Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.
Nie masz jeszcze konta na RatujemyZwierzaki.pl?
"Łatwego życia nie miałam, ale dziś jestem już szczęśliwą dziewczyną. Mieszkam w domu z ogrodem pod Krakowem i mam braciszka, Jackiego. Mogę wychodzić na spacery - bo już nic mnie nie boli, bo nie boję się człowieka, ale przede wszystkim dlatego, że dzięki Państwa pomocy przeżyłam :) Dziękuję <3"
Wszystko,co mówi Krówka, to czysta prawda. Po operacji suczka doszła do siebie i zgłosił się dom - sprawdzony dom, który adoptował od nas jeszcze innego psiaka. Dziś Krówka jest szczęśliwym, kochanym psem. Ma towarzysza życia i odpowiedzialną, dbającą o Nią rodzinę. Lubi chodzić na spacery i już niestraszny Jej świat dookoła i człowiek. Miała ciężki start, ale jednocześnie wiele szczęścia. Dzięki interwencji i Państwa wsparciu ma Nowe Życie!
Mamy już dla Państwa dobre wieści. Jest już po zabiegu, który w dodatku przeszedł pomyślnie. Operacja trwała kilka godzin, odbyła się w dniu 3 grudnia 2019 r. Tak wyglądał zabieg. Fotografie ukryliśmy dla osób wrażliwych.
Obecnie suczka jest w trakcie opieki po zabiegowej. Są przy niej specjaliści 24 h. Przed nami rzecz najtrudniejsza - opieka nad nią. Suczka jest niesocjalizowana, bardzo boi się człowieka i musimy naprawdę uważać, aby nie zerwała sobie szwów, jakie zostały założone na ranę.
Trzymajcie Państwo kciuki za tę kruszynkę. Bardzo cieszymy się, iż Państwo jako nasi stali darczyńcy nie zawiedli. Dziękujemy!
Czy rolnik prowadzący hodowlę krów może w oborze trzymać psa z ogromnym guzem i mu nie pomóc? Niestety może. Dziś przyszło pilne zgłoszenie z Podlasia. Guz u psa pękł już wczoraj; z jego środka wylała się ropa i krew. Pozostawiony został sam sobie i umierał w cierpieniu. Zamiast pomóc psu, jego opiekunowie wyjechali na... zakupy. Pies jest w drodze do kliniki weterynaryjnej. Ratujemy tę biedną kruszynkę i potrzebujemy Państwa pomocy.
Gmina Sarnaki. Dziś rano wpływa zgłoszenie o umierającym psie. Podobno leży między krowami w oborze. To suczka w typie yorka. Wczoraj pękł jej guz wielkości głowy noworodka. Zwierzę nie może się podnieść. Dziś mamy zaplanowane inne czynności. Jedziemy na rozprawę do Inowrocławia. Zawracamy z połowy drogi. Ruszamy w drugą część Polski na Podlasie. Dojeżdżamy na miejsce. Wchodzimy do obory. Za krowami pod ścianą leży "Ona". Nie wstaje od kilku dni.
Olbrzymi guz zaczął rosnąć w marcu 2019 r. Nikt jej nie pomógł. Dlaczego? - To pies przybłęda. Jest u nas od 2 lat - twierdzi rolnik. Do suczki się nie przyznaje, choć karmi ją regularnie. W czerwcu 2019 roku nawet szczepił ją przeciwko wściekliźnie. Mężczyzna wraz z żoną wrócili właśnie z zakupów. Pytamy, dlaczego nie wezwali lekarza. - Pewnie by nie przeżyła zabiegu... - tłumaczą. My nie wierzymy w te zapewnienia. Stan psa jest ciężki. Po tym jak guz pękł - suczka w ogóle się nie rusza. Jest tak od kilku dni. W dużej ranie znajduje się słoma, odchody krów, ropa. Suczkę natychmiast zabieramy z tego koszmarnego miejsca.
Właścicieli psa czeka sprawa karna, ale nie o tym teraz chcieliśmy pisać. Jedziemy z psem do kliniki weterynaryjnej na zabieg. Jesteśmy właśnie w drodze do Warszawy. Suczka wyje z bólu w aucie... Być może już dziś odbędzie się zabieg.
To już kolejny pies w ciężkim stanie, jakiego ratujemy w ciągu ostatniego miesiąca. Chcemy pomóc temu biedakowi... Jednak potrzebujemy Państwa wsparcia w udostępnianiu zbiorki i pomocy finansowej - koszt zabiegu i opieki pooperacyjnej - to kwota ok. 3 tys. zł. Szukamy także domu tymczasowego dla psa, gdzie pokryjemy dalsze koszty leczenia. Dlatego prosimy o szansę dla uratowanie życia malutkiej suczki. Dziękujemy!
Ładuję...