Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
Tytusia już nie ma. Najpierw przyszedł opis tomografii: zmiany w mózgu wskazujące na chorobę zakaźną. Mimo braku wyników z badania płynu mózgowo-rdzeniowego, rozpoczęliśmy kurację na FIPa. Podaliśmy małemu trzy dawki leku, lecz niestety z dnia na dzień, zamiast lepiej, było tylko gorzej. Wczoraj nadeszły w końcu wyniki, które potwierdziły obecność mutacji koronawirusa. Tytek miał neurologiczną postać tej choroby.
Jego pogarszający się stan ogólny i brak reakcji na leczenie nie pozostawiły nam wyboru.
Żegnaj malutki. Byłeś wspaniałym kotem. Bardzo nam przykro, że znaliśmy Cię tak krótko, że nie zdołaliśmy Cię uratować, że nie zaznałeś miłości i spokoju. Przepraszamy.
Na zawsze zostaniesz w naszych serduszkach.
Bardzo dziękujemy za ogromne wsparcie z Waszej strony. Uzbierane pieniądze przeznaczymy na pokrycie kosztów badań Tytusia i częściowo, na lekarstwo na FIPa, które Tytuś dostawał przez trzy dni.
Bardzo nam przykro, że tak, a nie – inaczej.
Tytusia już nie ma. Najpierw przyszedł opis tomografii: zmiany w mózgu wskazujące na chorobę zakaźną. Mimo braku wyników z badania płynu mózgowo-rdzeniowego, rozpoczęliśmy kurację na FIPa. Podaliśmy małemu trzy dawki leku, lecz niestety z dnia na dzień, zamiast lepiej, było tylko gorzej. Wczoraj nadeszły w końcu wyniki, które potwierdziły obecność mutacji koronawirusa. Tytek miał neurologiczną postać tej choroby.
Jego pogarszający się stan ogólny i brak reakcji na leczenie nie pozostawiły nam wyboru.
Żegnaj malutki. Byłeś wspaniałym kotem. Bardzo nam przykro, że znaliśmy Cię tak krótko, że nie zdołaliśmy Cię uratować, że nie zaznałeś miłości i spokoju. Przepraszamy.
Na zawsze zostaniesz w naszych serduszkach.
Bardzo dziękujemy za ogromne wsparcie z Waszej strony. Uzbierane pieniądze przeznaczymy na pokrycie kosztów badań Tytusia i częściowo, na lekarstwo na FIPa, które Tytuś dostawał przez trzy dni.
Bardzo nam przykro, że tak, a nie – inaczej.
Tytek wrócił z badań. Lekarze w klinice pobrali płyn-mózgowo rdzeniowy oraz zrobili tomografię. I choć na gościnnych występach kotek był bardzo dzielny, to gdy po powrocie wylądował w swojej klatce pokazał, jak bardzo się cieszy, że jest już u siebie.
Kiciuś nadal ma źrenice wielkości spodków, które praktycznie nie reagują na światło, nadal zatacza się przy chodzeniu, ma paskudną biegunkę oraz gorączkę. Dostaje przeróżne leki na wszystkie te swoje nieszczęścia i dzielnie stawia czoła kolejnym kroplówkom. Wyniki badań będą w przyszłym tygodniu. Tytuś nie poprosi, dlatego my prosimy w jego imieniu: pomóżcie…
We wtorek po południu Tytka zbadała okulistka, która nie stwierdziła żadnych nieprawidłowości w oczach kotka. Orzekła że problem z jego dziwnie reagującymi źrenicami ma prawdopodobnie podłoże neurologiczne. W środę pod wieczór Tytek dostał gorączki i krwistej biegunki, zjadł troszkę mniej i był widocznie osłabiony. Ponieważ mamy nóż na gardle, mimo wszystko zapakowaliśmy go wczoraj po południu do transporterka i pojechaliśmy do kliniki, w której umówieni byliśmy na tomografię i pobranie płynu mózgowo-rdzeniowego. Po zebraniu wywiadu, badaniu neurologicznym i USG lekarka orzekła, że kotek musi zostać u nich na co najmniej jedną noc.
Niestety leki, które dostawał u nas zaburzyłyby ewentualne wyniki badania płynu mózgowo-rdzeniowego. W przypadku kotka w tak słabym stanie narkoza jest dużym ryzykiem, lecz żeby pobrać płyn i zrobić tomografię kotek musi być nieruchomy. A bez wyników tych badań, bez potwierdzenia obecności mutacji koronawirusa w tym płynie, nie możemy zacząć kuracji na FIPa.
A do tego wszystkiego Tytek jest takim kochanym miziakiem, że nam serce pęka, gdy widzimy jak zwija się w chlebek i już nie ma sił by żyć…
Dziś od bladego świtu czekamy na telefon…
Jedno jest pewne: jeśli mu nie pomożemy – umrze.
Tytek nie przyjechał z Rosji w ekskluzywnym transporterku, nie pochodzi z hodowli kotów błękitnych jak niebo, nie ma przodków z tytułami. Tytka nikt nie chciał na tym świecie, nikt nie okrywał mięciutką kołderką, nie tulił do snu, ani nie miział po nosku.
Ten kotek-widmo, gdy nie miał już sił, by zmagać się z życiem, przyszedł do karmicielki. I choć wyglądał nietęgo ona pomyślała, że może jak podje, to stanie na nogi. Niestety z dnia na dzień było gorzej. Zmierzwione i brudne futro, było coraz brzydsze, oczy bardziej przymknięte, łepek zwieszony coraz bliżej ziemi. W ostatnich dniach, gdy podchodził do miski z jedzeniem – chwiał się na łapkach.
Zaburzenia równowagi, anizokoria, odwodnienie, brak apetytu, apatia. Wysokie parametry odpowiadające za pracę wątroby. Stan zapalny oraz bardzo niski stosunek albumin do globulin.
Wszystkie te objawy wskazują na neurologiczną postać FIPa. A najgorsze, że przytrafiły się kotu, który brzydko pachnie, nie ma sił, by się umyć i jest niczyj.
Chcielibyśmy dać mu szansę. Chcielibyśmy pokazać Tytkowi, że ludzie bywają mili, a świat wcale nie jest taki okrutny. Chcielibyśmy kupić dla niego lek i jak najszybciej rozpocząć terapię, jednak bez Waszej pomocy będzie to niemożliwe.
Tytek przebywa obecnie w lecznicy. Dostaje kroplówki nawadniające, antybiotyki, steryd oraz witaminy. Czeka go jeszcze pobranie płynu mózgowo rdzeniowego, a potem, jeśli będzie miał szczęście, kuracja lekiem o nazwie GS-441524
Z całego serca prosimy o pomoc dla tego kota-widmo, kota, któremu życie dało już tak bardzo w kość...
Ładuję...