Dziadzio Tusio spedzil dlugie godziny po weterynarzach bo niestety ze wzgledu na wieloletnie zaniedbania wszystko mial w fatalnym stanie. Mimo schorowanego stanu znalazl jednak cudowny domek :)
Treść zbiórki
Tusio to dziadzio shih tzu. Jego historii nie poznamy - trafił do schroniska w stanie tak skrajnego wykończenia, że możliwe, iż po prostu przestał być opłacalny w jakieś pseudohodowli produkującej "rasowe pieski" i został zwyczajnie wyrzucony na ulicę.
Od momentu znalezienia każdy dzień to walka o życie dziadunia - początkowo był tak osłabiony, że nie był w stanie ustać na łapkach. Był chodzącym, a właściwie słaniającym się, kościotrupkiem. Szybko okazało się, że jest głuchy, w uszach ma ropne stany zapalne, a na oczach taką zaćmę że praktycznie nie widzi... W środku dziadunia jest nie lepiej - schorowane powiększone serduszko i chora wątroba. Na ciałku pełno guzów - jeszcze nie zdiagnozowanych. Złe wyniki krwi świadczą o wielomiesięcznym albo i wieloletnim zaniedbaniu..
Podjęliśmy decyzję walki o każdy dzień, tydzień, miesiąc jego życia. Żeby zaznał w końcu spokoju, ciepła domu, miękkości posłanka, delikatności ludzkiego dotyku. Możliwe że on NIGDY nie zaznał ludzkiej serdeczności! Każdy dotyk to wciąż - skulenie, kwilenie, wycofanie, zastygnięcie w przerażeniu.
Maluszek przebywa w domu tymczasowym, gdzie opiekunowie dają z siebie wszystko aby maluszek odzyskał werwę i wiarę. Odzyskał - a może pierwszy raz w życiu zyskał- chęć do życia. Na razie dziadunio głównie śpi i je. Na spacery wciąż za słaby, o zabawie nie ma mowy. Jednak po 10 dniach możemy stwierdzić, że zaczyna się interesować. Pierwszy raz podnosi łebek idąc, a nie zwieszony, przerażony, kuli się po kątach. Ten podniesiony łebek chwyta za serce i powoduje, że łzy napływają do oczu..
Tusiosław wymaga dalszej diagnozy kardiologicznej oraz szczegółowych badań wątroby. Musi trafić też do okulisty. Każde specjalistyczne badanie weterynaryjne to dużo pieniędzy, ale to podniesienie łebka po 10 dniach, ten odrobine pewniejszy krok, ten spokojniejszy sen każdej nocy upewniają nas w tym, że są to pieniądze wydane na słuszny cel.
Prosimy o pomoc w jego realizacji, bo wierzymy, że jeszcze zobaczymy uśmiech na pyszczku dziadunia i uda nam się go odchować i ustabilizować jego stan na tyle, żeby jeszcze cieszył się życiem przez długi czas... bo ten drobiazg jest tego wart!