Ratowanie życia pogryzionej kotki Tusi

Koniec lutego... Panie przywiozły w kartonie ranną kotkę, która od kilku dni podobno błąkała się po mieście. Jedna z łap opuchnięta do podwójnej grubości, z ziejącymi ranami i ropą, ogon oskalpowany, coś z oczami... Koteczka w bólu, cierpiąca, ale zdumiewająco cierpliwa.

Daje się opatrzyć, nawet mruczy. Mimo bólu je, bo jest bardzo głodna.

Następnie spędza aż miesiąc w lecznicy. Leczenie i gojenie łapy, częściowa amputacja ogona, leczenie oka (stara perforacja gałki ocznej), a do tego pokazał się atak padaczkowy...

Po miesiącu koteczka wróciła do nas, czyli do schroniska (niestety), z fakturą na ponad 2300 zł (w załączniku) i z zaleceniami co do dalszego leczenia (oko, leki p/padaczkowe). Jest spokojną i miła kotką i mamy nadzieję, że uda się znaleźć jej dom. Tymczasem prosimy Państwa o pomoc w spłacie faktury. Każda, nawet najmniejsza wpłata ma znaczenie!

Dziękujemy w imieniu Tusi!