocich seniorów, którym bezdomna starość zaczyna mocno dokuczać.
Prosimy Was bardzo o pomoc dla naszej stoczniowej trójkolorowej kociej podopiecznej. A może w kimś z Was zabije cieplej serce i postanowi ofiarować jej miejsce w swoim domu. Z nadzieją!
Ładuję...