Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Kochani, Dziękujemy Wam kolejny raz
Rambo, Stefan i Bakart niebyły krzywdzone, ale los postawił je w obliczu ogromnego nieszczęścia, gdyż te trzy konie , choć miały u swoich właścicieli szczęśliwe i godne życie, zostały pozbawione tego, by ten dom i opiekunów mieć- choć ich więź i miłość była naprawdę silna, problemy finansowe potrafiły rozdzielić nawet ją, pomimo sprzeciwu wszystkich.
Ich właściciele najbardziej obawiali się tego, że konie trafią na rzeź- bo są one końskimi staruszkami i to bardzo grubiutkimi- jednak dzięki Wam, mogliśmy pomóc koniom i ich opiekunom, w tej trudnej sytuacji, w jakiej postawił ich los.
Dzięki waszej pomocy, mogliśmy zająć się końmi i zapewnić im wszystko, czego potrzebują. Stefan i Bakart, znalazły nowe, kochające domy i opiekunów . Rambo jest w naszej fundacji i choć ma się jak pączek w maśle, wciąż na ten dom adopcyjny czeka… bo miłości potrzebuje bardzo wiele .
Jesteście wspaniali- trzy konie i my, ogromnie Wam dziękujemy
Jesteś zainteresowany adopcją realną Rambo?
Zadzwoń do nas: 662 224 089 lub napisz: pasjafundacja@gmail.com
„ Czasem o byle cień, człowiek ma żal do człowieka. A życie jak cień ucieka”
Można by rzec, że jeżeli ktoś oddaje własne zwierzęta, to nigdy ich prawdziwie nie kochał- czy można by rzec, że oddanie zwierzęcia dla osoby je kochającej, to jak oddanie własnego dziecka? A czy ktokolwiek swoje dziecko by samowolnie oddał? Zawsze musi być przyczyna, która zmusza do tego człowieka - i na resztę życia, gromadzi w jego sercu żal i smutek i nigdy niemijającą tęsknotę… I tak, niepozornie zamienia każdy jego dzień w koszmar.
To nie będzie historia, mrożąca krew w żyłach, czy koszmarny opis skrzywdzonych i cierpiących zwierząt, choć owszem, historia ta do szczęśliwych nie należy- powiedziałabym, że to historia prawdziwego koszmaru, ale w innym ujęciu znaczenia tego słowa.
Można by rzec, że w dzisiejszych trudnych czasach, to bardzo nieodpowiedzialny krok, przyjmować kolejne konie pod opiekę, ale pomimo trudnych czasów, gdzie z każdej strony słyszy się wołanie o pomoc, my musimy działać. Bo każdego dnia, nieważne w jakiej sytuacji, rozgrywają się kolejne dramaty potrzebujących ratunku zwierząt - one wciąż nas potrzebują, ale sami nie jesteśmy w stanie, tym bardziej w dobie ciężkich czasów, zagwarantować im bezpieczeństwa. I choć z całych sił, staramy się nie dopuścić do takiej sytuacji, boimy się, że życie kilkudziesięciu koni, stanie na krawędzi z naszym upadkiem.
Trudna sytuacja dotyka nie tylko ludzi, ale i zwierzęta. Bo zwierzęta są całkowicie zależne od człowieka i jego sytuacji materialnej. Konie, o których teraz napiszemy, nie są chore, nie są skrzywdzone- one straciły życie w swoim doczesnym domu, u swoich właścicieli i pomimo płaczu i żalu i bólu serca i ubolewania opiekunów- nie mogą one dłużej być pod opieką i na utrzymaniu tych kochanych ludzi, którzy przez kilkanaście lat, zapewniali im najlepsze warunki, na jakie tylko było ich stać. Bo koniom tym, przez kilkanaście lat, niczego nie brakowało- miały dużą łąkę, opiekę, miłość, bezpieczeństwo. Ale czar prysł w ułamku sekundy, choć opiekunowie robili wszystko by do tego nie doszło. Nawet teraz, gdy konie stoją jeszcze u nich, ich oczy zapełnione są łzami - a i właściciele, jak i konie, całą sytuację mocno przeżywają- powiem wam, że ich wspólne spojrzenia, są najbardziej przejmującymi spojrzeniami, jakie kiedykolwiek widziałam.
