Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Piątkowe popołudnie, jeszcze godzina i można rozpocząć weekend, w planach odpoczynek, którego bardzo potrzebuję, bo jestem wykończona. Dzwoni telefon z jednej z bełchatowskich przychodni weterynaryjnej.
Trafił do nich młody siedmiomiesięczny kociak, który jako mały przeszedł koci katar, w wyniku którego, stracił całkowicie wzrok w lewym oku (oko jest całe w zrostach). Prawe oko jest też bardzo mocno uszkodzone, kociak widzi tylko cienie.
Kot nie był leczony.
Jednak nie to było najgorsze. Trafił tam z obrażeniami, które powstały w wyniku dostania się pod maskę silnika. Tyle że te obrażenia nie powstały w piątek a o zgrozo w środę.
Kot miał złamaną kość udową, martwicę, oskórowany w części ogon, w ranie cienkie gałązki, rośliny. Niemiłosiernie cierpiał, ale do lekarza z nim nie pojechali "bo nie krwawił". Dopiero w piątek, przy okazji kastracji innego kota zabrali go ze sobą.
Rodzina gdy usłyszała o kosztach operacji amputacji łapki, postanawia uśpić kota. Widząc auto, jakim podjechali pod gabinet, wiem, że stać ich było na opłacenie leczenia, ale wybrali łatwiejszą opcję - uśpienie kota. Nie było podstaw medycznych do eutanazji.
Dlatego pojechałam tam do przychodni, podpisali zrzeczenie się praw do kota i w tym momencie kot był bezpieczny. W sobotę przeszedł amputację łapki, przez weekend pozostaje pod opieką lekarzy a w poniedziałek Tymek trafi pod opiekę fundacji.
Teraz najważniejsze, żeby wszystko wygoiło się ładnie, potem wizyta u okulisty i będziemy szukać nowego domu dla kociaka. Zasłużył na kochający dom. Zwracam się do Was z prośbą o pomoc w opłaceniu faktury za operację i leczenie pooperacyjne oraz konsultację okulistyczną w Warszawie.
Ładuję...