Umierający Rufi błaga o pomoc

Kolejny umierający kot, i kolejny i kolejny… Kiedy człekokształne istoty, zaczną być odpowiedzialne za swoje czyny? Kiedy nabędą cech empatii, dobroci, troskliwości?

Ten kot miał dom, teraz, jak jest chory, to go nie chcą... Uważają, że zresztą i tak nie przeżyje, nie ma sensu ładować kasy. Kot poszedł umierać kilka domów dalej… i to tam mieszka człowiek, który nie pozostał obojętny na jego los. Interwencja: kot leży i się nie rusza, nie je, jest osowiały, wygląda i zalatuje okropnie, coś gnije, tylko co?

Decyzja - zabieramy! W myślach liczymy koszty, ale nie możemy postąpić inaczej, on na gwałt potrzebuje pomocy!

Wizyta w klinice weterynaryjnej, badania krwi, kroplówki, leki przeciwbólowe, przeciwzapalne, wzmacniające, musi pozostać w klinice, jego stan nie pozwala na zabranie do domu tymczasowego.

Dostaje nowe imię Rufi i nadzieję, na nowe życie, bez bólu u boku kochającego opiekuna. Ma bardzo smutne zapadnięte oczka, wygląda jakby chciał się poddać, ale my się nie poddajemy, będziemy o niego walczyć, bo warto walczyć o każde życie! My będziemy podawać leki, kroplówki, podsuwać dobre jedzonko, ale na wszystko potrzebne są pieniądze.

Liczymy, że nam w tym pomożecie. Bardzo dziękujemy.