Właściciele ledwo wiążą koniec z końcem, a utrzymanie koni, tym bardziej kilku, to ogromne koszty każdego miesiąca. Tereny łąk, na których te konie miały raj na ziemi, są dzierżawione. W trudnych czasach sytuacja zmienia się zawsze na gorsze. Wiemy to z własnego doświadczenia i może dlatego ich sytuacja tak bardzo nas przejmuje- bo rozumiemy ją, poprzez własny przykład. Wiemy, jak ciężko jest dopuścić do siebie myśl, że jutro nie będzie już za co kupić paszy, naprawić ogrodzenia, zapłacić za ewentualną usługę weterynaryjną… Wiemy, jak trudno jest zmusić się do oddania kochanych koni, do obcych ludzi, bo jakiekolwiek dostępne środki zostały wyczerpane- to nie jest akt tego, że się ich nie kochało. To jest akt ratunku, w sytuacji, w której jest się po prostu bezradnym. I takie koszmary, są ogromnymi koszmarami - bo zwierzęta mające wszystko, tracą to.
Właściciele najbardziej boją się tego, że ich konie, które są naprawdę grubiutkie i dobrze wyglądające, trafią do obcych ludzi i za kilka dni, skończą w rzeźni… No komu, nawet za darmo, są potrzebne końskie staruszki? Tym bardziej że wszystko w dobie pandemii upada…
Na naszych barkach dołożona została kolejna odpowiedzialność - tym razem potrójna. Daliśmy słowo, że konie, gdy trafią do nas, będą miały wszystko, czego potrzebują. Naszą miłość również, choć wiemy, że miłości docieranej przez kilkanaście lat z ich wcześniejszymi właścicielami nic nie zastąpi. Żal tych koni, choć mówi się, że koń to koń i nie czuje tak jak człowiek emocji, również będzie ogromny. Bo jak nie mieć żalu i smutku w sercu, kiedy miało się wszystko, a zostało się oddanym w obce ręce, inne stado i miejsce - bez tych ciepłych dłoni właścicielki i kojącego głosu właściciela?
Potrzebujemy zapewnić tym koniom zabezpieczenie, które pozwoli nam, zapewnić im godne warunki życia - bo bez tego zabezpieczenia, nie jesteśmy w stanie wziąć ich pod opiekę. Bo nieodpowiedzialnością jest, przyjmować kolejne zwierzęta, a później wołać o ratunek, informować o problemach, o zagrożeniu kilkudziesięciu zwierząt. My musimy mieć pewność, że damy radę zapewnić im opiekę, utrzymanie i transporty, bo choć konie mają już po kilkanaście lat, to wierzymy, że znajdzie się jeszcze ktoś, kto zechce dać im dom adopcyjny - bo nic, nawet łąki w naszej fundacji i nasza opieka nie zastąpi poczucia posiadania własnego domu i opiekuna.
Konie są zżyte z sobą, w dobrej kondycji - nie ma ich jeszcze u nas, ale postanowiliśmy spróbować im pomóc. Mamy nadzieję, że zbierzemy fundusze, dzięki którym bez obaw przyjmiemy kolejne zwierzęta, nie martwiąc się o ich jutro, uzależnione od naszego.
Każdy nasz nowy podopieczny, musi przejść przez diagnostykę weterynaryjną. Do najmłodszych te konie już nie należą... Ich roczne utrzymanie (opieka, wyżywienie, kowal) oraz fundusze potrzebne, aby można je było zawieźć do domów adopcyjnych, jeżeli tylko ktoś zechce dać im bezpieczeństwo, warunki i miłość - to 12 000 złotych.
Koszmar trzech koni - Rambo, Stefana i Siwego, które straciły dach nad głową... Proszę, zróbmy wszystko, by były u nas zabezpieczone, by mogły trafić do nas, by mogły być bezpieczne. Nie pozwólmy, by trafiły do ludzi, czyhających na zysk z ich śmierci. Dzięki tym funduszom, będziemy w stanie przyjąć pod opiekę trzy konie, którym zawaliło się dotychczasowe życie.
Ładuję...